Marvel zamyka pewien okres. I chociaż 4. faza Marvel Cinematic Universe będzie częściowo falą kontynuacji, tak również wniesie powiew świeżości do świata superbohaterów. Kevin Feige jest pełen entuzjazmu. Zdaje się nie spoczywać na laurach i najprawdopodobniej zaoferuje nam ponownie kilka solidnych pewniaków, jak i wiele unikatowych produkcji.
Wraz z premierą każdego nowego filmu Marvela pojawiają się przedziwne spekulacje, domysły i donosy, które sprawdzają się od święta. Poprzednio sporo spekulowało się o kobiecej wersji Thora. Co oczywiste, było to przeddzień premiery świetnego filmu Thor: Ragnarok (o którym pisałem w mojej recenzji). Media w końcu muszą mieć temat, żeby wbić się w mainstream. Do tego wielogłosu dołączam się również ja. Będę przynajmniej próbował założyć, co siedzi w głowie Kevina Feige, który w rozmowie z Vanity Fair stwierdził, iż Marvel Studios ma plan na kolejne 20 filmów. Tym samym 4. faza Marvel Cinematic Universe to dopiero początek biegu. Poprzednie trzy były rozgrzewką.
#24 Star-Lord i inni Strażnicy Galaktyki solo
Jak Avengers, tylko w drugą stronę.
Star-Lord w Nowym Jorku? Dlaczego nie?! Bohaterowie Strażników Galaktyki są dziś tak mocnymi markami, że mogliby z powodzeniem szturmować kina. Szczególnie Star-Lord, którego rozbrajająco sportretował Chris Pratt. Cudownie byłoby zobaczyć Petera Quilla dla odmiany próbującego odnaleźć się na Ziemi. Taki film mógłby spokojnie funkcjonować jako nowa seria, już po trzeciej części Strażników.
#23 Sentry
Enter the Void.
Sentry jest schizofreniczną wersją Supermana. Jego moce są niemal nieskończone, a historia Boba Reynoldsa sięga do 2000 roku. Przynajmniej wtedy pierwszy raz bohater pojawił się na kartach komiksu. Jednak postać została przedstawiona tak, że historia Sentry’ego sięga lat 40. Jakkolwiek wiedza o jego istnieniu została wymazana z pamięci ludzkości. Pomijając niesamowite moce, jest to przede wszystkim postać walcząca z demonem własnego umysłu, który materializuje się jako Void. Kawał ciekawej opowieści, chociaż pewnie ciężkiej do przedstawienia tak, aby oddać duch oryginału i jednocześnie przekonać do niego masy, by kolejny raz szturmowały do kin. Moim zdaniem warto spróbować.
#22 Wonder Man
Celebryta superbohater.
Wonder Man to cudowny pomysł na film. I chociaż bohater nijako (bardziej ni niż jako) debiutował w drugich Strażnikach Galaktyki, to zasługuje, by poświęcić mu nieco więcej uwagi. Nie obraziłbym się, gdyby w solowym filmie w Simona Williamsa wcielił się ponownie Nathan Fillion. To mógłby być nowy Iron Man. Nieco inny z uwagi na różnice dzielące bohaterów (tam miliarder, tutaj aktor, tam zbroja, tutaj moce), ale dobrze przemyślane widowisko byłoby przynajmniej równie ciekawe i niemniej rozbrajające.
#21 Squadron Supreme
Liga sprawiedliwości od Marvela.
Liga sprawiedliwości w wydaniu nieco bardziej hardcorowym. Zespół miał kilka wersji, które pochodziły z przeróżnych światów równoległych. Podoba mi się koncepcja, w której bohaterowie przybywają ze zniszczonych światów i nie tylko starają się odnaleźć w nowej rzeczywistości, ale przede wszystkim bronić nowego dom przed wszelkim zagrożeniem. Także tym ze strony superbohaterów, których już zdążyliśmy poznać. Reinterpretacja Squadron Supreme mogłaby być niesamowitym widowiskiem.
#20 Nova
Jeszcze jedna kosmiczna przygoda.
Nova to jedna z ikon Marvela. Nova Corps już widzieliśmy w Strażnikach Galaktyki, więc prędzej czy później przyjdzie czas na rip-off z Green Lanterna. I zapewne kopia przewyższy oryginał, biorąc pod uwagę to, co Warner zrobił kilka lat temu z kinową adaptacją komiksu o Halu Jordanie.
#19 She-Hulk
Prawniczka, nimfomanka, superheroina.
