THIS IS RIDDLER SPEAKING
Jako fan jestem z Batmanem związany od pseckola. Zrozumiałem znacznie później, kim i czym ta postać jest, jak działa i na czym polega. Ale lubiłem całą mitologię najlepszego detektywa ever, opening serialu mam wpieczony w pamięć, widziałem sporą część filmów animowanych z Bruce’em Wayne’em i większość aktorskich. Podobał mi się klimat, w jaki celował zwiastun najnowszego i już wtedy coś mi z tyłu głowy szeptało, że jeśli taki ma być ton filmu, to czekają mnie dobre rzeczy.
I’M VENGEANCE
Kim jest Bruce Wayne, wie każdy, kto miał styczność z Gackiem. Osierocony w młodym wieku i wychowany przez lokaja-byłego żołnierza MI-6 miliarder bierze w mieście Gotham sprawiedliwość w swoje ręce. Z dość zwięzłego (na szczęście) prologu widz dowiaduje się, że krucjata Mrocznego Rycerza trwa od dwóch lat. Batman nie widzi efektów takich, jakich oczekiwał po brodzeniu w mroku i tłuczeniu zbirów na kwaśne jabłko. Jednak wierzy w swoją misję i idzie w zaparte. Wystawia się na dźgnięcia, postrzały, przyjmuje na klatę serie z broni maszynowych i przestawia głową wiadukt. Just another day at the office.
W mieście dochodzi do serii nietuzinkowych i wyjątkowo brutalnych morderstw, których sprawca przedstawia się jako Riddler i zostawia przy ofiarach zaszyfrowane wiadomości dla Batmana. Gotham’s Finest podejmują trop, niewiele brakuje, żeby spuścili łomot Pingwinowi (nie do poznania w tej charakteryzacji Colin Farrell) i krok po kroku, morderstwo po morderstwie, wypełniają plan Riddlera.
RIDDLE ME THIS
Intryga powoli się zagęszcza i z czasem okazuje się, że bieżące wydarzenia mają bezpośredni związek z początkami Gotham City, zaś widz ma okazję przyglądać się, jak dociera się sojusz między postacią graną przez Pattinsona i Jimem Gordonem, w którego wciela się Jeffrey Wright. Wright to klasa sama w sobie, podobnie jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości czy Pattinson pozbył się etykietki “chłopca ze ‘Zmierzchu'”, czym prędzej niech obejrzy “The Lighthouse”.
Przez dobór złola scenarzyści Matt Reeves i Peter Craig mogą grać kartą Batmana-Detektywa w stopniu, w jakim wcześniej grały nią jedynie komiksy i gry z serii “Arkham”. Jednak ostatecznie, mimo że film pozuje na superbohaterskie “SE7EN” (osobiście nie mam z tym problemu, bo jeśli naśladować to najlepszych), to z perspektywy lotu nietoperza wspomniana intryga podobnie jak w filmie Finchera nie jest szczególnie skomplikowana. Jednak wystarcza jej na trzy godziny zajmującego slow burn o pogoni za psychopatycznym (czy na pewno?) mordercą.
Z początku niejako na uboczu rozwija się wątek Catwoman. W tej roli mamy przyjemność oglądać Zoe Kravitz. Jednak i jej osobista wendeta jest niejako na rękę Batmanowi. Z czasem mimo pewnych zgrzytów staje się równorzędną partnerką Pana Zemsty W Pelerynie.
W Gotham City nie brakuje oprychów i gangusów, którym obydwoje chcą wymierzyć sprawiedliwość. John Turturro jako Carmine Falcone po raz kolejny zagina czasoprzestrzeń swoim aktorskim kunsztem i absolutnie uwierzyłem, że jego postać jest zdolna do wyrządzania krzywdy bliźnim bez drgnięcia powieki. Jest kluczową postacią kryminalnego półświatka Gotham City, które w przeciwieństwie do wcześniejszych produkcji nie jest jedynie dekoracją do rozwalenia przez złoli.
Nie zrozumcie mnie źle – szkolny autobus wjeżdżający do banku to sympatyczny wizualny gag, ale scenariuszowo to absurd. Dzieło Reevesa urealniają przebitki z prawdziwych żyć prawdziwych obywateli miasta, które wygląda i zachowuje się jak – zgadliście – prawdziwe. Przy czym nie jest moją intencją deprecjonowanie Trylogii Mrocznego Rycerza. Uwielbiam te filmy!
IF YOU ARE JUSTICE, PLEASE DO NOT LIE. WHAT IS THE PRICE FOR YOUR BLIND EYE?
Zmierzam do tego, że postaci z tak bogatym popkulturowym zapleczem jak te z DC Comics mają to do siebie, że można je wymodelować dowolnie, tworząc nową jakość. Czasem nawet nowy kanon, i jeśli potraktować trylogię Nolana jako trampolinę do dalszych eksperymentów, to ten się bardzo udał. Mam wrażenie, że tam, gdzie kończyłyby się postaci rozpisane przez twórcę “Tenet”, zaczynają się postaci z nowego filmu. Matt Reeves nie traktuje ich jak pojemne ikony.
Pattinson nie jest przypakowany jak Bale, ale jego Batman kipi zemstą i tym nadrabia wystarczająco, żeby w tandemie z kostiumem (swoją drogą świetnym, przywodzącym na myśl ten z gier “Arkham”) zastraszać złoli samym wyglądem. Riddler – świetny. Trochę odpychający, trochę żałosny, po całości creepy. Paul Dano po raz kolejny rozjebał system. A dla Farrella powinna być jakaś specjalna nagroda. Miałem wrażenie, że oglądam młodego De Niro. Score Michaela Giacchino to małe arcydzieło.
Dla mnie i według mnie wybitny film o Batmanie. Obejrzałem go w kinie trzy razy i nie żałuję niczego!
Recenzja filmu "Batman"
Werdykt
Wybitny film o Batmanie.