W skrócie: Zazie Beetz jest Afroamerykanką, zagra Domino – śnieżno białą postać komiksową – więc sieciowi pseudo-fani-całkiem-otwarcie-rasiści oraz puryści materiałów źródłowych, mają z tym nie lada problem. Ci pierwsi otwarcie atakują aktorkę i twórców.
Pamiętam, że gdy pisałem dla NaEkranie, najpopularniejsze i najchętniej komentowane wpisy to były właśnie te traktujące o wszelkich washingach. Nie ważne czy dotyczyło to Ghost in the Shell, Doktora Strange’a – sieciowi rasiści mieli imprezę. Ostatecznie nigdy nie mieli racji.
Coście zrobili z Domino, dranie?!
Internauci zachowują się, jakby ktoś ukradł im ulubioną zabawkę i zepsuł. Zapominając jednocześnie, że to nigdy nie była ich zabawka. Nawet sama Domino nigdy nie była kluczową bohaterką. Umówmy się. Rasa dla wielu postaci nie jest czynnikiem determinującym. Biografia mutantki nie określa jej koloru skóry do tego stopnia, by piać oburzeniem. Film nazywa się – uwaga, uwaga, towarowy nadciąga!!! – Deadpool 2. Będzie skupiony głównie na Wadzie Willsonie. Domino jest postacią towarzyszącą, o której dowiecie się najpewniej niewiele więcej niż o Negasonic Teenage Warhead, której w pierwszej części zmieniono nie tylko image, ale też moce. I co, żyjecie? Żyjecie – uff. Zakładam, że nigdy, a nawet jeśli, to nieprędko ujrzymy solowy film o Domino. Meandry jej przeszłości raczej nie zostaną zgłębione.
Głos w sprawie zabrał twórca postaci. Rob Liefeld stwierdził, iż Zazie jest świetna. A to koleś, który jest bardzo otwarty i szczery w swoich ocenach.
Jedyny moment, kiedy pomyślałem, że zmiany poszły za daleko to była adaptacja Ghost in the Shell. Nawet nie dlatego, że miałem problem ze Scarlett Johansson, w której zresztą płynie polska krew. Wyłącznie dlatego, iż od dawna chciałem zobaczyć prawdziwie japońską wersję anime okraszoną hollywoodzkim rozmachem. Tak się jednak nie stało. Co nie znaczy, że film obejrzałem z bólem serca. Poszedłem na niego pełen nadziei. Okazało się, że Scarlett była niezła, widowisko to wizualną perełką, ale zawiódł scenariusz i jego realizacja. Nie miało to nic wspólnego w whitewashingiem azjatyckich postaci. No ba, motyw z umieszczeniem Japonki w białym ciele był świetny i nawet uważam, że gdyby mądrze pociągnąć ten wątek, produkcja tylko by na tym zyskała.
U nas argumentem dnia jest: a gdyby Geralta zagrał czarny aktor?
To Geralt byłby czarny.
Druga odpowiedź, jaka mi się nasuwa do głowy to: a gdyby do Fiata 126p włożono silnik od najnowszego Ferrari – lub odwrotnie? A co byłoby, jakby chmury były zielone, no co? A jakby babcia miała wąsy – robiłoby to ją dziadkiem Stefanem? No i kto by wygrał: Bruce Lee czy ten Austriak, co to zabił Predatora? I czy Predator był biały?
Na głupie pytania ciężko znaleźć mądrą odpowiedź. Jednak spróbuję.
Pewne rzeczy są wyborami artystycznymi, biznesowymi, koniunkturalnymi, a czasem wyborami, które dyktuje chwila. Zapewniam Was, że ludzie w Foxie mieli chmarę aktorek, które były chętne do zagrania mutantki. Jednak wyłożyli mnóstwo pieniędzy na produkcję i wybrali najlepiej, jak tylko mogli na chwilę obsadzania Zazie w roli Domino.
Jest również pewna granica śmieszności, po której przejściu nie ma odwrotu. Niektóre fikcyjne postaci lepiej osadzać w ramach kanonu. Niektóre historie mocniej niż inne determinują wygląd bohaterów. Z niektórymi bohaterami jesteśmy na tyle mocno zżyci, że ciężko byłoby o zmianę.
Taki Superman. W sumie mógłby być czarny. Dobry aktor, scenariusz, reżyseria i mamy hit. Jednak przez ponad 70 lat tak mocno wbił się do świadomości jako biały, postawny mężczyzna, że ciężko byłoby przebrnąć przez zmianę koloru skóry czy płci. Jednak nie mielibyśmy aż takiego problemu, gdyby zaczął studiować biblię, gdyż jego wiara nigdy znacząco nie determinowała tego, kim jest. Nie w masowej świadomości. Każdego należy mierzyć nieco inną miarą.
Ponadto do kin tak naprawdę chodzą masy. Czytelnicy komiksów to ważna grupa, ale jest ich garstka. Nie więcej niż procent przy blockbusterach.
I umówmy się co do rzeczy podstawowej. Deadpool 2 to nie ekranizacja – do której najbliżej było Sin City – Miasto grzechu oraz Watchmen. Strażnicy – a adaptacja. Zmiany są nieuniknione.
