Do tej pory dzielenie się czy pożyczanie kont do Netflixa, HBO GO czy Amazon Prime Video było normą. Subskrybenci za nic mają regulaminy mówiące, iż takowa czynność jest zabroniona lub może objąć wyłącznie użytkowników serwisu mieszkających pod jednym dachem. Jednocześnie wymienione streamingi również niewiele sobie z takich zapisów robiły, gdyż coś cicho jest o banowaniu kont, z których korzystasz ty i ta dziewczyna, która ci się podoba, ale zanim udostępniłeś jej Netflix, nie zwracała na ciebie uwagi.
Disney chyba nie chce, byśmy się dzielili dostępem do serwisu Disney+ jak chlebem. Serwis ma być tani, ale jednocześnie nie ma zamiaru patrzeć, jak pieniądze przeciekają firmie przez palce, jak to jest w przypadku Netflixa, którego kołuje się na grube miliony na różnorakie sposoby. Jednym z nich jest skrzykiwanie znajomych i opłacanie najdroższego planu, który po rozbiciu na kilka osób jest tańszy niż paczka papierosów.
Disney+ ma podobno w jakiś sposób ograniczyć udostępnianie kont innym osobom. Disney po podpisaniu umowy z firmą Charter Communications na dystrybucję swoich usług i programów (z drugim co do wielkości operatorem kablowym w Stanach Zjednoczonych i trzecim dostawcą płatnej telewizji) wydał dosyć zaskakujący komunikat. Przedsiębiorstwa będą współpracować w celu wdrożenia zasad i technik biznesowych w celu rozwiązania takich problemów jak nieautoryzowany dostęp i udostępnianie haseł.
To może sugerować pierwszy krok firmy w zakresie opanowania patologii, którą jest praktycznie nieograniczone współdzielenie kont. Jeśli w jakiś sposób Disney+ uda się wypracować metodę na tego typu praktyki, to wielce prawdopodobne, że za przykładem pójdą również inni. Szczególnie Netflix, który ostatnio dwoi się i troi, żeby tylko zarabiać więcej bez zaciągania kolejnych pożyczek i bez podnoszenia ceny subskrypcji.
Źródło: Quartz