“Armia umarłych” została pokazana na pierwszym zwiastunie i zapowiada się na wyjątkowo przyjemną rzeź. Już w maju w serwisie Netflix.
Zanim Zack Snyder nakręcił film “Armia umarłych”, warto wspomnieć, iż zadebiutował na dużym ekranie rewitalizacją pomysłu ze “Świtu żywych trupów” z 1978 roku. Przerobił bardzo przyjemnego klasyka z nieumarłymi na produkcję jeszcze przyjemniejszą, która sprawdziła się w 2004 roku. Ciekawostką jest to, że scenarzystą nowej wersji był James Gunn, czyli reżyser wywodzący się z odmętów Tromy, a później twórca filmowych “Strażników Galaktyki” i “The Suicide Squad”.
Byłem jedną z tych osób, która nawet miała nadzieję, że Snyder wróci do pomysłu i zaprezentuje widzom kontynuację “Świtu żywych trupów”. Jednak kariera reżysera poszła w zupełnie innym kierunku i poza nielicznymi wyjątkami zajmował się adaptacjami komiksów DC Comics. Od “300” poprzez “Watchmen” na “Lidze sprawiedliwości Zacka Snydera” kończąc.
Z trupią armią najemnicy zawalczą już w maju
Kontynuacji nie będzie, ale Snyder wróci do tematu zombie. 21 maja 2021 roku w kinach i w serwisie Netflix pojawi się film “Armia umarłych”, do którego scenariusz napisał z Shayem Hattenem i Jobym Haroldem. Widowisko swoim udziałem zaszczyciła całkiem poważna grupka aktorów, którzy najpewniej będą odpadali jeden po drugim – Dave Bautista, Ella Purnell, Omari Hardwick, Ana de la Reguera, Theo Rossi, Matthias Schosityöfer, Nora Arnezeder, Hiroyuki Sanada, Tig Notaro, Raúl Castillo, Huma Qureshi, Garret Dillahunt.
Historia jak z “Zombie expressu”
“Armia umarłych” opowiada bardzo podobną historię do tej, którą znamy z koreańskiego filmu “Zombie express 2: Półwysep”. Grupka najemników udaje się do odgrodzonych od reszty świata zombiaków, którzy znajdują się za ogrodzeniem w Las Vegas. Wszystko po to, aby zabrać z Miasta grzechu sporą gotówkę trzymaną w skarbcu kasyna. Tutaj podobieństwa się kończą. Na miejscu czeka na nich niezła przeprawa – armia nieumarłych, która niekoniecznie przypomina typowe zombie. Truposze są wyjątkowo sprawne jak na żywe trupy i potrafią się między sobą komunikować.
90 milionów dolarów
Ciekawostką jest to, że Snyder nie miał za wiele czasu na siedzenie na stołku reżyserskim. Tym razem stanął także za kamerą i nakręcił widowisko ze swojej perspektywy. Miał za co. Na produkcję filmu miano wyłożyć około 90 milionów dolarów, co jest całkiem przyzwoitą kwotą jak na film o zombie. Prawdopodobnie tylko “World War Z” może poszczycić się większym budżetem w nieumarłym nurcie.