21st Century Fox i Disney ponoć ciągle rozmawiają. Pierwsza firma zachowuje się jak panna na wydaniu i nie chce tanio sprzedać skóry. Disney jej się podoba, ale najpewniej wszystko rozbija się o to, jak bardzo jedno ceni drugie.
Co było do przewidzenia. Bo i Fox i Disney to multimiliarderowi gracze. Chociaż ciągle powątpiewam, czy firma Boba Igera przejmie spuściznę po Rupercie Murdochu, to najnowsze doniesienia są dosyć interesujące z fanowskiego punktu widzenia. Podaje je serwis Deadline, czyli źródło dosyć solidne. Według komentatorów witryny, obecną sytuację można określić jako ciszę przed burzą. Podobnie było przeddzień zakupu Lucasa.
Kiedy pisałem niedawno o możliwym przejęciu, najciekawsze wydało mi się nie to, że Marvel odzyska prawa do filmów o X-Men i Fantastycznej Czwórce. Nie to, że Disney będzie miał dzięki temu pełne prawa do Gwiezdnych wojen. Nawet nie to, że FOX ma świetną dywizję telewizyjną z FX i National Geographic na czele. Nawet nie zajmowało mnie tyle studio filmowe, co bardziej 30% udziałów w Hulu.
Przejmując część podmiotów (bez głównej stacji telewizyjnej FOX oraz działu informacyjnego, biznesowego i sportowego) Disney miałby 60% udziałów w Hulu. Tym samym nie musiałby w 2019 roku startować z własną platformą, a miałby streaming, który już teraz opłaca 32 mln widzów.
Co mógłbym dopisać od siebie? Może. Może tak, może nie. Może rozmawiają, może nie. Może są blisko ukończenia rozmów, może daleko, może nie rozmawiają już wcale. Według mnie są to wyłącznie wynurzenia komentatorów. Podobne do moich. Z tą różnicą, że osoby współpracujące z Deadline są o niebo bardziej poinformowane i o kilka nieb bardziej doświadczone niż ja. Dlatego w ich domniemaniach może być niemałe ziarnko prawdy. Jednak niczego bym nie zakładał.
Źródło: Deadline