Patryk Vega, hitowy Botoks i wielki spisek. Sprawa o kupowaniu recenzji i zakładaniu fejkowych kont na Filmwebie

Dariusz Filipek
Dariusz Filipek 16 wyświetleń
2 min czytania
Fragment plakatu Botoksu. Filmu, którego recenzje - według Patryka Vegi - zostały napisane na zlecenie tajemniczej agencji.

Nie od dziś wiadomo, że sukces komercyjny nie zawsze przekłada się na wartości artystyczne (seria Transformers to idealny przykład). I tak jest w przypadku Botoksu Patryka Vegi, który narobił szumu i sprzedaje się jak ciepłe bułeczki, ale niestety jego zawartość jest niesmaczna.

Według Vegi recenzje jego filmu zostały kupione przez jakąś mistyczną agencję, która chce pogrążyć to wiekopomne dzieło.

Kupić jednego recenzenta można. Kupić kilku to ryzyko. Kupić kilkudziesięciu, czy nawet kilkunastu to jak strzelić sobie w łeb. Wystarczy, że jeden z nich nie przyjmie łapówki i ogłosi światu, że owszem, do takiego procederu doszło – gwarantowana katastrofa. Jednak Patryk Vega i tak wie lepiej, tworząc teorię spiskową.

Botoksu recenzował nie będę. Szkoda mi na to czasu i pieniędzy. Może kiedyś obejrzę go na jakimś SVOD. Na pewno go nie wypożyczę i nie kupię w VOD, ani tym bardziej nie zobaczę w kinie. Bo bardziej ufam kilkudziesięciu krytykom, aniżeli jednemu rozgoryczonemu reżyserowi, który najwidoczniej nie ma dystansu do swojego dzieła.

W rodzimym agregatorze recenzji Mediakrytyk Botoks ma aktualnie notę 2,4/10. Jest to średnia wyciągnięta z ocen 26 recenzentów, którzy publikowali opinie od Filmwebu, poprzez Spider’s Web na stronach lokalnych dzienników kończąc. Według Vegi te recenzje są pisane na zlecenie.

Łatwo rzucać górnolotnymi oskarżeniami, kiedy nie posiłkujemy się konkretami. To bezpieczne, ale i tchórzowskie. Bardzo chciałbym wiedzieć, kto kupował, a kto sprzedawał. Inaczej to tylko – za niewielkim przeproszeniem – pieprzenie głupot bez pokrycia.

https://www.facebook.com/PatrykVegaOfficial/photos/a.1452493868321812.1073741828.1449275795310286/2000730533498140/?type=3&theater

 

Życie jest za krótkie na słabe filmy. Recenzenci pomagają nam nie tracić pieniędzy i czasu na rzeczy słabe. Mam nadzieję, że sam Wam czasem w tym pomagam, gdyż nie jesteśmy w stanie obejrzeć wszystkiego. Chcemy, by rekomendowano nam najlepsze produkcje lub takie, które trafią akurat w nasz gust. Recenzenci to nie diabły kultury. Też kochamy kino! Dlatego kolejny raz rzucone w powietrze hasło o kupowaniu opinii jest bzdurne i Vega dobrze o tym wie – świadomie psując własną branżę. Co jest nie tylko kiepskie, ale i smutne. Bo zwykli kinomani na wszelkich serwisach oceniają Botoks bardzo nisko nie bez powodu.

I nie ma znaczenia, że film jest odważny i porusza ważną sprawę (co się chwali). Film ma być przede wszystkim dobry. Botoks według większości widzów dobry nie jest. I koniec pieśni.

Druga sprawa to zyski. Film w pierwsze trzy dni wyświetlania obejrzało 711 tysięcy widzów. Gratuluję! Jednak trzeba pamiętać, że nie jedna szmira może pochwalić się sporymi przychodami. I ile razy Patryk Vega nie zaklnie rzeczywistości, widzowie wychodzący z jego widowiska zapamiętają sobie Botoks na długi czas. Tak jak ja zapamiętam słowa o sprzedajnych recenzentach. Bardzo niskie standardy i niepotrzebne bicie piany.

Botoks kupowanie ocen
Komentarz o rzekomym zakładaniu kont na Filmwebie, tylko w celu polepszania średniej oceny filmu Botoks | Zrzut ekranu, Filmweb

Pojawiły się również głosy o zakładaniu jednodniowych kont na Filmwebie, które podbijają w górę oceny Botoksowi. Takie głupotki, nonsensy i niepotrzebne wojenki najlepiej omijać z daleka. Nie ważne czy film się podobał, czy nie.

Moja propozycja? Lepiej skupić się na kręceniu znakomitych produkcji, a nie na żenujących kłótniach. Inaczej łatwo będzie pomylić Patryka Vegę z Uwe Bollem.

Podziel się artykułem
Śledź
Redaktor naczelny. Przez lata nieszczęśliwie związany z e-commerce. Ogląda, czyta, słucha, pisze, rysuje, ale nie zatańczy. Publikował na łamach serwisów różnych i różniastych.
Zostaw komentarz