Deadpool 2 – recenzja filmu na podstawie komiksów Marvela

Dariusz Filipek
11 min czytania
Deadpool 2 to sequel prawie doskonały - większy i mocniejszy, ale niestety torchę przesadzony, a przez to niekoniecznie lepszy niż poprzednia część (Plakat: 20th Century Fox)

Z ostatniej chwili

Ryan Reynolds jeszcze raz włożył czerwony uniform, żeby zabawić gawiedź sal kinowych, wykonując cyrkowe sztuczki, machając przyrodzeniem, szlachtując tony ludzkiego mięsa, strzelając do ruchomych celów, rzucając mniej lub bardziej żenujące uwagi, a także znajdując przyjaciół na śmierć i życie. Dosłownie. Kilku z nich wydało ostatnie tchnienie w jego towarzystwie.

Deadpool miał ręce pełne roboty. Dniami i nocami tłukł do zatracenia kryminały żywiące się potem i krwią przykładnych obywateli. Tym samym narobił sobie nieprzyjaciół, którzy ostatecznie dopadli naszego milusińskiego mutanta i trafili w jego najczulszy punkt. Nie zdradzę Wam, co to za punkt, ale zawiało grozą, dramatyzmem i łzami, wpędzając tym samym Wade’a w kokainową depresję.

Jednak wtedy, kiedy narkotyki przestają działać, trzeba wrócić do roboty. W końcu nic lepiej nie zabije bólu istnienia niż ciężka praca. Szczególnie u bohatera, który w gruncie rzeczy jest prawie nieśmiertelny i wydawałoby się, że nie zanosi się na jego rychłe zejście, więc ma sporo czasu na zabijanie pustki i nieprzyjaciół. Szczęście w nieszczęściu pojawia się pewien doświadczony przez los młodzieniec. Osaczony przez władze, ale rozzłoszczony i broniący się destruktywnymi zdolnościami. Nasz bohater postanawia mu pomóc. Dosyć nieudolnie, bo trafiają do specjalnego ośrodka dla niegrzecznych mutantów, z obrożami hamującymi działanie genu X. W przypadku Wade’a oznacza to nawrót raka i powolne zejście. Co właściwie jest mu na rękę.

Aczkolwiek jego matczyne odruchy dają o sobie jeszcze raz znać. W więzieniu pojawia się mutant z przyszłości. Cable pała zemstą na nastolatku, który za jakiś czas przemieni rodzinę przybysza w popiół. Wade, jak to Wade, choć nie roni mleka z piersi, ze sobie znaną gracją, ląduje z deszczu pod rynnę i staje w obronie chłopaka. Piromana, który już teraz zaczyna zdradzać mocno socjopatyczne ciągoty.

deadpool 2 cały film
Russel to mała wielka gwiazda filmu. Młody aktor momentami kradł całe widowisko (zdjęcie: 20th Century Fox)

My obserwujemy, po której stronie ostatecznie stanie Deadpool. Prawa czy sprawiedliwości?

Fani komiksów mogą być oburzeni, bo film mocno zmienia elementy znane z kart historii obrazkowych. Na pohybel im, bo komiks komiksem, a film filmem – zmiany nie są złe, kiedy mają sens. W końcu nudne jest odtwarzanie kolejny raz tego samego.

Za to motyw mutanta, który ma siać w przyszłości szok i przerażenie, to dosyć powszechna rzecz w komiksach Marvela. Wałkuje się to do utraty tchu i aż dziw, że ciągle się sprzedaje. Żeby nie szukać daleko i pozostać na poletku x-ludzi, warto wspomnieć o jednym ze znakomitszych przykładów, czyli wielokrotnym zejściu najpopularniejszej nosicielki Phoenixa, czyli Jean Grey. W sumie podobna rzecz tyczy się zabitej w recenzowanym dziś filmie Hope, przybranej córki Cable’a. Po wydarzeniach znanych z Messiah Complex bohater strzegł ją przed polującym nań z uporem maniaka i tracącym przy tym kolejne kończyny Bishopem. Przypominam sobie także jeden z komiksów z serii Ultimate X-Men, w którym Nick Fury wysłał Wolverine’a z kacią misją. Logan miał zlikwidować młodego mutanta. Chłopak sam w sobie zły nie był, ale nie potrafił kontrolować mocy. Ta była powodem wybijania okolicznych bogu ducha winnych obywateli, którzy znajdowali się w obrębie działania jego makabrycznych zdolności.

deadpool 2 online
Josh Brolin to esencja tego, kim jest komiksowy Cable (zdjęcie: 20th Century Fox)

Co za tym idzie, scenarzyści mieli gotowce, z których mogli i nie bali się czerpać. Niestety nie zawsze roztropnie. Momentami fabuła bardziej przypominała wesoły galop easter eggów, aniżeli historię z krwi i kości.

