Po obejrzeniu 1983 większość z Was będzie w niemałym szoku. Zadacie sobie pewnie pytanie – jak można było tak świetny pomysł przekłuć w tak słaby serial. Jednak kiedy widowisko jest jeszcze przed premierą, a widzowie mogą się wyłącznie opiniować recenzjami, sieć zna winnych całego zamieszania.
Spodziewałem się po 1983 wiele. Jednak rzeczywistość ma to do siebie, że uwielbia nieładnie rewidować moje oczekiwania. Czego wyraz dałem w recenzji pierwszego polskiego serialu Netflixa. Aczkolwiek zapomniałem o czymś, co powinienem wtedy przewidzieć. Mam na myśli typowo ludzkie szukanie winnych. Nie potrafimy egzystować bez wytykania się palcami i z uwagi na to, że jesteśmy specjalistami od wszystkiego, na serialach znamy się jak nikt, więc tych złych jest wielu!
Poniżej wymieniłem kilka, z tak naprawdę wielu rzeczy, które widzowie wytknęli serialowi, którego jeszcze nie widzieli (sic!). Sprawdźcie, co według domorosłych serialowych znawców poszło nie tak. Poszukajmy z nimi winy i winnych… i później możemy się już tylko zmasakrować winem (ale takim fest, mnóstwo-procentowym).
#1 Przyjechał Joshua Long do Warszawy i popsuł nam świat.
Wiele osób twierdzi, iż słabość widowiska wynika z tego, że showrunner, czyli Joshua Long nie czuje naszej rzeczywistości. Jednak nie o rzeczywistość tu chodzi, a o jakość. Amerykanie niejednokrotnie robili świetne seriale, których akcja nie rozgrywała się w Stanach Zjednoczonych. Jednak mniejsza z tym. Najważniejsza jest dobra, dobrze opowiedziana historia. A tą może stworzyć Polak, Amerykanin czy Wietnamczyk. To, co napisał Long, miało zadatki na ciekawą opowieść, ale im dalej w las, tym bardziej widać, iż autor zbyt skupiał się na szczegółach i dziwacznych pomysłach, za mało na całokształcie.
Jakkolwiek większość scenariuszy oddaje się w ręce osób, które go zmienią lub doszlifują. Ten trzeba było jeszcze przetłumaczyć z języka angielskiego. Tym samym mam pewność, że skrypt nie był dziełem jednego człowieka. Jeśli na Longu spoczęłaby odpowiedzialność za całość, mielibyśmy do czynienia z olbrzymim błędem po stronie producenckiej. Wierzę w to, że nie tylko Long tu zawiódł. W końcu 1983 to ośmiogodzinna historia, która nie może spoczywać na sumieniu jednego człowieka, któremu ciężko mieć dystans do swojego dzieła. To ciężar, który ciężko byłoby udźwignąć nawet najlepszym scenarzystom. Nie bez kozery korekta działa w przemyśle literackim, aż wióry lecą. Tym bardziej w świecie seriali, gdzie nie ma jednego autora, a ostatecznie widowisko jest dziełem grupy twórców.
#9 Maciej Musiał sprzedał Polskę.
Dostało się również Maciejowi Musiałowi. Najbardziej radykalne jednostki plujące i narzekające twierdzą, iż to on położył ten projekt. Wina Musiała! – można rzec, dodając do tego jakiś niewybredny żart dotyczący jego nazwiska (co jest ostatnio beznadziejnie modne). Zapominają jednak ci klozetowi myśliciele o jednym, bardzo podstawowym fakcie. Film czy serial nie jest dziełem jednej osoby. A na samą produkcję składa się mnóstwo czynników. Tutaj nie zagrało ich sporo, ale Musiał, nawet gdyby bardzo się starał, nie byłby w stanie popsuć wszystkiego, co popsute zostało. Nie dodawajcie mu supermocy do portfolio.
Mam wrażenie, że Maciej Musiał jest w ostatnich dniach kreowany jako największe zagrożenie dla ludzkości. A to nawet nie on był największą wadą serialu. Nie jest to co prawda aktor wybitny, ale dajcie mu czas. Wielu artystów zaczynało w dziwnych miejsca, niekoniecznie grając na wysokim poziomie, ale z filmu na film, z serialu na serial, podnosili poprzeczkę. W nim również tkwi potencjał. A biorąc pod uwagę, że w 1983 zaangażowano sporo osób, trzeba się trochę ogarnąć i popatrzyć na rzecz szerzej niż tylko przez pryzmat swoich dziwactw i wyuczonych antypatii.
#8 Netflix nie umie w seriale.
Argument, że skoro to produkcja Netflixa, to serial nie może być dobry – jest najbardziej idiotyczną rzeczą, na którą się w tym tygodniu natykam. Mówimy tu o firmie, która co prawda oferuje sporo słabszych pozycji, ale miesiąc w miesiąc zapewnia nam równocześnie kilka świetnych premier. Zdobywają uznanie widzów, krytyków i nagrody branżowe. Jednak banda zburaczałych krzykaczy stara się otumanić rzeczywistość. Takie produkcje jak Narcos czy Stranger Things dosłownie krzyczą, jaki ten argument jest niedorzeczny.
