https://www.youtube.com/watch?v=786aYcjT6JE
Chociaż nie pałam wielką sympatią do Dark, czyli serialu, który pochłonął miliony widzów, a Pachnidło wyszło mi trochę bokiem, to miałem nadzieję, że Niemcy i Netflix dadzą radę przy okazji Berlińskich psów. I niby dali, ale nie do końca.
W Berlińskich psach ścierają się ze sobą dwie przestępcze frakcje. Neonaziści i tureccy gangsterzy. Gdzieś pośrodku mamy dwóch policjantów. Geja o tureckich korzeniach oraz niezbyt dobrze prowadzącego się niemieckiego funkcjonariusza, który niegdyś należał do lokalnej grupy neonazistów. Ten drugi przez przypadek trafia na zamordowanego piłkarza. Turecką gwiazdę grającą w reprezentacji Niemiec. A że ma spore długi i żyłkę hazardzisty, zanim rozpocznie właściwe śledztwo, postanawia obstawić zbliżający się mecz Niemcy-Turcja i sprawić, by społeczeństwo jak najpóźniej dowiedziało się o śmierci sportowca. Liczy przez to na większe przebicie u bukmachera. Jednak rzeczy się komplikują i efektem motyla przechodzimy z jednej katastrofy w drugą. I tak do ostatniego, dziesiątego odcinka.
Aby nie było nudno, dostaniecie jeszcze rasizm wkraczający w nazizm, zdrady gdzie nie popatrzy, miasto przesiąknięte korupcją do cna, morderstwa, hazardowe problemy, kłopoty z wychowywaniem dzieci, zatargi mafijne, konflikty społeczne, a nawet problemy z zasiłkiem… A wszystko sprowadza się do lawirującej niczym gąsienica intrygi, wywodzącej się z zabójstwa piłkarza, które organicznie łączy się z problemami finansowymi jednego z policjantów. Do tego dorzucono kilka strzelanin, regularne obijanie się po mordach i całość tworzy coś w stylu lepszego dnia u Patryka Vegi.
Psy dwa.
Felix Kramer wcielił się w Kurta Grimmera. Policjanta z problemem hazardowym, grającego nieczysto i o niezbyt chlubnej przeszłości. Jest właściwie głównym bohaterem i początkowo nie może strawić Erola Birkana, którego zagrał Fahri Yardim. Jednak z czasem były naziol zaczyna gruboskórnie, ale jednak dogadywać się z gejem o tureckich korzeniach. I przyznaję, że bardzo polubiłem to, co z Grimmerem zrobił Kramer. Nie jest jednowymiarowy. Z kolei Yardim dosyć niemrawo prowadził Birkana.
Bohaterowie będą musieli opowiedzieć się po jednej ze stron. Grimmer musi przeciwstawić się nazistowskiemu bractwu, które nie tylko w przenośni, ale dosłownie jest jego rodziną, bo ważne funkcje w neonazistowskim ugrupowaniu sprawują jego matka i brat. Z kolei Birkan będzie musiał wybierać między byciem niemieckim policjantem a członkiem tureckiego społeczeństwa. Ponadto jeden z nich będzie musiał przezwyciężyć swój ciąg do nieuczciwości, a drugi wprost przeciwnie – aby zrobić coś dobrego, będzie musiał zdecydować się na coś złego.
Berlińskie psy ogląda się tak dobrze, jak scenariusz pozwala. A ten pozwala na niewiele.
Opowieści ciężko oddać to, że ma polot, ale i nie można odmówić jej punktu wyjściowego tak szalonego, że aż szacunek się zań należy. Jakkolwiek to ciągle ferajna pomysłów tak wielu, skleconych tak grubymi nićmi, że momentami widać, iż fabuła ledwo się trzyma w szwach. Niestety zdecydowano się serial przesycić, nieco przekraczając granicę przyzwoitości. Ponadto realizacja nie odstaje od RTL-owskich standardów, ujmując jej na szczęście typowo niemieckiej i często nieledwie żenującej spektakularności, którą pamiętamy z takich widowisk jak Kobra – oddział specjalny.
Przyznaję, że Berlińskie psy trochę mnie wymęczyły. Chociaż produkcję ogląda się znośnie, niewiele po niej zostaje. A w trakcie seansu nie było ani jednego momentu, który zrobiłby na mnie większe wrażenie. Niemieckie widowisko troszkę mi się ciągnęło, zalatywało tu i ówdzie przesadzoną historią, która zapewne spodoba się fanom widowisk przepełnionych testosteronem. Mamy przedziwną intrygę, trochę sportu na trzecim planie oraz akcję za akcją. Dla amatorów takich klimatów jak znalazł. Niestety dla osób oczekujących od serialu czegoś więcej, nie ma tu miejsca przed ekranem.
Serial Berlińskie psy w serwisie Netflix >>
[interaction id=”5c266e62ba7b2644bb750d1d”]
Recenzja serialu Berlińskie psy (Dogs of Berlin) (2018) (sezon 1)
Nazwa: Berlińskie psy
Opis: Niemieccy policjanci starają się zapanować nad turecką mafią oraz neonazistami i ustalić mordercę znanego piłkarza.
Werdykt
Berlińskie psy to przepełniona testosteronem opowieść policyjna, która trafi w gust widzów spragnionych akcji i strzelanin. Niestety dla osób oczekujących od serialu czegoś więcej, nie ma miejsca przed ekranem.