Chociaż Chyłka – Zaginięcie to serial niespecjalnie wyróżniający się z tłumu podobnych historii w odcinkach, to sprawdza się jako kryminał i przede wszystkim wciąga.
Chyłka – Zaginięcie, czyli serialowa adaptacja prozy Remigiusza Mroza o wziętej, ale zgorzkniałej prawniczce – tak z grubsza można opisać to, o czym jest ten kryminał. Jednak w serialu historia o Joannie Chyłce zaczyna się dosyć nietypowo, bo nie od Kasacji, a od drugiej powieści z serii, czyli tytułowego Zaginięcia. Siłą rzeczy pewne zdarzenia są wymieszane pomiędzy powieściami. Dlatego będziecie mogli spojrzeć na ten prawniczy kryminał z nieco innej perspektywy.
Aplikant Chyłki w Zaginięciu był nam już świetnie znany, a w serialu dopiero go poznajemy. Co wcale nie jest złe. W jednym z wywiadów Remigiusz Mróz powiedział coś bardzo mądrego. Przytaczam z pamięci, ale chodziło mu o to, że nie chciałby, aby jego powieść bezwiednie przełożono – jeden do jednego. Od siebie dodam, że wiem, iż pschofani będą bredzili, że jest inaczej, że to nie jest ich Chyłka i w ogóle na pohybel Playerowi, który zniszczył ich życia. Jeśli są tacy wśród Was, to zapominacie o fundamentalnej rzeczy: nikt oryginału Wam nie odbierze. Powieść będzie powieścią, a serial serialem.
Dzięki pewnym zmianom, które mimo wszystko nie idą daleko, serial jest mniej odtwórczy. Niektóre zmiany są kosmetyczne, inne przesuwają pewne zdarzenia, a jeszcze inne pozwalają serialowi żyć własnym życiem. Ponadto scenarzyści doszlifowali opowieść. Jeśli pamiętacie opisowość tego, jak zachowują się zwłoki topielca, to tutaj jest to podane bez zbędnej szczegółowości. Swoją drogą zadziwiło mnie to, że Chyłka takiej rzeczy nie wiedziała, a oczekuje od Zordona, by biedaczysko znał każdy niuans kryminologii.
Kręgosłup historii pozostał taki sam. Chyłka rusza setki kilometrów w Polskę, by zająć się sprawą dawnej znajomej. Kobiecie zaginęła córka. Nie ma śladów porwania. Ona i mąż (właściciel firmy spedycyjnej) są głównymi podejrzanymi, a zadaniem naszej bohaterki jest wyciągnięcie ich z bagna, a być może również odpowiedź na pytanie, co się stało z dziewczynką. Jednak im więcej czasu spędza z rodzicami trzyletniej Nikoli, rzeczy żywiej się komplikują. Przy okazji powoli wypływają bolesne sprawy z przeszłości Chyłki.
Chyłka kontra Zordon – Świt sprawiedliwości.
W Chyłkę wcieliła się Magdalena Cielecka, która jest ciągle tą samą Cielecką – solidną, ujmującą i charyzmatyczną aktorką. Bardzo dobrze, wręcz naturalnie, a przede wszystkim bez nadęcia i wymuszenia wcieliła się w główną bohaterkę. Jej Chyłka jest kobieca, znerwicowana, na swój sposób zabawna w całej swojej zgryźliwości, ale podskórnie sympatyczna. Właściwie jest tą samą bohaterką, którą znacie z książek, ale dzięki Cieleckiej, nabrała kształtów i jeszcze więcej charakteru.
Najbardziej podoba mi się to, co ze swoją postacią zrobił Filip Pławiak, którego niedawno mogliśmy oglądać w więcej niż przyzwoitym serialu szpiegowskim Nielegalni. Jest tak dobry w swojej roli, że dzięki niemu widowisko zasługuje na tytuł Chyłka i Zordon – Zaginięcie. Bohater to trochę momentami niepozorny, rozproszony, ale odważny, oddany i błyskotliwy, bardzo wiarygodny. Troszkę odstaje od tego, czego się spodziewałem po serialowym Zordonie. Co jest akurat bardzo na plus, gdyż myślałem, iż będzie nudniejszy. A tak tworzy doskonałe dynamic duo z Chyłką. Nie przytłacza jej, ale i sam nie jest przytłoczony rozwścieczonym jestestwem szefowej.
To nie znaczy, że bohaterzy są pokazani idealnie i kupują mnie na każdym kroku. Są chwile, w których zachowują się niemal komiksowo – płasko i ku poklaskowi niewybrednych widzów. Najbardziej widać to po takich postaciach jak Kormak, którego gra Piotr Żurawski. Genialny informatyk w powieściach był nieco bliższy rzeczywistości. A właściwie nie on, a jego praca. Poruszał się w obrębie mediów społecznościowych, zbierał dane dzięki kontaktom, a tutaj patrzy się w stos cyferek rodem z seriali z początku wieku i robi… Magię. Albo coś w jej okolicach. Co oczywiście nie jest winą aktora, tylko tego, jak pokazano jego postać.