Netflix jest w Polsce najpopularniejszą platformą SVOD. Nie jest tańszy od HBO GO, ShowMaxu czy Amazon Prime Video, a jednak wybieracie właśnie ofertę tego serwisu. I tutaj warto sobie postawić pytanie: czy widzowie płacą, żeby oglądać słabe seriale? To trochę idiotyczne, prawda? A ci, którzy stwierdzą, że Netflixa nie opłacają, ciągle będą mniejszością wśród widzów aktywnie korzystających z abonamentowych usług streamingowych w Polsce, kiedy myślimy o filmach i serialach.
#3 Agnieszka Holland to diabeł.
Agnieszka Holland jest według wielu antypolska, więc dostaje jej się podwójnie. Gorsza od Polańskiego – dosłownie. Dziś doszły mnie słuchy, że Holland dostała scenariusz i popchnęła ten projekt w Netfliksie dalej. Że to ona zaproponowała, by Maciej Musiał wcielił się w Kajetana i ostatecznie cała rzecz jest jej winą. I co z tego? Zapominają ci szczęśliwcy, którzy opanowali wiedzę tajemną, że nawet najlepsi nie zawsze podejmują dobre decyzje w pracy czy życiu prywatnym.
Powtórzę to bodaj trzeci raz. Produkcja serialu nie spoczywa na barkach jednej osoby. Nawet Steven Spielberg miał gorsze momenty w swojej karierze. A mało kto ma podejście do jakości jego twórczości.
Słabe seriale się zdarzają.
Trzeba się z tym pogodzić, przechodząc do kolejnego punktu dnia i oczekiwać lepszych widowisk. Te będą. Polskie i niepolskie. Tak naprawdę porażka 1983 nie ma większego znaczenia. To jedynie ciekawostka, że pierwsza rodzima produkcja Netflixa nie podołała. Ostatecznie na miejsce jednej serialowej porażki, dostaniemy inną ciekawszą pozycję. A świat będzie się kręcił dalej.
Jeśli chcecie farmazonić – nie traćcie okazji, by siedzieć cicho. Przyjmijcie do wiadomości, że z 1983 nie wyszło i nie opluwajcie ludzi, których pracy nawet nie wiedzieliście. To strasznie słabe i mówi więcej o Was niż o samym serialu.
Serial 1983 w serwisie Netflix >>
[interaction id=”5bfad12aad2c17eb10e2f8de”]
Musiał i Long mieli bardzo dobry pomysł na fabułę tego serialu. Jednak jako że obydwaj nie mają żadnego doświadczenia w prowadzeniu tak wysokich przedsięwzięć (zwłaszcza że Musiał to jeszcze student i według mnie za młody jak na jego zaangażowanie w ten ogromny i przełomowy dla naszego kraju projekt, a Long mieszka u nas dopiero parę lat, nie zna za bardzo naszej kultury i pisał scenariusz po angielsku), to powinni dostać ludzi, którzy ich scenariusz (bo to jego najbardziej krytykują w recenzjach) przerobią i poprowadzą we właściwym kierunku. A 1983 mógłby być dla Netflixa znakomitym konkurentem amazońskiego The Man in the High Castle. Ale ekipa pod tym względem poległa. No cóż, mleko się rozlało, trzeba wyciągnąć wnioski, iść dalej i robić lepsze projekty. Ważne że Netflix zainteresował się nami i na pewno powstaną jeszcze lepsze polskie projekty. A Musiałowi życzę dobrego rozwoju, bo widać, że chłop ma ambicje, a że nie wyszło, to trudno, może w przyszłości będzie tworzyć i brać udział w lepszych projektach.
Z wieloma rzeczami się zgadzam. Nie pojąłeś jednak głównego powodu, dla ktorekt tekst w ogóle napisałem – wyrokowania przed obejrzeniem. Jeśli chcesz sobie wyrobić zdanie na bardzo konkretne rzeczy, wyrób je sobie po obejrzeniu. Bo recenzje redenzjami. Są różne. I często nie oddaja tego, czym serial jest faktycznie. Inna rzecz, że są i tacy, ktorzy ‘widzieli’ serial przed recenzentami.
W 90% recenzji najczęściej krytykowany jest scenariusz, więc przy takim wyniku mało kto się powinien w tym zakresie mylić. Ale masz rację. Jutro premiera i wtedy się samemu oceni. Kto wie? Może mi akurat przypadnie 😉
Scenariusz można było przepisać. Wiedzieli, co będą kręcili. Nie mozna zwalić winy na jedną czy dwie osoby. Serial to praca zespołowa.