W Marvelu jest pełno kobiecych wersji znanych superbohaterów. Na szczęście większość z nich – w tym She-Hulk – ma mocne korzenie. Dzięki czemu nie są tylko gorszymi wersjami znanych już herosów. Jennifer Walters to nie tylko niezła prawniczka, ale przy okazji również rodzina Bruce’a Bannera. Przetoczono jej krew od kuzyna, tym samym sprawiając, iż Jennifer potrafi zamieniać się w olbrzymią She-Hulk, która w zielonej formie nie traci inteligencji, potrafi panować nad zmianą, ale zyskuje mocniejsze libido. I podobnie jak Deadpool ma świadomość, że jest bohaterką komiksu.
#18 Spider-Woman
Kobieta-nie-tak-do-końca-pająk.
Kolejna żeńska postać, która powstała na fali zainteresowania męskim bohaterem. Jednak Spider-Woman jest jeszcze mocniej odseparowana od Spider-Mana niż She-Hulk od Hulka. Jessica Drew niesamowite zdolności uzyskała poprzez eksperymenty genetyczne jej ojca. Marvel ma prawa do ekranizacji jej przygód. Jednak czytałem, że wyłącznie częściowe. Ponoć może użyć tylko jej cywilnego miana.
#17 Inhumans
Jeszcze raz, ale teraz zróbcie to dobrze.
Pamiętacie serial telewizyjny, który w tym roku mieliśmy nieprzyjemność oglądać na ABC w Stanach Zjednoczonych i na ShowMax w Polsce? Zapomnijmy o tamtych Inhumans. To były popłuczyny, a właściwie najgorszy możliwy ściek po królewskich, jaki tylko można było sobie wyśnić w najczarniejszych koszmarach. Ta historia zasługuje na porządną repetycję za jakiś czas, kiedy smród po wstydliwym dziele Scotta Bucka opadnie. W komiksach o Inhumans drzemie mnóstwo świetnych historii nadających się do przetłumaczenia na język filmu.
#16 2099 i inne nietypowe rejony
Ponure wizje przyszłości, przeszłości i inne okolice.
Marvelowski świat, a właściwie światy są pełne możliwości. Co najlepsze, poza podstawowymi seriami, które wchodziły w wymiar 2099, wydawnictwo ma szereg innych bohaterów mogących zasilić film opowiadający o bohaterach z przyszłości. Jednym z najznamienitszych przykładów jest Deathlock (wiem, że ten pojawił się w Agentach T.A.R.C.Z.Y., ale niejednemu w Marvelu Deathlock na imię). Gdyby nie trzymać się kurczowo historii komiksowych, można tworzyć niesamowite opowieści, wymykające się z dotychczasowych standardów. Filmowy Marvel nie odkrył jeszcze wielu światów, planet i linii czasoprzestrzennych, które warto zgłębić. Od wspomnianego 2099, poprzez Olimp na czele z Herculesem, 1602 Neila Gaimana aż po Weirdworld.
#15 Shanna the She-Devil
Gdyby Jane była Tarzanem.
Dosyć nietypowy pomysł i chyba ostatni, jaki komukolwiek przyszedłby do głowy. A jednak mój umysł potrafi zadziwić nieraz i mnie. Co nie zmienia tego, że Marvel mógłby kolejny raz pobawić się wypracowanymi schematami i oddać nam nowożytną wersję Tarzana, tyle że w wydaniu kobiecym. Szczególnie byłbym rad, gdyby Shannę poddać lekkiej rewizji i nadać jej nieco ducha Franka Cho (artysta i scenarzysta), który zaprezentował ją na nowo w miniserii dla dorosłych (chociaż ocenzurowanej z kilku pikantniejszych kadrów). No i z uwagi na prawa, zapewne Savage Land odpada jako miejsce akcji.
Równie dziko, ale w zupełnie innych okolicznościach przyrody prezentowałaby się Tigra.
#14 Secret Invasion
Avengers 4? Chociaż to może być nie 4. faza Marvel Cinematic Universe, a jeszcze 3.
Może się mylę, ale coś czuję, iż czwarta część Avengers będzie miała podtytuł Avengers: Secret Invasion. Najpewniej nie będzie to taka inwazja, jaką widzieliśmy na łamach komiksów, ale filmowa wersja może być równie ciekawa. I jak Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów z sukcesem zmieniał motywy z Civil War, tak czwarta część Mścicieli może spokojnie czerpać z Secret Invasion. Za film odpowiedzialni są bracia Russo, więc o jakość rewizji jestem spokojny.
I trzeba pamiętać, że Skrulle już tu są. Zobaczymy ich w widowisku Captain Marvel, czyli kilka miesięcy przed czwartą odsłoną Avengers. Przypadek? Nie sądzę.