Chyłka – Zaginięcie to pierwszy duży serial oryginalny serwisu Player.pl. Miejmy nadzieję, że nieostatni.
TVN zdobył się na odważny i nietuzinkowy krok. Jeden z najciekawszych rodzimych seriali 2018 roku wrzucił nie na główną antenę, a na serwis streamingowy. Platforma się zmienia i dziś między bajki można wrzucić słowa sprzed lat, iż w firmie nie boją się Netflixa. Doskonale widać, że czas pokazał, iż zmiana w podejściu do widza była nieunikniona, jeśli nie chce się wypaść z rynku.
Mam nadzieję, że z czasem będzie tam więcej tego typu produkcji, a serwis będzie szedł w stronę otarcia łez sierotom po ShowMaksie, zamiast wypuszczać kolejne płatne pakiety. Produkcje oryginalne i na wyłączność są dokładnie tym, czego widownia dziś oczekuje.
Chyłka – Zaginięcie to serial silny siłą i słaby słabością prozy Remigiusza Mroza.
Z mojej perspektywy seria z Chyłką jest najbardziej interesująca w jego twórczości. Największą zaletą Mroza jest jego obycie w prawniczym światku. Dzięki czemu jest w stanie pisać o nim przekonująco. Jednak wbrew pozorom żaden z niego John Grisham, a bliżej mu do lekkich kryminalnych form pokroju Tess Gerritsen. Która z kolei przekłada wiedzę medyczną na karty swoich kryminałów. Jednak nie jest dla tego świata tym, kim jest dla niego Robin Cook – wyjadaczem w swoim nurcie. Serial doskonale oddaje rzemieślniczą rozrywkę i wiedzę serwowaną przez Mroza, nie odstając od jego poziomu. Dla jednych tylko tyle, a dla wielu aż tyle.
Ponadto nie jest to widowisko, na które TVN wydał krocie. Czego ukoronowaniem była finalna scena z trzeciego odcinka – wypadek samochodowy. Wyglądał wyjątkowo miernie. Zdjęcia i cała reszta są dosyć przeciętne. Mamy ładne widoki, ale to jak je pokazano, nie sprawia ani opadu szczęki, ani rąk.
Chcę również odnotować, że nie podobała mi się rzecz bardzo prozaiczna. Kategoria wiekowa. Mamy tu i krew, trupa, przekleństwa (oj, lubi sobie w serialu Chyłka rzucić soczyste wypierdalaj, a gdy ogranicza się do tępej dzidy, znaczy, że ma całkiem dobry humor) oraz nagość. A mimo to serial jest proponowany już dwunastolatkom.
Pierwszy odcinek obejrzałem powściągliwie, mając w pamięci wpadkę TVN-u w postaci beznadziejnej Pułapki. Ku wielkiemu zaskoczeniu okazało się, że Chyłka – Zaginięcie daje radę.
Tym samym wziąłem się za kolejną część historii, chociaż późna pora nie sprzyjała oglądaniu. Drugi odcinek był nie gorszy. Wciągnąłem się na tyle, by wstać z łóżka i wziąć 14-dniowy okres próbny w serwisie Player.pl, by obejrzeć trzeci odcinek (tylko pierwsze dwa można oglądać za darmo). Ciekawostką jest to, że do pakietu dostałem miesięczny okres próbny do aplikacji Lecton, gdzie możecie między innymi posłuchać audiobooka z książkowym Zaginięciem.
Ostatecznie Chyłka – Zaginięcie to nie jest polski serial roku, bo konkurencja była zbyt mocna. Jednak nie wszystko musi być naj, by dawać frajdę. A ja tę frajdę odczułem, śledząc pierwsze trzy odcinki. Przez co nie mogę się doczekać kolejnej środy. Fani zagadkowych historii kryminalnych powinni przynajmniej widowiskiem się zainteresować. A ci, którzy książkę znają, mogą sprawdzić, czy serial będzie w stanie ich czymś zaskoczyć. Nie jest to produkcja wybitna, ale przyjemna i rozrywkowa, a intryga wciąga.
Serial Chyłka – Zaginięcie w serwisie Player >>
Recenzja serialu Chyłka - Zaginięcie (2018) (sezon 1 odcinek 1-3)
Nazwa: Chyłka - Zaginięcie
Opis: Chyłka - Zaginięcie to adaptacja kryminalnej powieści Remigiusza Mroza z serii historii o prawnicze Joannie Chyłce.
Werdykt
Chyłka – Zaginięcie nie jest widowiskiem wybitnym, ale za to uszytym na miarę i wciągającym. Dla fanów kryminalnych zagadek jak znalazł.