Krytycy donoszą, że Brightburn: Syn ciemności niestety zawodzi. Film miał być swoistą wariacją wokół postaci Supermana i odpowiadać, co byłoby, gdyby Clark Kent okazał się wariatem pragnącym zniszczenia, ale to najwidoczniej nie wystarczyło, by widowisko stanęło na wysokości zadania.
Brightburn: Syn ciemności to swego rodzaju horror superbohaterski, opowiadający o Tori i Kyle’u, parze desperacko dążącej do posiadania dziecka. Niestety nie mogą spłodzić potomka. Jednak zdarza się cud. Z nieba zlatuje statek kosmiczny, który ląduje w ich stodole. W środku znajdują niemowlaka, którego nazywają Brandon. Film zaczyna się niemal kropka w kropkę jak historia pojawienia się na Ziemi przyszłego Supermana. Dalej jest podobnie. Dzieciak odkrywa, iż drzemią w nim supermoce, ale w przeciwieństwie do Clarka Kenta, Brandon Brayer nie chce czynić dobra – pragnie zniszczenia.
Bardzo liczyłem na to, iż Brightburn: Syn ciemności będzie przynajmniej przyzwoitym widowiskiem, interesująco bawiącym się konwencją. Jednak pierwsze recenzje pozbawiają mnie złudzeń.
Na tę chwilę Brightburn: Syn ciemności na Rotten Tomatoes ma 43 recenzje, a to wystarczająca liczba, by mieć jakiś obraz tego, co czeka na nas w kinach. Niestety jedynie 60% z nich to oceny pozytywne. Średnia nota to zaledwie 5,99/10.
Według krytyków pomysł na film był świetny, ale niestety niezbyt kreatywni twórcy pogrzebali widowisko, które bardziej przypomina kino z lat 80. niż obecnie produkowane filmy. Produkcja lawiruje od thrillera do sci-fi, by zahaczyć o młodzieżowy horror. Brightburn jest stereotypowy i czasem siada dynamika opowieści. Jednak widowisko ma również momenty.
Producentem Brightburn: Syn ciemności jest James Gunn, reżyser Strażników galaktyki.
Jakkolwiek poza nazwiskiem na plakacie, Gunn najwidoczniej niewiele więcej zrobił na planie. Wierzę, że gdyby mocno zaangażował się w proces twórczy, to ostatecznie byłoby przynajmniej nieco lepiej. On sam wywodzi się ze świata horrorów różnych i różniastych. Na początku swojej kariery pracował w kultowej wytwórni Troma, która wydała na świat mnóstwo dziwacznych filmów, które przynajmniej z definicji można zaliczyć do rodziny horrorów.
Jednak to David Yarovesky jest reżyserem filmu. Niektórzy mogą go kojarzyć z niezbyt dobrze przyjętym horrorem The Hive z 2014 roku. Brightburn: Syn ciemności wyreżyserował do scenariusza Briana Gunna i Marka Gunna (zbieżność nazwisk jest nieprzypadkowa).
Film w kinach będzie grany od jutra, czyli 24 maja 2019 roku. I chociaż moje pozytywne nastawienie nieco przygasło, to i tak jestem ciekaw, czy taki Brightburn straszny, jak o nim piszą. Nazwijcie mnie naiwnym – sam się tak teraz nazywam.
Na temat: teoria niepoparta dowodami, Czechy wydanie BD i 4K a Polska DVD, czyżby Czesi nie znali się na filmowej sztuce czy po prostu lubią KIT?
Wolno dziś myślę, bo wróciłem przed momentem z urlopu i jeszcze nie ogarniam tego, co się wokół mnie dzieje i nie załapałem. Tak troszkę prościej, proszę. Brightburn jest w Polsce tylko na DVD?
Dokładnie tylko DVD, jak lwia część filmów UHD z polską wersją od studia Sony, Imperial robi chyba jakieś cięcia. (Zostają zakupy za granicą)
Przepraszam Cię, że odpowiadam tak późno, ale zmieniamy w tym miesiącu drugi raz serwer i kompletnie nie wiem, co się wokół mnie dzieje.
Co do całej sytuacji to jest beznadziejna. Zamiast się jakoś dogadać przy dystrybucji i zrobić na kilka rynków jedną wersję w 4K, kombinują z lokalnie DVD. Dziś najwyższa jakość obrazu i dźwięku to praktycznie jedyne mocarne argumenty za kupowaniem filmów na twardych nośnikach.
Niby widzę, że ten rynek trochę się zwija, ale i tak szkoda.