“Des” – sezon 1 – recenzja serialu

Dariusz Filipek
7 min czytania
Recenzja serialu "Des"

Z ostatniej chwili

Seryjni mordercy cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Są wręcz romantyzowani przez popkulturę, która niestety najczęściej ich zaburzenia przedstawia w krzywym zwierciadle. Na szczęście “Des” nie jest laurką, nie tworzy pomnika, nie bzdurzy, a z brutalną szczerością przypomina obrzydliwego psychopatę takim, jakim był.

David Tennant wcielił się w serialu “Des” w seryjnego mordercę, Dennisa Nilsena, który pomiędzy 1978 a 1983 rokiem zamordował kilkunastu mężczyzn. Kusił, upajał, a później dusił swoje ofiary, pośmiertnie je mył, relaksował się przy zwłokach, które ostatecznie ćwiartował, palił, a szczątki spuszczał w kanalizacji. Były policjant o urzędniczej aparycji, nie urażając przy tym urzędników, okazał się potworem w ludzkiej skórze. Wyglądał jak Wasz sąsiad.

Des serial
Dennis Nilsen wyglądał niepozornie, ale był dusicielem i nekrofilem

Trzyodcinkowe widowisko, które możecie obejrzeć w serwisie HBO GO, nie skupia się bezpośrednio na jego morderczej “karierze”. Serial unika brutalnych elementów i nie ma tu miejsca na pościg za mordercą. Nie znajdziecie tu wiele makabrycznych obrazków. Zamiast tego prezentuje się nam siedzącego za kratkami, jego potworność, Dennisa Nilsena, który wolał, aby nazywać go zdrobniale Des. Poznajemy też ludzi, którzy musieli mierzyć się ze spokojnym, inteligentnym, ułożonym, ale tak zepsutym, że skrajnie przerażającym mężczyzną. Do tego dostajemy trochę polityki – tej większej, jak i mniejszej.

Tytułowego bohatera poznajemy w pierwszych minutach serialu. W momencie aresztowania z brutalną szczerością i bez żadnych emocji wskazał policjantom miejsce, w którym przechowywał zwłoki.

Właściwie nie musiał tego robić, gdyż smród rozkładających się ciał był wystarczającym drogowskazem. Później już tylko bawił się z policjantami w kotka i myszkę. Z jednej strony udawał otwartego, wręcz przyjaznego, chwalił się tym, ile osób pozbawił życia, a z drugiej strony kręcił, zmieniał zdanie, zamykał się w sobie, bywał humorzasty. Był bystrym, skrytym narcyzem i psychopatą o wielu ekstremalnych skłonnościach sadystycznych.

Des HBO GO
Morderca niektórych fascynował…

Prawdopodobnie Nilsen był zmęczony tym, co robił. Miał świadomość, że prędzej czy później zostanie złapany. Zakładam, iż wolał, aby złapano go na jego warunkach. Praktycznie pławił się w całej sytuacji, gdyż wreszcie poświęcano mu niemal bezgraniczną uwagę – policji, mediów i biografa zainteresowanego jego chorą osobowością.

“Des” powstał na kanwie powieści Briana Mastersa “Killing for Company: Case of Dennis Nilsen”.

Masters (wcielił się w niego Jason Watkins) jest jedną z kluczowych postaci w serialu. Obserwujemy, jak stara się zrozumieć postępowanie wielokrotnego mordercy i pomimo strachu, który w nim wywoływał Nilsen, mężczyzn połączyła dziwaczna, ale jednak jakaś forma przyjaźni. Miałem wrażenie, że pisarz czuł pociąg do mordercy. Wyzwolenie, skrajność i brutalność niepozornego Nilsena w pewien sposób go magnetyzowała. Być może skrycie pragnął być równie wyzwolony, a miał świadomość, że nigdy nie będzie. Ich wieloletnie rozmowy prawdopodobnie dawały mu namiastkę realności tej fantazji.

