Cenzura na Facebooku czy Google to temat na kilka wpisów. W przypadku pierwszego serwisu zdarzają się kurioza jak blokada konta za użycie słowa pedał w kontekście dyskusji o rowerach. Jednak dziś nie na jednośladach, a na zwierzętach i nagości się skupię.
Ten wpis zacząłem jeszcze przed ostatnią wielką aferą Facebooka, która wisiała od dawna w powietrzu. Tekst leżał w szkicu, jak kilkadziesiąt innych i czekał, aż królewicz usiądzie przed klawiaturą i trochę pobuczy na serwis Zuckerberga. Aczkolwiek nie będę namawiał Was w ramach wirusowej kampanii Delete Facebook do usuwania swoich kont z tego serwisu społecznościowego. Bo i po co. W końcu kto chce, ten ma, kto nie chce, ten nie ma profilu na Facebooku.
Zwrócę się do Ciebie droga czytelniczko czy czytelniku, bardzo bezpośrednio. Postaram się zaprezentować problem, który mam, a którego być może Ty nie masz z gwiazdą dzisiejszego dnia. Mamy dwa zdarzenia. Pierwsze to Ty nago. A na drugim obrazku mamy psa czy kota przejechanego przez samochód. Zastanów się teraz, którą sytuację możesz zaprezentować światu na swojej facebookowej tablicy. Podpowiem. Oczywiście nie możesz pokazać się nago, bo to straszne, obrzydliwe i urągające wszelkim wartościom. Rozgniecione, bardzo martwe zwierze to z kolei rzecz cudowna, piękna i jak najbardziej wartościowa, co więcej ubogacająca sieciową społeczność, tym samym świat, a przede wszystkim Twoją wirtualną tablicę wspomnień, uwag i mrzonek.
Taką lekcję można wynieść z tego, jak Facebook traktuje zgłoszenia o nieodpowiednich treściach.
Jakiś czas temu znajoma podesłała mi obrzydliwy fanpage, którego zawartość nie zasługuje na prezentowanie w szaletach więziennych. Chyba że w tych, w których koczują w oczekiwaniu końca najwięksi zwyrodnialcy. Prezentował fotografie martwych, zmasakrowanych zwierząt. Tylko tyle czy właściwe aż tyle. Zero komentarza, zero kontekstu – krew, flaki, wydzieliny.
Zgłosiłem dosłownie KAŻDY wpis, KAŻDE zdjęcie na tym fanpage’u, jako propagowanie drastycznej przemocy. Ku mojemu zdegustowaniu, wszystkie próby usunięcia tych bezsensownych obrazów, niewnoszących niczego do życia społecznego, zostały olane ciekłym, zero-jedynkowym moczem. To znaczy, odpowiedzi dostałem: że fajnie, iż się pofatygowałem i zgłosiłem, ale nic złego się nie dzieje, po co ta panika, idź spać – parafrazując.
Polityka Facebooka w wielu miejscach zawodzi. Ba, jest wyjątkowo durna i chyba niewielu z Was się ze mną nie zgodzi, szczególnie po takim czymś:
Zgłoszono anonimowo stronę [tutaj wstawcie sobie beznadziejną nazwę dla niepopularnego, ale beznadziejnego fanpage’a] ze względu na propagowanie drastycznej przemocy.
Dziękujemy za zgłoszenie – poinformowanie nas było słuszną decyzją. Sprawdziliśmy zgłoszoną stronę i, chociaż nie narusza ona naszych standardów społeczności, rozumiemy, że strona lub udostępnione na niej treści mogą być dla Ciebie obraźliwe. Pragniemy pomóc Ci wystrzegać się treści, których nie chcesz oglądać na Facebooku.
Jeśli uważasz, że powinniśmy się przyjrzeć czemuś konkretnemu na tej lub innej stronie, zgłoś tę treść (np. zdjęcie) zamiast całej strony.
Z poziomu powyższej listy możesz bezpośrednio zablokować [tutaj wstawcie sobie beznadziejną nazwę dla niepopularnego, ale beznadziejnego fanpage’a]. Możesz też przestać obserwować stronę. Przejdź do Centrum pomocy, aby dowiedzieć się, jak kontrolować treści wyświetlane w aktualnościach. Jeśli zauważysz osobę, grupę lub stronę nieustannie publikującą treści, których nie chcesz oglądać, możesz ograniczyć częstotliwość wyświetlania postów tego typu albo usunąć tych użytkowników ze swoich aktualności na Facebooku.
Zdajemy sobie sprawę, że opcje te mogą nie sprawdzić się w każdej sytuacji, więc powiadom nas, jeśli zobaczysz coś, czemu Twoim zdaniem powinniśmy się przyjrzeć.