W zasadzie Deadpool 2 jest filmem zabawnym. Kilka razy wręcz parsknąłem na sali kinowej. Niedługo przed napisami zrobiłem to tak głośno, że aż było mi głupio. Jednak są elementy, którym pozwolono popłynąć o wiele za daleko. Scenarzyści postanowili tak długo i mocno przebijać się przez czwartą ścianę, aż widza rozboli od tego głowa. W pierwszej części była to rzecz dosyć unikalna i użyta roztropnie, a tutaj mamy festiwal kawalarzy, którzy nie zaznali umiaru i gdyby tylko zostawić ich jeszcze na moment przed klawiaturami, pogrążyliby to widowisko w meandrach absurdu.

Jeśli przy narzekaniu jestem, dodam jeszcze, że w filmie jest jedna cholernie niesmaczna scena, żywo zerżnięta z Nagiego instynktu. Zapewne wielu z Was kojarzy moment, w którym na ekranie thrillera z Sharon Stone, pojawiają się wargi sromowe aktorki. Tutaj mamy podobną sytuację. I o ile w przypadku filmu Paula Verhoevena było to użyte całkiem akuratnie, tak tutaj zawiodłem się na Davidzie Leitchu. Nie zrozumcie mnie źle. Już w pierwszym Deadpoolu mignął nam na ekranie penis Ryana Reynoldsa, ale wtedy nie miałem nic przeciwko. Nie biło mnie to przyrodzeniem po oczach. W tym przypadku mamy regenerujące się ciało Wade’a, którego krocze zdobi przyrodzenie dziecka.

Ponadto sama fabuła cudowna nie jest. Stanowi wstydliwą wymówkę do napędzania tego, co najważniejsze, czyli akcji. Jest jej o wiele więcej i jest gęstsza niż w części pierwszej. Doskonale widać, iż Leitch, który zastąpił Tima Millera na stołku reżyserskim, operował większym budżetem. Z którego skrzętnie skorzystał. Udało mu się wprowadzić zdrowy rozpieprz na ekranie. Co się chwali, chociaż nie wypracował czegoś tak zapadającego w pamięć, jak akcja na moście, którą delektowaliśmy się dwa lata temu.

deadpool 2 premiera
Ryan Reynolds nie spuszcza z tonu i jest ciągle tym samym Deadpoolem, którego poznaliśmy i pokochaliśmy w 2016 roku (zdjęcie: 20th Century Fox)

W filmie pojawia się kilka nowych postaci. Niestety część z nich zasadza się na bycie ciekawymi, ale ostatecznie stanowią wyłącznie zabawki scenarzystów, które praktycznie tylko lekko ubarwiły widowisko.

Mam tu na myśli pojawienie się Brada Pitta w roli Vanishera czy Lewisa Tana, który wcielił się w Shatterstara – jednego z najbardziej rozpoznawanych członków X-Force, czyli grupy, która w świecie filmowym narodziła się w Deadpoolu 2. Vanisher nigdy ciekawą postacią nie był, ale z twarzą Pitta to zupełnie zmieniało postać rzeczy. Z kolei Shatterstar zarówno w komiksach o X-Force, jak i X-Factor, robił sporo potrzebnego zamieszania. Byłby idealnym przyczynkiem do pokazania w przyszłości Mojo World. Jednak twórcy olali tych bohaterów ciekłym moczem, kompletnie nie oddając im szacunku. Co prawda sceny końcowe pokazują, że ci bohaterzy mogą wrócić, ale to jak ich potraktowano i tak psuje ostateczny odbiór produkcji.

Na szczęście nie wszystkich przedstawiono źle i warto odnotować, że Josh Brolin daje radę jako Cable. Jest twardy, oszczędny, a przede wszystkim zdeterminowany i zabójczy, czyli dokładnie taki z niego Cable, na jakiego czekałem. Nie jest to co prawda rola lotów Thanosa, w którego wcielił się w Avengers: Wojna bez granic, ale nie można mu odmówić tego, iż powierzoną robotę wykonał bezbłędnie i za jakiś czas możemy zacząć mówić, że urodził się do tej roli. Ma ku temu olbrzymi potencjał.