Blackwashing, whitewashing, yellowwashing, greenwashing, Purpurowy potwór…
Kogo poza rasistowskimi pseudofanami żywo to wszystko interesuje? Tak naprawdę prawie nikogo. Przychodzi jednak taka chwila, kiedy poprzez tego typu kontrowersje trzeba przebrnąć. Niektórzy idioci już ocenili film tylko na podstawie tego jednego, nic nieznaczącego szczegółu. Co urąga nie tylko zdrowemu rozsądkowi, ale również inteligencji – daj panie, żeby tylko emocjonalnej. Zachowują się niczym Wróżbita Maciej – wiedzą, że jest źle i lepiej nie będzie.
Nie rysujecie komiksów, nie kręcicie filmów o superbohaterach, nie gracie w nich*. Wasze główne zajęcie to rasistowskie docinki, bezowocne tyrady słowne i oburzanie się na rzeczywistość. Maluczkie. Wypowiedzieliście swoje zdanie. Nie podoba się wam Zazie Beetz jako Domino? Zostańcie w domach i snujcie swoje teorie o upadku cywilizacji białego człowieka. Nikt po was nie będzie płakał.
Z argumentem, że Zazie ma to straszne afro, nawet nie będę dyskutował. Jest debilny. Ludzie, to tylko fryzura… Wy zawsze nosiliście glany, mieliście ogolone łby i oddawaliście pokorny gest dłonią w kierunku wodza? Kiedyś byliście dziećmi. Coś się pochrzaniło w okresie dojrzewania.
Zazie Beetz to młoda, utalentowana i śliczna aktorka. Dała sobie świetnie radę w Atlancie. Wierzę, że i w drugim Deadpoolu stanie na wysokości zadania. Na razie była newsem dnia. Szkoda tylko, że w takiej sprawie. Wstyd.
*Ok, zagrałem niedawno w reklamie i to było okropne. Nie liczy się.
Żenujący artykuł [?]. Nazywanie adwersarzy “idiotami” ich argumentów “debilnymi”. Zarzucanie,że “idioci ocenili film choć go nie widzieli” kiedy autor sam już wie, że “wybrali najlepiej, jak tylko mogli”?
Trafiłem tu przypadkiem. Filmem jestem zupełnie niezainteresowany.
Rasistów atakujących aktorkę za jej kolor skóry. Np. Używając określenia ‘czarna krowa’.
Obawiam się, że nie okazał się Pan od nich lepszy w poziomie argumentacji.
Przeświadczenie o posiadaniu racji nie zastąpi umiejętności prowadzenia polemiki.
Ciężko polemizować ze samym sobą. Wpis był jedynie sposobem na wyrażenie opinii, która może się podobać lub nie.
Pozostaje jeszcze opcja “nie piszę” skoro nie potrafię opanować emocji i sformułować swojego przekazu w sposób nie urągający kulturze wypowiedzi i logice, lub odłożyć to pisanie na psychicznie lepszy moment, dać komuś innemu do weryfikacji i korekty et cetera, cetera.
Tak, można się cenzurować. Nie zamierzam. Czy to się podoba czy nie.
Pozostaje jeszcze inna opcja. Nie czytaj rzeczy, które mogą Cię zdenerwować. Jak na razie nawet nie wypowiedziałeś/aś swojego zdania, a wchodzisz na temat ‘polemiki’ i ‘logiki’. Ponadto atakujesz mnie bezpośrednio, uderzając do mojego stanu emocjonalnego, pomimo wspominania o kulturze wypowiedzi.
To nie jest serwis, który będzie grzeczny i poprawny w jakikolwiek sposób. Zapewniam. Będzie bardzo niegrzeczny i bardzo niepoprawny.
U góry na pasku masz wyrażenie ‘subiektywnie’. A jeśli moje zdanie Ci tak bardzo nie odpowiada, to masz również przycisk ‘dodaj artykuł’.
Ponadto dziś wieczorem kolejny tekst traktujący o tym temacie. Jeśli znów przypadkiem tu trafisz to zapraszam do poczytania, nawet jeśli jesteś ciągle niezainteresowany/a filmem.
W pierwszym wpisie wskazałem konkretne rzeczy, które Pańskim wpisie wydały mi się nie do przyjęcia. I tylko to mnie zainteresowało – kultura tekstu pisanego publicznie. Proszę wybaczyć, ale nie interesują mnie ani komiksy o superbohaterach ani ich filmowe “adaptacje”. O czym lojalnie poinformowałem w pierwszym wpisie. Dlatego nie zamierzam dyskutować o kolorze skóry aktorki czy jej fryzurze. Nie ma to dla mnie znaczenia.
Jeżeli odczytał Pan mój wpis jako atak na “stan emocjonalny” to przepraszam; nie było to moim zamiarem. Po prostu niewłaściwie zinterpretowałem wcześniejszą wypowiedź.
Skoro uważa Pan, że wszystko jest OK to raczej dalsza dyskusja nie ma sensu. Powstrzymam się także od oceny. .
Miłego dnia życzę.