Brightburn: Syn ciemności – miał być hit, a chyba wyszedł kit

Dariusz Filipek
3 min czytania
Brightburn: Syn ciemności (źródło: Sony Pictures; edycja: Popkulturyści)

Z ostatniej chwili

Krytycy donoszą, że Brightburn: Syn ciemności niestety zawodzi. Film miał być swoistą wariacją wokół postaci Supermana i odpowiadać, co byłoby, gdyby Clark Kent okazał się wariatem pragnącym zniszczenia, ale to najwidoczniej nie wystarczyło, by widowisko stanęło na wysokości zadania.

Brightburn: Syn ciemności to swego rodzaju horror superbohaterski, opowiadający o Tori i Kyle’u, parze desperacko dążącej do posiadania dziecka. Niestety nie mogą spłodzić potomka. Jednak zdarza się cud. Z nieba zlatuje statek kosmiczny, który ląduje w ich stodole. W środku znajdują niemowlaka, którego nazywają Brandon. Film zaczyna się niemal kropka w kropkę jak historia pojawienia się na Ziemi przyszłego Supermana. Dalej jest podobnie. Dzieciak odkrywa, iż drzemią w nim supermoce, ale w przeciwieństwie do Clarka Kenta, Brandon Brayer nie chce czynić dobra – pragnie zniszczenia.

Bardzo liczyłem na to, iż Brightburn: Syn ciemności będzie przynajmniej przyzwoitym widowiskiem, interesująco bawiącym się konwencją. Jednak pierwsze recenzje pozbawiają mnie złudzeń.

Na tę chwilę Brightburn: Syn ciemności na Rotten Tomatoes ma 43 recenzje, a to wystarczająca liczba, by mieć jakiś obraz tego, co czeka na nas w kinach. Niestety jedynie 60% z nich to oceny pozytywne. Średnia nota to zaledwie 5,99/10.

brightburn syn ciemności horror recenzja
Elizabeth Banks w tym filmie nie ma ręki do dzieci (Sony)

Według krytyków pomysł na film był świetny, ale niestety niezbyt kreatywni twórcy pogrzebali widowisko, które bardziej przypomina kino z lat 80. niż obecnie produkowane filmy. Produkcja lawiruje od thrillera do sci-fi, by zahaczyć o młodzieżowy horror. Brightburn jest stereotypowy i czasem siada dynamika opowieści. Jednak widowisko ma również momenty.

Producentem Brightburn: Syn ciemności jest James Gunn, reżyser Strażników galaktyki.

Jakkolwiek poza nazwiskiem na plakacie, Gunn najwidoczniej niewiele więcej zrobił na planie. Wierzę, że gdyby mocno zaangażował się w proces twórczy, to ostatecznie byłoby przynajmniej nieco lepiej. On sam wywodzi się ze świata horrorów różnych i różniastych. Na początku swojej kariery pracował w kultowej wytwórni Troma, która wydała na świat mnóstwo dziwacznych filmów, które przynajmniej z definicji można zaliczyć do rodziny horrorów.

Jednak to David Yarovesky jest reżyserem filmu. Niektórzy mogą go kojarzyć z niezbyt dobrze przyjętym horrorem The Hive z 2014 roku. Brightburn: Syn ciemności wyreżyserował do scenariusza Briana Gunna i Marka Gunna (zbieżność nazwisk jest nieprzypadkowa).

brightburn recenzje krytycy rotten tomatoes
Brightburn: Syn ciemności dawał nadzieję, że pokaże zupełnie nowe filmowe spojrzenie na postać Supermana, ale na nadziejach się skończyło (Sony)

Film w kinach będzie grany od jutra, czyli 24 maja 2019 roku. I chociaż moje pozytywne nastawienie nieco przygasło, to i tak jestem ciekaw, czy taki Brightburn straszny, jak o nim piszą. Nazwijcie mnie naiwnym – sam się tak teraz nazywam.

Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami – dołącz do nas w mediach społecznościowych!

Jeśli chcecie być na bieżąco, śledźcie nas na Threads, Facebooku, Twitterze, Linkedin, Reddicie i Instagramie. Zachęcamy również do subskrypcji naszego kanału RSS na Feedly lub Google News. W razie pytań lub sugestii piszcie do nas na [email protected]. Dołączcie do naszej społeczności i bądźcie zawsze na czasie z najnowszymi trendami i wydarzeniami! Nie zapomnijcie wpaść na nasz YouTube.

4 komentarze