Des recenzja
… inni czuli do niego obrzydzenie

Nie było tak w przypadku policjanta, który musiał zmagać się z humorkami Nilsena. Dla Petera Jaya (w tej roli Daniel Mays) obcowanie z mordercą było przykrym obowiązkiem. Gdyby nie to, że chciał zidentyfikować jak najwięcej ofiar, by zapewnić rodzinom pokrzywdzonych zamknięcie przykrego etapu, to najpewniej nie siliłby się tak bardzo na obcowanie z tak toksyczną osobą. Przebywanie z Nilsenem mogło niektórych wytrącać z równowagi i wyniszczać psychicznie, kiedy ze spokojem opowiadał, chociażby o tym, jak doszedł do wprawy przy ćwiartowaniu zwłok.

“Des” to synonim solidności, a David Tennant jako Dennis Nilsen to był strzał w dziesiątkę.

Denisa Nilsena poznałem na materiałach archiwalnych i trzeba przyznać Davidowi Tennantowi, że stanął na wysokości zadania. Zgrabnie oddał niepokojącą manierę mordercy, fizyczność i specyfikę, jednocześnie przesadnie nie aktorząc. Jakkolwiek serial jest nie tylko popisem Tennanta. Wielkie brawa należą się także Danielowi Maysowi, który przez trzy serialowe godziny, wcielając się w umęczonego sprawą policjanta, niósł na plecach ciężar przeciwwagi dla mordercy.

Des David Tennant
Jego morderstwa wstrząsnęły opinią publiczną

Może nie tyle zachwycałem się, bo próżno tu o wodotryski, ile doceniłem solidną realizację widowiska. Bez niepotrzebnego nadymania się przypomniano nam lata 80. Najbardziej zostały mi w głowie nieco ponure zdjęcia – subtelnie dodały makabryczności tej opowieści.

Niestety produkcja jest niepozbawiona wad. Mam wrażenie, że widowisko jest za długie na film i za krótkie na serial.

“Des” w gruncie rzeczy mógłby być filmem. Trzy godzinne odcinki można było nieco przyciąć, ale serial nie ma zbyt filmowej struktury. Akcja toczy się nieprędko, momentami tak linearnie i przewidywalnie, że możecie zgadnąć, co za chwilę się wydarzy, nawet wtedy, gdy nie znacie sprawy. Nie jest to zbyt dynamiczne, zaskakujące czy odkrywcze widowisko. To aż, a jednocześnie tylko porządna filmowa robota.

Des Dennis Nilsen
David Tennant po lewej i Dennis Nilsen po prawej stronie

Jednocześnie miałem wrażenie, że można było nadać historii nieco więcej napięcia i rozwinąć niektóre elementy fabuły. Szczególnie żałuję, że dogłębniej nie zbadano osobowości Nilsena. Widzom pokazuje się zapatrzonego w siebie psychopatę, nieco zmęczonego swoimi niezdrowymi żądzami. I właściwie tylko tyle. Z jednej strony pozostawia to pole do interpretacji, a z drugiej nie każdy chce interpretować i na przykład ja chciałbym poznać specyfikę jego osobowości dogłębniej. Był na to czas, gdy śledziliśmy rozprawę sądową. Ta w dużym stopniu dotyczyła jego poczytalności w czasie dokonywania morderstw. Zabrakło pomysłu, a może chęci na to, by dogłębniej wgryźć się w chory umysł mordercy.

“Des” nie jest odkrywczym widowiskiem, które zostanie Wam w pamięci na lata, ale jeśli lubicie kryminalne opowieści o ludziach tylko z nazwy, to nie zastanawiajcie się dwa razy i sprawdźcie ten serial.

Oglądaj serial “Des” na HBO ▶

Recenzja serialu "Des" - sezon 1 (HBO GO)
7/10

Werdykt

“Des” nie jest odkrywczym serialem, ale jeśli lubicie kryminalne opowieści o ludziach tylko z nazwy, to sprawdźcie ten serial.

Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami – dołącz do nas w mediach społecznościowych!

Jeśli chcecie być na bieżąco, śledźcie nas na Threads, Facebooku, Twitterze, Linkedin, Reddicie i Instagramie. Zachęcamy również do subskrypcji naszego kanału RSS na Feedly lub Google News. W razie pytań lub sugestii piszcie do nas na [email protected]. Dołączcie do naszej społeczności i bądźcie zawsze na czasie z najnowszymi trendami i wydarzeniami! Nie zapomnijcie wpaść na nasz YouTube.

1 komentarz