Domino, w którą wcieliła się Zazie Beetz, budzi we mnie wyjątkowo mieszane uczucia. Z jednej strony zagrała bezbłędnie postać, jaką jej oddano w scenariuszu – komediowego lekkoducha, nieco nieogarniętego. Jednak nie jest to ta sama bohaterka znana z komiksów – do szpiku kości zabójcza i niebezpieczna. To raczej Domino na miarę konwencji, w której funkcjonuje to widowisko – niepoważne, przesadzone i ostre.

Sprawdził się Julian Dennison jako Russel, czyli doświadczony przez życie nastolatek, który nie tylko ma wybuchowy charakter, ale dzięki pirokinetycznym zdolnościom potrafi zrobić niemałe zamieszanie. To typowy zahukany nastolatek, agresją zagłuszający swoje demony i kompleksy.

Warto odnotować, że pojawia się [spoiler]Juggernaut. Tak przepakowany mięśniami i do bólu przesadzony, że aż piękny. Z całym uznaniem dla Vinniego Jonesa, wcielającego się w olbrzyma w X-Men: Ostatni bastion, ale może wyłącznie lizać buty ludziom od CGI oraz Ryanowi Reynoldsowi użyczającemu głosu i ruchów mutantowi.[/ po spoilerze] Piękna robota.

Jednak Reynolds to przede wszystkim Deadpool. I tutaj nie ma co się wiele silić na mądrości. W końcu to ciągle ten sam aktor, wcielający się w tę samą postać z równie pięknym oddaniem, co poprzednio. Jest takim Deadpoolem, jakim Hugh Jackman był Wolverinem czy Robert Downey Jr. jest Tonym Starkiem. To ta klasa.

Nie zabrakło X-duetu z poprzedniej części, czyli Colossusa i Negasonic Teenage Warhead. Ciągle są świetni i co więcej, zamienili się w trio. Pojawiła się zdradzająca biseksualne ciągoty Yukio. Mało jej na ekranie, ale wypadła całkiem przyjemnie.

yukio deadpool 2 marvel wiki
Negasonic Teenage Warhead i Yukio, czyli zakochana lesbijska para. Jednak Japonka chyba myśli o skoku w bok z Deadpoolem (zdjęcie: 20th Century Fox)

Deadpool 2 jest większy, szybszy, napakowany zatrważającą liczbą gagów. Ponadto super-antybohaterowi przybyło znajomych, a on sam jest bardziej dramatyczny i naćpany, niż w części pierwszej. Wydawałoby się, że to recepta na sukces. Niekoniecznie.

Okazuje się, że jednak czasem – wbrew temu co mówią – od tego całego przesytu troszkę głowa zaboli. Co nie zmienia tego, że chociaż Deadpool 2 jest nieco słabszy w odbiorze niż poprzednia część, to nadal obcowałem z bardzo fajnym kinem, które widzowie pokochają. Miejmy nadzieję, że to nie ostatnie słowo pyskatego najemnika i zobaczymy go na dużym ekranie z jego spółką z wyjątkowo ograniczoną odpowiedzialnością, jeszcze nie jeden ani nie dwa razy. Bo chociaż trochę ponarzekałem, to czasu spędzonego w kinie nie żałuję i zapewne wrócę do filmu za kilka miesięcy, kiedy zasiądę z nim sam na sam w ciszy domowego salonu, z workiem kokainy na kolanach, wtulony w pluszaka zabrudzonego krwią córki i Czarną Czarną Wdową trzymającą mnie mocno za… Czas zakończyć tę recenzję. Do kin.

Oglądaj film Deadpool 2 w serwisie Chili >>

Deadpool 2 (2018)
7/10

Ocena końcowa

Zdecydowanie dla fanów poprzedniej części, ale niektórzy z nich mogą być nieco zawiedzeni.

Wysyłanie
Ocena użytkownika
3 (2 Głosy)

Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami – dołącz do nas w mediach społecznościowych!

Jeśli chcecie być na bieżąco, śledźcie nas na Threads, Facebooku, Twitterze, Linkedin, Reddicie i Instagramie. Zachęcamy również do subskrypcji naszego kanału RSS na Feedly lub Google News. W razie pytań lub sugestii piszcie do nas na [email protected]. Dołączcie do naszej społeczności i bądźcie zawsze na czasie z najnowszymi trendami i wydarzeniami! Nie zapomnijcie wpaść na nasz YouTube.

Podziel się artykułem
Zostaw komentarz