Plany Disneya na utworzenie własnej platformy streamingowej zrodziły obawy o przyszłość seriali Marvela. Zwłaszcza tych na Netfliksie. Nadzieje przywrócił niedawno prezes Marvel Entertainment, zapewniając, że Netflixverse jest bezpieczne. Teraz w tej sprawie zabrało głos kierownictwo Disneya.
Ujawniono, że na nowej platformie nie będzie filmów i seriali przeznaczonych dla dorosłych widzów. Tego typu treści pojawią się na platformie Hulu, gdzie Disney będzie miał niedługo udział większościowy.
Czy to oznacza koniec Netflixverse? Na szczęście możemy odetchnąć kolejny raz.
Disney nie ma nic przeciwko kontynuacjom Daredevila, Jessiki Jones, Luke’a Cage’a, Iron Fista, Punishera i The Defenders. Wszystkie te seriale będą więc nadal emitowane na Netfliksie, a nowe sezony będą pojawiały się tak długo, jak długo Netflix będzie je zamawiał. Podobnie ma się sprawa z resztą seriali Marvela. Runaways będzie więc dalej wyświetlane na Hulu, a Cloak and Dagger pojawi się na stacji Freeform, która należy do Disneya. Na kanale ABC pozostaną Agenci T.A.R.C.Z.Y..
Disney ujawnił także, że w pierwszym roku chce wyprodukować co najmniej 4-5 oryginalnych filmów i 5 seriali skierowanych wyłącznie na potrzeby nowej platformy. Studio ma przeznaczyć 25-35 milionów dolarów na pierwszy sezon każdego nowego 10-odcinkowego serialu. Jeśli jednak będą to produkcje w świecie Marvela lub Gwiezdnych Wojen, wtedy taka produkcja może liczyć na ambitniejszy budżet, dobijający do 100 milionów dolarów za sezon.
Szczerze mówiąc, jestem trochę podzielony. Z jednej strony wszystkie seriale Marvela, w tym te z Netflixa, będą kontynuowane na oryginalnych stacjach. Z drugiej myślałem, iż Agenci T.A.R.C.Z.Y. przejdą na platformę Disneya, dzięki czemu widowisko nie będzie musiało obawiać się kasacji ze strony ABC, która traktuje ten serial, jak piąte koło u wozu. A przecież z każdym nowym sezonem ta produkcja udowadnia, że zasługuje na lepsze traktowanie.
Uważam także, że polityka Disneya, która sprowadza się do omijania produkcji dla dojrzalszych widzów, oznacza wyłącznie tyle, że rozrastający się familijny gigant woli stawiać na produkcje masowe rodem ze standardowej telewizji, niż na ambitniejsze projekty, które proponują pozostałe platformy, takie jak Netflix, Hulu, Amazon, czy HBO. A to chyba niezbyt dobrze wróży streamingowej przyszłości Disneya.
Źródło: CBM