Adaptacji Deadly Class podejmą się bracia Russo, którzy są odpowiedzialni za jedne z największych hitów Marvel Studios. Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz, Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów, a niedługo Avengers: Infinity War i niezatytułowana czwarta część filmu o Mścicielach Marvela – to wszystko ich zasługa.
Firma braci Russo wyprodukuje pilot jednego z najlepszych niezależnych komiksów, który można było czytać na łamach Image Comics w ostatnich latach.
Deadly Class z grubsza można określić, jako morderczą wersję Harryego Pottera. Jednak zamiast szkoły dla czarodziejów, wypełnionej magią i niesamowitością, mamy sierotę douczającą się na mordercę. Czarodziejskie różdżki zastępują noże, pistolety i hektolitry krwi.
Jest to bardzo ciekawy punkt wyjściowy dla historii, którą zaserwował jeden z najbardziej uznanych scenarzystów komiksu amerykańskiego – Rick Remender, znany z pracy nad rodzimą grą wideo Bulletstorm, a także hitowych pozycji Marvela. Scenariusz Remendera uzupełniają świetne, nieco niecodzienne rysunki, za które odpowiedzialny jest Wesley Craig.
Powinienem się cieszyć, bo Deadly Class to wyśmienity materiał na serial czy film. Jednak zaciskam zęby i spodziewam się najgorszego.
Kiedy widzę logo stacji telewizyjnej Syfy, czym prędzej uciekam. Większość wyprodukowanych tam seriali to dno. Są robione po kosztach, przaśne, naiwne i z rzadka ciekawe. To stacja z tych, która ma pomysły, ale kiedy przychodzi do ich realizacji, rzeczy idą bardzo złym torem. Dziw bierze, że seriale na Syfy mają prawo powstawać w czasie, gdy królują takie telewizyjne hity sci-fi jak Stranger Things, Gra o tron czy nawet niedawno debiutujący Star Trek: Discovery.
Gdyby zajmowała się tym jakaś porządna stacja telewizyjna, byłbym wniebowzięty. Ostatnia nadzieja w braciach Russo, którzy – i obym się nie mylił – nie dadzą pohańbić topowej hollywoodzkiej marki, którą wyrobili sobie swoimi nazwiskami w Marvelu. Czego Wam, im i sobie życzę.