“Censor” – recenzja filmu

Dariusz Filipek
6 min czytania
Recenzja filmu "Censor"

Z ostatniej chwili

Zwiastun filmu “Censor”

“Censor” zabiera nas do świata zakazanych kaset wideo, w którym jedna pokręcona cenzorka totalnie odpływa. Zupełnie jak film.

CZYTAJ WIĘCEJ O:
CENSOR / HORRORY

“Censor” jest przejażdżką do najmroczniejszych czasów brytyjskiej kinematografii. W latach 80. cenzura była tam powszechna i dla wielu bardzo szybko stała się czymś oczywistym. Miała chronić wątłe umysły obywateli przed zgubnym wpływem obrazów przepełnionych szeroko pojętym występkiem, czyli obrazowym seksem i przemocą.

Lista Video Nasties piętrzyła się nieprzyzwoicie, gdyż jej powstanie przypadło na czas, kiedy horrory i pornosy przeżywały rozkwit. Dlatego część nowości była skrzętnie ukrywana na zapleczach wypożyczalni kaset wideo. Posiadanie czy dystrybuowanie niektórych filmów groziło nie tylko grzywną, ale nawet odsiadką.

Dziś lista produkcji nieprzyzwoitych bardziej zachęca, aniżeli odstręcza od sprawdzenia jakie filmy i dlaczego na nią trafiły. I chociaż większość z owych widowisk to szrot, tak cenzurze nie oparły się również takie perełki jak świetny przedstawiciel kina gwałtu i zemsty “Pluję na twój grób” czy film “Nadzy i rozszarpani” silący się na nurt found footage na długo przed “Blair Witch Project”.

“Censor” opowiada o Endi, jednej z cenzorek, którą filmowcy najchętniej obdarliby ze skóry, a pozostałości wrzucili na rożen i zaserwowali swoim widzom.

Kobietę poznajemy w 1985 roku, kiedy pracuje jako cenzor dla Brytyjskiej Rady Klasyfikacji Filmów. Jest wnikliwa i surowa, przez co spędza reżyserom tanich horrorów sen z powiek. Jednak każdy, nawet najwnikliwszy cenzor może się pomylić. Film, który miała przepuścić został powiązany z rodzinobójcą. To stawia ją w niezbyt dobrym świetle, kiedy o sprawie robi się głośno w prasie.

Jednocześnie dowiadujemy się, iż jej siostra zaginęła przed laty. Endi nigdy nie pogodziła się z tym, że Nina została uznana za martwą. Podczas oglądania jednego z filmów zauważa zbieżność pomiędzy filmem a tym, co wydarzyło się przed laty. Ponadto dostrzega podobieństwa pomiędzy aktorką a Niną.

Endi przeżywa załamanie. Świat rzeczywisty, filmowy, wspomnienia i zupełnie oderwane od rzeczywistości majaki mieszają się ze sobą. Kobieta powoli zaczyna tracić zdrowość zmysłów… Tak zaczyna się rzeź.

Do pewnego momentu widowisko przynosi na myśl “Tezę” Alejandro Amenábara.

Tam również cała rzecz dotyczyła filmów, do których nie przysiedlibyście z rodzicami. Film z 1996 roku opowiada o studentce filmówki zatapiającej się w świat produkcji z nurtu ostatniego tchnienia. Jednak w przeciwieństwie do widowiska z 2021 roku akcja i intryga w “Tezie” nie zawodzą.

“Censor” bardzo szybko przeistacza się z interesującego pomysłu w podążający idiotycznymi ścieżkami film, który chcecie jak najszybciej wyłączyć i zapomnieć. Bardzo żałowałem, że z niknącą, ale jednak nadzieją doczekałem napisów końcowych. Na koniec dnia okazało się, że scenarzyści nie bardzo się wysilili. Przyjemne widoki i nawet znośna gra aktorska przepadły w odmętach coraz dziwaczniejszych pomysłów prowadzących aż do skrajnie idiotycznego finału.

Censor recenzja
Niamha Algar starała się, ale dobrymi chęciami piekło słabych horrorów klasy-b jest wybrukowane

Wcielającą się w Endi Niamhę Algar mogliście ostatnio zobaczyć w serialu kryminalnym opartym na faktach — w “Przynęcie” wcieliła się w policjantkę rozpracowującą pod przykrywką potencjalnego seryjnego mordercę (widowisko jest dostępne w serwisie HBO GO). Zarówno tam, jak i w “Censorze” jej bohaterki przechodzą kryzysy psychiczne. Niespecjalnie trafiło do mnie nijakie, powierzchowne zaprezentowanie przez Algar nadszarpniętej psychiki. Jest w tym najwyżej bliska poprawności. Stara się grać coś, o czym nie ma zielonego pojęcia — takie sprawiła na mnie wrażenie zarówno w filmie, jak i w serialu. Ona po prostu nie potrafi rzeczowo i zajmująco wykrzesać z siebie ani szaleństwa, ani załamania.

To, co było miłe, to nawiązanie narracyjne i wizualne do nieco zapomnianego już nurtu giallo. Tak tam, jak tutaj kolory są sugestywne, a fabuła potrafi wykręcić dziwacznego fikołka. Jakkolwiek to blisko pół wieku, od kiedy takie zabawy obrazem i opowieścią łechtały. Jeśli ten film traktować jako neo-giallo, to zdecydowanie nieudane.

Ostatecznie “Censor” to interesująco zapowiadająca się podróż śladem zakazanych filmów, która z czasem napotyka kolejne mielizny, aż na dobre ląduje w głębokim mule.

Szkoda, bo można było z tego wykręcić całkiem niezłą opowieść. Nie tylko w obrębie kina grozy, ale również, a raczej przede wszystkim w domenie historii z mocno zarysowanym wątkiem psychologicznym. Film nie zdaje też egzaminu jako manifest, którym być próbuje, ale niewiele się z niego wynosi. Cenzura jest zazwyczaj niedorzeczna? Oczywiście, ale co z tego??? Ten film próbuje być zbyt wieloma rzeczami naraz, a finalnie nie jest żadną z nich. Tym samym horror napisany i wyreżyserowany przez Prano Bailey-Bond zostanie zapomniany o wiele szybciej, aniżeli niegdyś ochoczo wycofywane z obiegu filmy.

Oglądaj film “Censor” online w serwisie Chili ▶

Recenzja filmu "Censor"
4/10

Werdykt

“Censor” próbuje być zbyt wieloma rzeczami naraz, a finalnie nie jest żadną z nich

Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami – dołącz do nas w mediach społecznościowych!

Jeśli chcecie być na bieżąco, śledźcie nas na Threads, Facebooku, Twitterze, Linkedin, Reddicie i Instagramie. Zachęcamy również do subskrypcji naszego kanału RSS na Feedly lub Google News. W razie pytań lub sugestii piszcie do nas na [email protected]. Dołączcie do naszej społeczności i bądźcie zawsze na czasie z najnowszymi trendami i wydarzeniami! Nie zapomnijcie wpaść na nasz YouTube.

Podziel się artykułem
Zostaw komentarz