Nie miałbym nic przeciwko, gdyby zwłoki zwierząt zostały użyte w jakimś celu. Żeby w ten sposób zaprotestowano, chociażby przeciwko maltretowaniu tych biedactw. Jednak miejsce, o którym piszę dziś, jest przybytkiem dla chorych ludzi, którzy upajają swoje oczodoły cierpieniem kotów, psów, ptaków…
Mam świadomość, że ten tekst trafi w wirtualną próżnię. Jednak ciężko przejść mi obojętnie obok krańcowej głupoty. Bo kiedy truchła zwierząt są ok, tak gorzej, gdy jesteście właścicielami pary sutków. Już jeden wystarczy, żeby narazić się moderatorom Facebooka.
Zrobiłem mały research. Zgłosiłem taką samą liczbę zdjęć i postów, które zawierały nagość. Nie żadną pornografię – naturystów, jakiś wystający sutek na fotografii, ilustracje, takie rzeczy. Okazało się, iż więcej niż połowa została przez moderację usunięta. Oczywiście mężczyźni mają fory, bo mogą mieć nawet trzeci sutek, ale to ciągle będzie bezpieczny sutek. Pośladki i komiksy raczej też przejdą. Za to kobiece piersi są na Facebooku nielubiane. O wargach sromowych czy penisach nawet nie wspominam.

W zeszłym roku napisałem krótki tekst o tym, jakie treści na Facebooku znaleźć się mogą, a jakie nie. Lista była cudaczna. Oczywiście mogą sobie robić, co chcą, ale ja na ten cyrk coraz częściej patrzę z niemałym zażenowaniem i niedowierzaniem. Mam dla Was jeden z kwiatków, resztę znajdziecie na DailyWeb:
Facebook pozwala transmitować próby samookaleczeń, ponieważ nie chce cenzurować lub karać ludzi, którzy i tak są smutni.
Facebook to jedno z tych miejsc, gdzie za iluzoryczne za darmo oddaje się nam wirtualne podwoje. W zamian Zuck i spółka chcą naszych danych, preferencji, aktywności.
Tym samym serwis tworzy nowy porządek i wpływa na rzeczywistość w sposób, który odpowiada partykularnym interesom inwestorów. Korporacja robi to poprzez najmocniejsze z narzędzi, czyli nas samych. Jest to jedno z nielicznych miejsc w sieci, które można nazwać wirtualną monarchią, coraz mocniej wymykającą się z klasycznego, już całkiem realnego systemu polityczno-społecznego. Jednocześnie potęga Facebooka z Instagramem, WhatsAppem i wieloma innymi serwisami, narzędziami i usługami, to praktycznie państwo korporacyjne, nie mniejsze niż niejeden kraj, a często o wiele ważniejsze z politycznego i gospodarczego punktu widzenia.
Dyktuje się nam prawa, których mamy przestrzegać, coraz bardziej uzależniając nas od obecności na łamach tego serwisu. Z prozaicznego powodu: by nie czuć się wykluczonym. Facebook tak się rozrósł, że jest częścią naszego życia, a nasze życia są częścią Facebooka – to na dziś jest nierozerwalne i w branży nowych technologii tylko Google może mierzyć się z tą potęgą w skali globalnej. Reszta to najwyżej pretendenci.
O Google też Wam kiedyś opowiem, bo to cyrk nie mniejszy. Kilkakrotnie dostałem od nich ostrzeżenie odnoszące się do tego, że na Popkulturystach są treści erotyczne. Treści, które od lat z powodzeniem hulają na YouTube… Tym samym od kilku miesięcy żywo zastanawiam się jak oderwać się bezboleśnie od Google – od ich systemu reklamowego, wyszukiwarki, newsów (do których – o dziwo – przyjęli mnie po trzech miesiącach działania mojego serwisu) i całej reszty. Jest mi z nimi coraz bardziej nie po drodze, chociaż wiem, iż to właśnie z nich płynie największy ruch.
Wracając do tematu i konkludując: może warto częściej pokazać Zuckerbergowi środkowi palec i starać się u tego molocha bywać, a nie być jego integralną częścią. I zadać pytanie Zuckowi: czy byłoby mu miło, gdyby na jego portalu pojawiła się fotografia jego milusińskiego w kawałkach? Pewnie trochę nie.
a ja zostalem ocenzurowany i zablokowany na 2 tyg za przedstawienie faktycznej fortuny rydzyka i jego przekretow finansowych!!! czy to legalne?
Na jakiej podstawie?
na podstawie zamieszczenia tresci niezgodnych z zasadami fb! opisalem powiazania z PISem i ile ma z tego zyskow rydzyk a ile traca podatnicy
Rozumiem, ale oni każdorazowo informują, jakie zasady złamałeś. Znam ten ból, bo też zdarzyło mi się dostać ostrzeżenie, ale nigdy blokady.
Btw Tadek to sobie radzi w życiu.