Mówił o tym od około pięciu lat, odkładał w czasie, ale to się wreszcie stało. Jeden z najznakomitszych prezesów Disneya, człowiek, który na nowo zdefiniował firmę i wyznaczył jej kierunki, odchodzi. Bob Iger przekazuje pałeczkę Bobowi Chapekowi.
Bez Boba Igera Pixar nie byłby częścią Disneya. Firma nie kupiłaby Marvela i Lucasfilm. Prawdopodobnie relacje z Chinami nie byłyby tak udane, a nowe parki rozrywki nie przyjmowałyby tak wielu gości z całego świata. Bez niego Disney Plus najpewniej nie okazałby się wielkim hitem. Nie doszłoby zapewne do wygrania bitwy z Comcastem o lukratywne biznesy 21st Century Fox.
Bob Iger jest znany nie tylko z tego, że nosi świetne Rolexy, ale przede wszystkim dał się poznać jako człowiek z wizją i ostrym jak żyleta wyczuciem biznesowym. Jest szczery, zabawny, błyskotliwy, inteligentny i potrafi uderzyć się w pierś, gdy coś zawali. Takiego prezesa życzyłaby sobie każda firma. Z Disneyem żegnał się od lat. Kolejne projekty i ciężar, którym było znalezienie godnego następcy, odsuwały jego disneyowską emeryturę na dalszy plan.
Właśnie ogłoszono, że odchodzi ze stanowiska i oddaje stołek prezesa Bobowi Chapekowi, który w firmie był prezesem olbrzymiego działu Disney Parks, Experiences and Products.
Jakkolwiek Bob Iger na stanowisku prezesowskim w Disneyu pozostanie do końca 2021 roku i dopiero po tym czasie zostanie ostatecznie zastąpiony przez namaszczonego właśnie Boba Chapeka. Chce wdrożyć nowego prezesa i dopilnować, by firma gładko przeszła przez proces zmiany warty. Jednak w tym czasie będzie się koncentrował głównie na kreatywnych przedsięwzięciach.
Bob Iger przez lata był prezesem i szefem rady nadzorczej Disneya. W związku z konfliktem interesów niedawno odszedł z rady nadzorczej Apple, gdyż od listopada firmy oferują podobne produkty – Apple TV Plus oraz Disney Plus. Disneyowi zaczął szefować w 2005 roku, kiedy zastąpił na stanowisku niezbyt dobrze wspominanego Michaela Eisnera, który pod koniec zraził do siebie niemal wszystkich. Aczkolwiek w Disneyu był o wiele dłużej.
Miał być kandydatem na prezydenta, miał zająć się na poważnie zarządzaniem biznesem sportowym, ale wiele wskazuje na to, że zostanie w świecie rozrywki jeszcze przez chwilę i nie da o sobie zapomnieć.
Źródło: The Verge