“Akt przemocy” (1974)- recenzja filmu

Dariusz Filipek
9 min czytania
Recenzja filmu "Akt przemocy"

Z ostatniej chwili

Zwiastun filmu “Akt Zemsty”

Gdzie jest gwałt, tam powinna być zemsta. Gwałtów w “Akcie przemocy” jest bez liku, ale zanim dotarłem do zemsty, film wymęczył mnie okrutnie.

CZYTAJ WIĘCEJ O:
AKT PRZEMOCY

“Akt przemocy” to brzydkie, ale i tak kochane dziecko swoich czasów. Właśnie w okolicy premiery tego b-klasowego kryminału kino gatunkowe weszło pełną parą w bardzo dzikie, wręcz śliskie rejony. W drugiej połowie lat 60. wykształcały się przedziwne nurty zebrane w umownym tworze nazywanym kinem eksploatacji. Te filmy wybuchły feerią ordynarności dekadę później. Były to zazwyczaj tanie produkcje, w których nie brakowało nagich kobiet i mocno poharatanych mężczyzn, a przesada goniła przesadę.

Motocykliści brali smaczne LSD we “Swobodnym jeźdźcu”; nieumarli czyhali na zdrowie i życie biedaków w “Nocy żywych trupów”; tubylcy rozprawiali się z dokumentalistami w “Nagich i rozszarpanych”; seryjny morderca wraz z pokręconą rodzinką terroryzował przejezdnych w “Teksańskiej masakrze piłą mechaniczną”; “Czarna Emanuelle” przekraczała granice tego, co można pokazywać na ekranie (w grę wchodziły gwałty na nieletnich i seksualne igraszki ze zwierzętami); “Shaft” zyskiwał popularność nie tylko wśród czarnoskórych; “Elza – Wilczyca z SS” robiła wszystkie złe rzeczy, które robią niegodziwe nazistki, a nawet więcej… I tak dalej, i tym podobne.

“Akt przemocy” to z kolei przedstawiciel kina gwałtu i zemsty. Gdyby to był teleturniej sprzed lat, to film miałby sporą konkurencję. W końcu lata 70. to czas premiery świetnego “Pluję na twój grób”, dziwacznego szwedzkiego “Thrillera”, dającego niezwykłą radochę “Ostatniego domu po lewej”, mocnych “Nędznych psów” czy niezapomnianego “Życzenia śmierci”, którego legenda nieco ucierpiała przez mniej lub bardziej kretyńskie kontynuacje. W takim doborowym towarzystwie trzeba było się napocić, żeby coś znaczyć.

Dlatego “Akt przemocy” pojechał po bandzie. Już w pierwszych minutach jesteśmy świadkami ataku na bezbronną młodą kobietę.

Linda (w tej roli Jo Ann Harris) zostaje zgwałcona przez zamaskowanego zwyrodnialca. Degenerat domaga się od niej, aby śpiewała podczas penetracji “Jingle Bells”. Takie to były czasy.

Akt Przemocy Rape Squad recenzja
Główny nie-przyjemniaczek jest złowieszczy i kompletnie bezpłciowy

Nie ma tutaj wiele fabuły. Zgwałcona kobieta zgłasza przestępstwo policji. Funkcjonariusz nie bardzo radzi sobie z przesłuchaniem, a co dopiero mówić o sensownym dochodzeniu. W międzyczasie Linda poznaje inne ofiary gwałciciela mającego słabość do świątecznych melodii i masek hokeistów. Kobiety się organizują, ćwiczą karate i spuszczają łomot lubieżnym mężczyznom, którzy pod niewinnymi pretekstami próbują dobrać się do ich majtek.

Jednak najważniejsze jest odnalezienie i wymierzenie sprawiedliwości temu, który odpowiada za ich cierpienia. Na nieudaczników z policji nie mają co liczyć. Zaczyna się gra w kotka i myszkę. Gwałciciel wie wiele o swoich ofiarach i z bezpiecznej odległości obserwuje ich poczynania. Aczkolwiek jego pewność siebie może być zgubna. Chociaż do samego końca jest krok przed nimi, to nasz rape squad zrobi wiele, aby dopaść violatora i go nieprzyjemnie sponiewierać.

Miewam problemy z kinem eksploatacji, którego odnóża funkcjonują do dziś, ale poszły własnymi, bardziej cywilizowanymi ścieżkami.

W końcu rzecz dotyczy czegoś strasznego, co “Akt przemocy” nieco trywializuje swoją roznegliżowaną i zabawową formą. Poza tym trochę niezręczne pisać o nurcie gwałtu i zemsty z punktu widzenia rozrywkowości tej czy innej produkcji. W końcu gwałt to coś, co dewastuje psychikę i nierzadko wykształca zespół stresu pourazowego. Dlatego czasem z lekkim niesmakiem oglądałem “Akt przemocy”. Szczególnie wtedy, kiedy film przeistaczał się w czystej maści kino szokowe, nastawione przede wszystkim na tanią rozrywkę.

Akt przemocy act of vengeance film
Bez większych wstępów jesteśmy świadkami gwałtu na Lindzie

Aczkolwiek ostatecznie z tym obrazem jest jak z grami wideo. Kiedy gramy w “Call of Duty” niekoniecznie powinniśmy zastanawiać się nad ofiarami prawdziwych wojen. Czerpiemy rozrywkę z przemocy — to prymitywne, ale ludzkie. Jednak zadając sobie pytanie, ile radości czerpałem z seansu, gdy oglądałem “Akt przemocy”, szybko doszedłem do tego, że mniej niż więcej. To nie jest mocne i pełne niewygodnych emocji “Nieodwracalne” czy wyniszczająca i poruszająca “Odważna”. “Akt przemocy” swoją miałkością takim produkcjom nawet do pięt nie dorasta.