#13 Avengers: Siege
A może czwarty Thor? Dlaczego by nie!
Chociaż po Thor: Ragnarok można sądzić, iż Asgard nie jest w najlepszej kondycji, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby użyć nieco wyobraźni i odczarować ten stan. W komiksach czyni się tak co tydzień. Chętnie zobaczyłbym film o próbie odbudowy tego świata, przy jednoczesnym zagrożeniu, jakim byłaby filmowa wersja Siege. Historia była kulminacją zdarzeń, które nastąpiły w Dark Reign po Secret Invasion, kiedy superbohaterom nie ufał nikt. Dlatego Norman Osborn (do zamienienia) uknuł demoniczny plan, nie tylko zrzeszając superłotrów, ale również tworząc własną wersję Avengers, z którą postanowił wyruszyć na dom asgardczyków (tak to się pisze?). Idealny motyw zarówno na piątą część Avengers, jak i czwartego Thora.
#12 Moon Knight
Wszystkie życia Marca Spectora.
Ile interpretacji, tyle wizji tego, kim właściwie jest Moon Knight. Wariatem, bohaterem, bogiem w ludzkiej skórze??? Postać, która na pierwszy rzut oka wydaje się żywo zerżnięta z Batmana, ma o wiele bogatszą historię, niż mogłoby się wydawać. Jednak trzeba naprawdę tęgiej głowy, by oddać film o Spectorze tak, by zachęcić do niego szeroką publikę i jednocześnie nie umniejszyć niczego ważnego z oryginału.
#11 A-Force
Girls power! To, co nie udało się Sony z Ghostbusters. Pogromcy duchów może udać się Marvel Studios.
Jakiś czas temu Tessa Thompson powiedziała, że chętnie zagrałaby w filmie Marvela, gdzie główne skrzypce grałyby wyłącznie kobiety. Kevin Feige jest bardzo entuzjastycznie nastawiony do tego pomysłu. Trzeba pamiętać, iż wydawnictwo ma komiks A-Force, gdzie na pierwszej linii ognia są same superbohaterki.
Żeńskie heroiny takie jak Thor w wydaniu śmiertelnie chorej Jane Foster mają szansę, pod warunkiem, że zostaną odpowiednio ujęte. Marvel Comics ma od groma ciekawych heroin i historii z nimi, które świetnie odnalazłyby się w kinie czy telewizji.
#10 Heores for Hire
Mięśnie i sztuki walk, kuloodporna skóra i stalowe pięści, miliardy na koncie i zbrodnie na dzielni, humor i… humor. Heroes for Hire to idealny pomysł na lekki letni blockbuster.
Luke Cage i Iron Fist niestety nie dostali seriali, na jakie zasługują. Historia tego duetu ciągnie się przez dekady, jednak Marvel i Netflix zaproponowali zaledwie popłuczyny w postaci słabych widowisk solowych i nie lepszego grupowego The Defenders.
Co ciekawe, prezes Disneya Bob Iger zdradził swego czasu, że normalnie nie dałby zielonego światła na kinowe adaptacje ich przygód. Jednak jeśli wymiataliby na Netfliksie, wtedy całkiem możliwe, że mogliby zaistnieć na dużym ekranie.
Artystycznie ani Iron Fist, ani Luke Cage nie błyszczał, ale obie produkcje przyciągnęły sporo widzów, więc szanse są. Szkoda tylko, że Quentin Tarantino, który lata temu chciał nakręcić kinowego Cage’a, najprawdopodobniej jest zbyt zajęty, by usiąść do projektu jeszcze raz. To mogłoby być niesamowite!
#9 Nextwave: Agents of H.A.T.E.
Jeśli Marvel Studios chce własnego Deadpoola, to musi sobie przypomnieć, że w portfolio ma coś takiego jak Nextwave.
Nie znam zbyt wielu serii od Marvel Comics tak zabawnych, a jednocześnie tak dobrych, jak Nextwave Warrena Ellisa. Gdyby Marvel Studios chciało uszczknąć trochę pieniędzy, produkując coś w stylu Deadpoola, to nie widzę lepszego pomysłu.
Historia opowiada o mniej znanych superbohaterach, którzy zostali zrekrutowani przez organizację antyterrorystyczną H.A.T.E.. Niestety Monica Rambeau, The Captain, Elsa Bloodstone, Dirk Angel, Tabitha Smith (znana również jako Boom-Boom i Meltdown) oraz Machnie Man nie do końca potrafią przeprowadzać misje właściwie i zwyczajowo zostawiają za sobą sporo bałaganu, zamieszania i trupów.
