Predator miał być hitem, a okazał się okropnym nieporozumieniem. Widowisko nie tylko zostało zjechane przez krytyków i zmagało się z zakulisowymi problemami, ale przede wszystkim nie sprostało przy kasach biletowych.
Nie dziwne, że tłumy nie pogoniły do kin, kiedy najnowszy film Shane’a Blacka ma zaledwie 34% pozytywnych opinii na Rotten Tomatoes, które dały średnią notę 5,1/10.
Nie tylko artystycznie, ale i finansowo jest poniżej oczekiwań. W pierwszy weekend nowy Predator zarobił zaledwie 24 miliony dolarów. Tym samym widowisku będzie ciężko uzbierać 88 milionów wydanych na produkcję. Jak pewnie świetnie wiecie, budżet produkcyjny nie uwzględnia kosztów promocji, które wyniosły pewnie blisko, a może i drugie tyle. Ponadto wytwórnia dostaje kilkadziesiąt procent od każdego sprzedanego biletu.
Nieciekawie jest również ze względów prestiżowych. Najdroższy film z serii miał gorsze otwarcie niż Predators. Produkcja Nimróda Antala zgarnęła osiem lat temu 24,76 miliony, a jej wyprodukowanie kosztowało 40 milionów. Ponadto ceny biletów od 2010 roku znacząco skoczyły w górę, więc na nowego Predatora poszło około 20% mniej widzów. Tegoroczny film grano w 4037 kinach, a poprzedni w 2669.
To były złe wiadomości, a teraz czas na dobre. Przechodzimy do Zakonnicy – numeru dwa minionego weekendu.
Oczywiście wiadomości są dobre dla producentów, bo widzowie wychodzą z kina raczej rozczarowani. Mimo to produkcja, która ma jeszcze gorsze oceny na Rotten Tomatoes niż Predator (27% pozytywnych recenzji przy średniej 4,4/10), zarabia i to zarabia świetnie. W weekend dołożyła 18,2 milionów. Nowy horror z uniwersum Obecności już ma na koncie w Stanach Zjednoczonych – uwaga, uwaga! – 85 milionów. Jeszcze ciekawiej robi się, kiedy zsumować wynik z przychodami ze świata – i mamy bajeczne 228 milionów!
Pewnie ktoś właśnie odchrząknął z niezadowoleniem i stwierdził, że Avatar ma więcej, ale niech ten ktoś przestanie chrząkać i popatrzy na budżet produkcyjny, który wyniósł zaledwie 22 miliony. W domu Zakonnica zarobiła już więcej niż pierwsza Annabelle. Na świecie potrzebuje jeszcze 92 miliony, by przebić najlepiej zarabiający film z serii, czyli Obecności 2.
Dopiero na trzecim miejscu mamy film, który można śmiało nazwać dobrym – Zwyczajną przysługę.
Thriller Paula Feiga poza tym, że przyniósł do kas kinowych 16 milionów na starcie, może pochwalić się dobrymi ocenami – aż 82% krytyków na Rotten Tomatoes oceniło film pozytywnie, co pozwoliło wyciągnąć średnią 7/10.
Na czwartej pozycji znalazł się inny debiutant – White Boy Rick, który zarobił 8,8 milionów. Pierwszą piątkę zamykają Bajecznie bogaci Azjaci, czyli produkcja, która dosłownie kina wzięła szturmem. W weekend film wzbogacił się o 8,7 milionów. W sumie może pochwalić się 187 milionami na świecie.
Box Office Mojo podaje, iż od 14 do 16 września grano 48 filmów, które w Stanach Zjednoczonych przyniosły do kas biletowych 105 milionów. Co stanowi 12,9% spadek w porównaniu z analogicznym okresem tydzień wcześniej.

W tym tygodniu Universal pokaże rodzinną produkcję Zegar czarnoksiężnika, a Amazon Studios wypuści nieciekawie zapowiadający się melodramat Life Itself (20% pozytywnych ocen na Rotten Tomatoes i średnia 4,7/10, to nie jest coś, czemu można dać kredyt zaufania). Ponadto pojawi się film dokumentalny Michaela Moore’a Fahrenheit 11/9.
Potrzebujesz więcej informacji ze świata Box Office? Kliknij w tag #boxoffice
[interaction id=”5b9eee8ca91cfd0b45721483″]