Dom, który zbudował Jack – recenzja filmu Larsa Von Triera

Wojciech Lenc
4 min czytania
Dom, który zbudował Jack (źródło: Gutek Film; edycja: Popkulturyści)

Z ostatniej chwili

Nie rozumiem Larsa Von Triera? Być może. Być może naiwnie z mojej strony było oczekiwać thrillera albo czarnej komedii po Domu, który zbudował Jack.

Nie zacznę od nakreślenia, o czym jest ten film, bo dla mnie jest o wszystkim i o niczym. Dom, który zbudował Jack to nawet nie pustostan. Nic w filmie Von Triera nie trzyma się kupy (albo trzyma się zwłaszcza kupy, cytując popularny onegdaj kabaret). Trudno identyfikować się z protagonistą, scenki mordów wyglądają jak klipy z Best Gore, kręcenie z ręki męczy, a sam film po całkiem zabawnych pierwszych czterdziestu minutach staje się niewybaczalnie nudny. Celebryta-trickster europejskiego kina miał niezły pomysł na mordercę z OCD i Matt Dillon świetnie go gra. I to w zasadzie wszystko, co można w tym filmie pochwalić.

Jestem tradycjonalistą, jeśli chodzi o styl opowiadania historii (ekspozycja, drugi akt, katharsis) i lubię oglądać filmy w kinie. Lubię też, gdy opowieść ma w sobie coś, co sprawi, że ją zapamiętam, a także – gdy do czegoś zmierza. Już taki ze mnie filmowy plebejusz, który ceni sobie zajmujące historie z dającymi się lubić postaciami. Który lubi cytowanie i parodie robione z pomysłem, żonglerkę kliszami, etc.

Dom, który zbudował Jack recenzja
Dom, który zbudował Jack (Gutek Film)

Jury festiwalu w Cannes chyba z automatu przykleiło reżyserowi i filmowi łatki kontrowersyjny i szokujący i chyba nie widziało zbyt wielu horrorów czy splatterpunku.

Lars Von Trier nie przesuwa granic, nie burzy pomników, nie pokazuje niczego nowego. Cytuje i analizuje swoje własne filmy, swoje zmagania z depresją, a z monologów Jacka i rozmów tegoż z Wergiliuszem (który – niespodzianka – odprowadza Jacka do Piekła) niewiele wynika. Von Trier łapie zbyt wiele srok za ogon. Dom, który zbudował Jack jest raz thrillerem o seryjnym mordercy z nerwicą natręctw, raz smoliście czarną komedią, raz krytyką mizoginii, innym razem reinterpretacją Boskiej Komedii a jeszcze innym razem traktatem filozoficznym bez ładu i składu o sztuce, depresji, wypaleniu artysty i że człowiek to samo zło – jednocześnie nie będąc żadnym z powyższych. Ziew.

Ostatnie dwadzieścia minut filmu to reżyser bezczelnie mówiący widowni: teraz ja Lars Von Trier wyjaśnię wam, o co mi chodziło, bo pewnie nie załapaliście. Ja. Lars Von Trier. Ja. Tak unikalny, że aż nudny. Lars Von Trier. Zapamiętaliście? Ja. Lars. Jack buduje naprędce coś na kształt szałasu z przechowywanych w chłodni zwłok, bo oczywiście, że tak. Litości.

Film Dom, który zbudował Jack
Dom, który zbudował Jack (Gutek Film)

Liczyłem na co najmniej dobry film, który mógł być czymś na kształt American Psycho.

To była moja pierwsza myśl po obejrzeniu zwiastuna. O ile film Mary Harron miał coś do powiedzenia, posiłkował się dobrą książką i w zabawny – na swój mroczny – sposób krytykował konsumpcjonizm, o tyle twórca Antychrysta jest tak zadufany w sobie i przekonany o swojej wielkości i wyjątkowości, że cytuje i krytykuje jedynie siebie. Po stu pięćdziesięciu minutach projekcji jedyne poczucie, z jakim zostawił mnie Dom, który zbudował Jack, to poczucie zmarnowanego czasu. A mogłem w tym czasie nadrobić Babadooka albo Czarownicę

Oglądaj film Dom, który zbudował Jack w serwisie Chilli >>

Recenzja filmu Dom, który zbudował Jack (The House That Jack Built) (2018)
4/10

Werdykt

Nie warto, jeśli cenicie swój czas i składnie przedstawioną opowieść.

Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami – dołącz do nas w mediach społecznościowych!

Jeśli chcecie być na bieżąco, śledźcie nas na Threads, Facebooku, Twitterze, Linkedin, Reddicie i Instagramie. Zachęcamy również do subskrypcji naszego kanału RSS na Feedly lub Google News. W razie pytań lub sugestii piszcie do nas na [email protected]. Dołączcie do naszej społeczności i bądźcie zawsze na czasie z najnowszymi trendami i wydarzeniami! Nie zapomnijcie wpaść na nasz YouTube.

Zostaw komentarz