M. Night Shyamalan miał być drugim Spielbergiem, jak zapowiadał lata temu Newsweek. Wszystko było dobrze, aż twórca Szóstego zmysłu i wielu innych świetnych filmów, wyreżyserował Zdarzenie i wiele innych fatalnych filmów.
Ostatnio jest we formie wzrostowej i jego najnowsze widowiska są nieco lepsze niż potworki w stylu 1000 lat po Ziemi czy Kobiety w błękitnej wodzie. Jednak ciągle ciężko uwierzyć, że ten twórca jeszcze się podniesie i będzie tworzył produkcje na poziomie Niezniszczalnego.
Apple jednak dostrzegło potencjał w jego twórczości, być może podyktowany niezłą Wizytą i Splitem. Tym samym firma postanowiła zainwestować w jego najnowszy serial. Nie jedyny w karierze, gdyż uczestniczył w produkcji chwalonego przez wielu Miasteczka Wayward Pines. Nie zaliczam się do grona fanów tego widowiska, ale z kronikarskiego obowiązku wspominam o nim.
Korporacja z Cupertino podpisała umowę, na mocy której powstanie 10-odcinkowy, jeszcze niezatytułowany serial. Każdy odcinek ma trwać około pół godziny, a sama produkcja jest określana jako thriller psychologiczny. Shyamalan ma pełnić funkcję producenta wykonawczego i wyreżyseruje pilota.
W produkcji pomoże mu Tonym Basgallop, który był producentem wykonawczym Outcasta: Opętanie dla stacji Cinemax oraz 24: Jeszcze jeden dzień, który to tworzył dla kanału FOX. Jest on także odpowiedzialny za scenariusz serialu Apple. Pozostałymi producentami zostali: Aswin Rajan (Miasteczko Wayward Pines), Jason Blumenthal (W pogoni za szczęściem), Todd Black (Płoty) and Steve Tisch (Forrest Gump).
I wiecie co? Średnio wierzę w ten projekt.
Pomimo nieco lepszych filmów w ostatnich latach, mam strasznie złe przeczucia co do tego, co może nam Shyamalan pokazać. Jednak ludzka rzecz się mylić i być może będzie w tym więcej Znaków, mniej Ostatniego Władcy Wiatru. Być może jego wpływ na produkcję nie będzie aż tak determinujący, by ten serial pogrzebać.
Zastanawia mnie jednak coś innego. Kiedy wystartuje streaming wideo od Apple?
Bo to jest kolejny zwiastun tego, że coś się w Cupertino dzieje i szykują odpowiedź na Netflix. Zupełnie tak, jak swego czasu postanowili – zresztą, z niemałym sukcesem – stawić czoła Spotify na rynku streamingu muzycznego.
Produkuje się tam bardzo dużo seriali. Zwiastowałem nadejście tej platformy jeszcze w październiku, kiedy ogłoszono produkcję Amazing Stories. Powtórzyłem te przewidywania po przelicytowaniu Netflixa, przy okazji zakupu praw do adaptacji książki Top of the Morning.
W końcu nikt nie wydaje miliarda dolarów rocznie na produkcję seriali, tylko po to, żeby spalić trochę pieniędzy. Nawet Apple.
Źródło: TV Line