Z Nextwave wiążę szczególne wspomnienia, gdyż jakieś 6-7 lat temu, kiedy zakładałem sklep internetowy, nie miałem pomysłu na domenę. Na biurku leżał hardcover Nextwave: Agents of H.A.T.E. i postanowiłem nazwać go po prostu Nextwave, co by uczcić tę znakomitą komedię superbohaterską i moją nieoryginalność.
#8 Young Avengers
Idzie młode, idzie nowe. Czyli Marvel Cinematic Universe trzeba nieco zdywersyfikować wiekowo.
Czego dziś brakuje w świecie superbohaterów? Przede wszystkim nastoletnich herosów, z którymi młodzi widzowie mogliby się zidentyfikować o niebo mocniej niż ze świetnymi, ale mimo wszystko nieco wiekowymi postaciami, oglądanymi obecnie na dużych ekranach. Wcielający się w Iron Mana Robert Downey Jr. ma obecnie 52 lata. Wyłącznie Spider-Man jest przedstawicielem świeżej krwi w kinowym Marvel Cinematic Universe.
Young Avengers to pomysł z wielu. Marvel ma wiele innych zespołów nieco młodszych, bardziej wpasowanych w nastoletniego widza. Jednym z planowanych wcześniej filmów o młodych bohaterach była kinowa adaptacja Runaways. Jednak powstał serial (całkiem niezły, o którym pisałem niedawno) – możemy go oglądać na Hulu w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Japonii oraz na ShowMax w Polsce. Ponadto niedawno okazało się, iż są problemy z serialowym New Warriors, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by zamiast na Freeform, przenieść tych bohaterów na duże ekrany. Ponadto istnieje również coś takiego, jak grupa Champions, gdzie obok Spider-Mana (Miles Morales) i Ms. Marvel (Kamala Khan) można zobaczyć Nove (Sam Alexander), Hulka (Amadeus Cho) oraz córkę Visiona Viv i młodego Cyclopsa z przeszłości. Możliwości jest mnóstwo, nawet jeśli niektóre grupy trzeba byłoby nieco zreinterpretować z uwagi na to, gdzie Marvel Studios jest obecnie ze swoimi filmami i prawami do postaci.
#7 Midnight Sons
Wampiry, potwory, szatańskie pomioty – kreatury z Waszych najgorszych koszmarów mogą być kolejnym widowiskiem na miarę Strażników Galaktyki.
Midnight Sons to fraza klucz. Marvel miał mnóstwo wampirycznych, szatańskich i mistycznych grup – Nick Fury’s Howling Commandos, Legion of Monsters, Night Shift, Avengers of Supernatural to zaledwie wierzchołek góry lodowej.
Galeria potworności jest niesamowita. Od postaci, które już widzieliśmy na dużym i małym ekranie, jak Blade czy Ghost Rider, poprzez Satanę i jej brata Daimona Hellstroma, kończąc na takich dziwach, jak The Living Mummy czy Warwolf. Byłoby olbrzymią stratą, gdyby w pewnym momencie nie wykorzystano potencjału drzemiącego w takiej produkcji. Miejsce właśnie się zwolniło. Universalowi budowanie potwornego świata nie wychodzi najlepiej, więc warto zainteresować się kompetycją.
#6 Namor
Kto jak kto, ale najstarsza postać Marvela zasługuje na to, by zaistnieć.
Z Namorem był taki problem, że prawa do filmu leżały przez lata w innej wytwórni. W zeszłym roku Joe Quesada, który w Marvel Entertainment pełni funkcję szefa kreatywnego, zdradził, że to nieaktualne i według jego wiedzy bodaj najstarsza postać Marvela wróciła do domu i nie ma problemu w tym, by Disney dystrybuował ewentualny film.
Namor na to zasługuje. Historia tego herosa sięga 1939 roku, kiedy wydawnictwo nazywało się jeszcze Timely Comics. Arogancki książę Atlantydy jest często porównywany do Aquamana. Szczególnie dziś, zaraz po premierze niezbyt dobrze przyjętej Ligi Sprawiedliwości. Filmowy Aquaman zdaje się mieć więcej wspólnego z Namorem niż ze swoim komiksowym pierwowzorem, który do tej pory był głównie powodem do drwin, nawet wśród oddanych fanów DC Comics.
#5 Eternals
Wielcy niedocenieni.
Kiedy kilka lat temu dowiedziałem się, że Marvel Studios zaadaptuje Inhumans, byłem bardzo rozochocony, ale jednocześnie pomyślałem, że szkoda, iż nie wezmą się za Eternals. Grupę, którą znałem od dawna, jednak na dobre zainteresowała mnie dzięki komiksowi Neila Gaimana. Jeden z najciekawszych, ikonicznych, ale mocno niedocenionych zespołów superbohaterskich Marvela.