Obraz nędzy i rozpaczy dopełnia badziewna warstwa realizacyjna, kompletna nieumiejętność poprowadzenia aktorów na planie i w gruncie rzeczy łopatologiczny scenariusz, który dziś jest wręcz obciachowy. Niemal popuściłem z zażenowania, kiedy obserwowałem kobietę, która dla uwidocznienia tego, że nie byle jaka z niej karateka, zadaje na bosaka ostre jak brzytwa ciosy przyodziana w kimono w środku nocy. Litości. Rozumiem, że właśnie wyszła z sali treningowej, ale ludzie mają to do siebie, że się przebierają. Takich momentów jest tu mnóstwo.

Od zupełnego dna “Akt przemocy” ratuje jego warstwa edukacyjna.

Fragmenty filmu, pomimo nieprzemawiającej gry aktorskiej, powinny być puszczane społeczeństwu, chociażby w ramach programu tak się nie robi, gdyby taki program istniał. Nie gwałci się — to raz. A dwa, że nie traktuje się ofiary gwałtu na posterunku policji jak przedmiot. Jeśli coś zapamiętam z tego obrazu na dłużej, to scenę, kiedy główna bohaterka jest zasypywana bezdusznymi pytaniami i widzimy, jak jest przygniatana wzrokiem bezdusznych policjantów dłubiących w nosie. Jej pytanie, czy mogłaby ją przesłuchać policjantka, jest traktowane jak powietrze. Po wszystkim wypuszczono ją do domu bez zapewnienia jakiekolwiek pomocy psychologicznej. Słabo.

Akt przemocy film recenzja 1974
Dziewczyny postanawiają nie tylko bronić się, ale również wymierzyć karę w stylu karate

Znamienne jest również zachowanie chłopaka Lindy, który praktycznie oskarża ją o to, że została zgwałcona. Zamiast ją wspierać, stwierdza w pewnym momencie, że zachowuje się jak jakaś zwariowana lesbijka. Wiele tu niegodnych zachowań, o których warto na przyszłość pamiętać i których należy się wystrzegać.

Nie mogę udawać, że momentami nie czerpałem pewnego rodzaju przyjemności z oglądania tego pokracznego widowiska.

Takie filmowe wytrychy jak grindhouse, gwałt i zemsta czy kino eksploatacji, robią mi najzwyczajniej w świecie dobrze. Uwielbiam od czasu do czasu wypaprać się w tej bezmyślnej, patologicznej, brudnej stronie filmu. Jest w tym coś prymitywnego, pierwotnego, co po prostu do mnie trafia i “Akt przemocy” ma wiele tego czegoś. Jednak mowa tu o rzeczach, które trafią tylko do widzów lubiących wracać do obskurnych produkcji sprzed lat, nadrabiających niedoskonałości mocarną przesadą oraz przechodzeniem granic tego, co na ekranie wypada pokazywać i to z taktem słonia w składzie porcelany.

Gdyby ten film został zrealizowany dziś, przez kogoś, kto czuje tego typu kino, jak Quentin Tarantino, to mogłoby z tego wyjść coś cudownego.

Bo chociaż pomysł na “Akt przemocy” jest prosty jak drut, to w swojej prostocie całkiem przyjemny. Grupka nieprzyjemnie doświadczonych kobiet spuszczająca łomot obleśnym mężczyznom — tylko tyle, a właściwie aż tyle. Pomysł ten jest wałkowany w różnych wariacjach do znudzenia, ale nigdy się nie zestarzeje na tyle, aby nie móc do niego wrócić.

Akt przemocy film online cda lektor pl napisy
Taka to już produkcja. Golizna goni goliznę

Jednak w “Akcie przemocy” wyszło to pokracznie. Miałem wrażenie, że kolejne sceny gwałtów były wyłącznie po to pokazywane, żeby nawiedzić widza kolejnymi parami piersi, a nie dodawać czegokolwiek rzeczowego do narracji. Wielu produkcjom z tego nurtu to wybaczałem, tej nie potrafiłem, bo to było tak ewidentne, że aż żenujące. I chociaż czasu spędzonego z filmem nie żałuję, to nie mógłbym go z czystym sercem polecić, gdyż to po prostu nie jest dobre kino. To kino dla wybranych.

“Akt przemocy” jest dostępny online na amerykańskim Amazonie ▶

Aby uzyskać dostęp do filmów i seriali z Amazonu w Stanach Zjednoczonych, będziecie potrzebowali takiej usługi jak Pure VPN.

Recenzja filmu "Akt przemocy" (1974)
5/10

Werdykt

“Akt przemocy” to kino dla wybranych

Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami – dołącz do nas w mediach społecznościowych!

Jeśli chcecie być na bieżąco, śledźcie nas na Threads, Facebooku, Twitterze, Linkedin, Reddicie i Instagramie. Zachęcamy również do subskrypcji naszego kanału RSS na Feedly lub Google News. W razie pytań lub sugestii piszcie do nas na [email protected]. Dołączcie do naszej społeczności i bądźcie zawsze na czasie z najnowszymi trendami i wydarzeniami! Nie zapomnijcie wpaść na nasz YouTube.

Zostaw komentarz