Dokładnie 😉
Ten serial (jak każdy inny) to wynik zbiorowego wysiłku. Na planie było tylu polaków. I nikogo nie zdziwiło że Układ Warszawski stał się Paktem Warszawskim? Ten serial to koncert niekompetencji tłumacza i chyba pomroczności jasnej całej zaangażowanej polskojęzycznej ekipy. A wystarczy przełączyć wersję językową na Angielską i zapomnieć że jest się Polakiem – z gniota robi się całkiem przyzwoite kino. Co do Agnieszki Holland – zakładając czapkę z aluminiowej foli na głowę trudno nie odnieść wrażenia że “1983” to zemsta za pogrzebanie (naprawdę dobrej) “Ekipy”. Narzędziem tej zemsty nie jest sam serial – ale to jak potraktowano w nim język polski.
Mam więcej zabaw językowych. Oglądając screenera nie miałem takiej możliwości, żeby przełączyć się na dubbing angielski (jest w ogóle?). Miałem angielskie napisy. Chociaż w jednym czy dwóch odcinkach ich nie było i coś mówili z dwa razy po Wietnamsku, co mi całkowicie umknęło. Na chwilę ogłupiałem.
A na koniec perełka, kiedy Kajetan wbija do wiadomo-kogo pod koniec ostatniego odcinka. Kobieta nazywa się Smok, a w tłumaczeniu było Dragon. Nie wiem czy tak zostało, ale w pierwszej chwili odebrałem to jako debilizm, a chwilę później jako bardzo miły easter egg – momentalnie sobie przypomniałem, że Musiał zagra również w Wiedźminie.
Zresztą język nie jest tak ważny jak historia sama w sobie, która daleka była od tego, żeby nazwać ją porywającą. Podobnie jak jej zaprezentowanie na ekranie. Dlatego, kiedy przychodzi do mówienia o winnych, winić trzeba całą ekipę. Zostawmy tylko w spokoju ludzi od cateringu… A może nie, a może coś im dosypali do jedzenia…
Według mnie akurat scenariusz jest najmniejszym problemem, a aktorstwo. Przecież niektórzy gadają tak, że nawet z z najlepszym scenariuszem by sobie nie poradzili, choćby ta aktorka z końcówki 4 odcinka, czy ten szef Wietnamczyków, który zaczął gadać w formie wiersza (myślałem, że mi zaraz Redutę Ordona zarecytuje). Gdyby jednak porównać dubbing Więckiewicza i Olszówki, to akurat ich nie dali rady dubbingujący podrobić. Zwłaszcza Więckiewicza. Ten aktor jako jedyny najbardziej daje radę ze swoimi kwestiami. Pewnie zaczął się nawet zastanawiać, co tam właściwie robi 😀 Chociaż nie wiem, czy daje radę później, bo na razie tylko 4 odcinki obejrzałem 😀
Ja mam tak, że czasem przebrnę przeciętna grę aktorską, a właściwie słabe prowadzenie aktorów. Bardziej bolało mnie to, że historia w pewnym momencie w ogóle mnie nie wciągała. Nie zależało mi na bohaterach. Nudziłem się.
W pierwszych trzech odcinkach ta przeciętna gra aktorska nie była jeszcze tak mocno widoczna. No i trzeba przyznać, że najbardziej przykuwa do ekranów strona wizualna, która jest bardzo dobra. I klimat, chociaż to pianinko w tle zaczyna denerwować.
Nie brakowało ci większej ekspozycji tego PRL 2.0, czegoś w stylu TMITHC?
Szczerze mówiąc nie spodziewałem poziomu TMITHC. Wystarczyło mi tylko to, żeby tutaj bardziej prawdopodobnej wizji alternatywnej komunistycznej Polski, bo ciężko mi uwierzyć, że, będąc dalej pod komuną, z taką łatwością uniezależnilibyśmy się od ZSRR i stalibyśmy się światową potęgą z jeszcze lepszą technologią niż w naszym 2003 roku. Za dużo tu tej fikcji jest.
Świetny serial dla inteligentnych ludzi … i może stąd tyle hejtu … Jednak dziwne trochę wymuszone zakończenie sugerujące 2 sezon .
Oczywiście. Bo na świecie jest kilku wybitnych ludzi, jak ty i reszta to debile. To wiele wyjaśnia. Bardzo inteligentna uwaga z twojej strony… Ekhm.
Ten serial NIE JEST dla inteligentnych ludzi. Wprost przeciwnie. Logika ryje w mule dennym, wizja świata to jakaś absolutna Rurytania, a jak ujźrzałem na kołnierzu sanacyjnego munduru generała Gruchy (zdjęcie w tle sondażu powyżej) drugowojenne amerykańskie korpusówki sił specjalnych, to tylko jęknąłem i nalałem sobie setę. A to już po tym, jak w trailerze dostałem po oczach ściągniętymi z AliExpress podróbkami kamizelek z Transformersów, wypacianymi dla niepoznaki na niebiesko. I jeszcze te dialogi… Bollywood, czyli drewno, że aż boli.
W bollywood przynajmniej zatańczą, poprzytulają się i jakoś to leci.
Prawda, ale chodziło mi o jakże finezyjny żart słowny a la polski kabaret tudzież Papryk Vege.
Bo nawet takich rzeczy w tym serialu nie ma.