#4 Thunderbolts
Idealny pomysł na pierwszy film Rated-R w Marvel Cinematic Universe.
Wiem, że Thunderbolts to w sumie taki marvelowski Legion samobójców, ale film DC i Warnera nie grzeszył jakością, więc ekranizacja serii komiksów o wyjętych spod prawa łotrach, jest jak najbardziej na miejscu. Ponadto reżyser Strażników Galaktyki wspomniał w jednym z wywiadów, że swego czasu rozmawiał z Kevinem Feige o dalszych planach na filmy. James Gunn stwierdził wtedy, że chętnie zekranizowałby właśnie Thunderbolts. Feige odpowiedział mu, że jeśli Strażnicy okażą się sukcesem, będzie mógł zrobić, co tylko zapragnie. Szanse są.
#3 Ms. Marvel
Kamala Khan to Spider-Man XXI wieku.
W przypadku Ms. Marvel pytaniem nie jest czy, a bardziej, kiedy ktoś wreszcie zabierze się za zaadaptowanie jej przygód na potrzeby kina. Od kilku lat pojawiają się nieśmiałe donosy, że taki film lub serial jest w planach. I dobrze, ponieważ w moim odczuciu główna bohaterka ma potencjał, by być kobiecym Spider-Manem naszych czasów. Jej historia ma nie tylko świetną genezę, ale jest mocno osadzona w problemach dzisiejszego świata. Kamala Khan nie tylko posiada niesamowite moce. Jest przede wszystkim typową nastolatką z typowymi problemami – rozdarta pomiędzy rodziną, tradycją, a rówieśnikami i urokami młodości. Ponadto jest pierwszą muzułmańską superbohaterką, która dostała w Marvelu własną, stałą serię. Serię, która okazała się sukcesem i jednocześnie nieco odczarowuje społeczność muzułmańską.
Co ciekawe, był to jeden z pierwszych komiksów Domu Pomysłów, który utrzymywał się głównie dzięki wydaniom cyfrowym. Sprzedaż papierowej Ms. Marvel szła dosyć słabo.
#2 Vision
Genialny pomysł na ekskluzywne widowisko dla nowej platformy SVOD Disneya, która ma pojawić się w 2019 roku.
Kto by się spodziewał, że z Visionem można zrobić dobrą, a w dodatku przyziemną historię. Seria genialnie pisana przez Toma Kinga i okraszona nietuzinkowymi, ślicznymi kadrami Gabriela Hernandeza Walta, to w zasadzie dramat rodzinny. Na przedmieścia w Stanach Zjednoczonych wprowadza się rodzina androidów i jest to idealny punkt wyjściowy, by opowiedzieć o rasizmie i strachu przed innością.
#1 The Twelve
Z przeszłości do teraźniejszości.
Historia, która świetnie sprawdziłaby się jako film czy telewizyjny miniserial. The Twelve ma w sobie coś z klimatu Watchmen, jednak w żadnym wypadku nie jest kalką komiksu Alana Moore’a. J. Michael Straczynski przenosi superbohaterów ze Złotej ery do współczesności. Z jednej strony mamy do czynienia ze świetnie zarysowanymi postaciami, z drugiej z niesamowitą intrygą. Autor świetnie zobrazował herosów, którzy próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Strasznie żałuję, że Marvel nie wykorzystał potencjału niektórych bohaterów po zakończeniu miniserii.
Nie była to lista od najlepszego do najgorszego, a wyłącznie kilkadziesiąt pomysłów na kolejne filmy. Wierzę, że przynajmniej kilka z wymienionych zostanie zrealizowane w ciągu najbliższej dekady. W takiej czy innej formie.
Niektóre trafią do kina, niektóre do telewizji, a jeszcze inne zostaną przetransformowane na obecne realia i potrzebę chwili. Być może zobaczymy również innych bohaterów, inne zespoły i historie. Marvel nieraz zaskakiwał, czego naczelnym dowodem są Strażnicy Galaktyki, których praktycznie nikt się nie spodziewał. A kiedy już się pojawili, pokochał ich cały świat. Istnieje również możliwość, że Marvel w przyszłości odzyska przynajmniej część praw do swoich herosów, grzejących krzesła w konkurencyjnych studiach filmowych – 20th Century Fox oraz Sony. A nawet jeśli nie, to Kevin Feige ma pod ręką taki katalog postaci, że spokojnie wystarczy nie tylko na 4. fazę Marvel Cinematic Universe, ale również 5., 6. i wiele, wiele kolejnych.
Źródło: Vanity Fair