Mądrość stawia domy, głupota je burzy. Zastanówcie się, czy Wy je budujecie, czy może jednak burzycie i zostawiacie ten świat gorszym miejscem.
Gdyby nasz premier równie mocno zajął się programem mieszkaniowym, co skłócaniem ludzi, to dotrzymałby zobowiązania i mielibyśmy tanie mieszkania. Podobnie jest z widzami, którzy zamiast dać sobie d*** siana, delektować się filmami i serialami, ciągle nie potrafią wyjść ze swoich dziwacznych, ale z jakiegoś nieznanego mi powodu wygodnych ksenofobicznych pudełek.
Historia z życia wzięta. Nie z XIX wieku, a sprzed trzech tygodni. Odwiedziła mnie ciotka, która z wielkim zaskoczeniem oznajmiła, iż widziała czarnoskórego mężczyznę wychodzącego z urzędu, trzymającego za rękę, oczywiście i o-mój-boże, białą dziewczynę. Stwierdziła, że nie ma nic przeciwko temu, bo jest tolerancyjna, ale u nas na Podkarpaciu to taki niecodzienny obrazek – parafrazując i skracając do istotnego minimum.
Trochę później zadzwonił do mnie znajomy, który zaczął zachwalać zalety partii Konfederacja. Doszło nawet do posła Brauna, ale daruję Wam szczegóły, bo nie są tego warte. Rozmowę uciąłem, stwierdzając sarkastycznie, że wszyscy powinniśmy być gejami i lesbijkami, chodzić pod czerwonymi sztandarami i winniśmy zamienić kościoły na meczety. Czasami nie warto wdawać się w durne dyskusje, bo są stratą energii i najlepiej się rozłączyć, ale wtedy coś mnie podkusiło…
W sieci co chwilę natykam się na stwierdzenia, że ten czy ów film lub serial to lewacka propaganda, bo są geje, lesbijki, Żydzi, czarnoskórzy, żółtoskórzy i cokolwiek Wam jeszcze nasunie się na myśl.
Nawet zastosowano ciekawy fortel jakiś czas temu, kiedy tacy i owacy zbywali innych stwierdzeniem, że skoro jesteś taki tolerancyjny, to co byś powiedział na czarnego Geralta w Wiedźminie? I wiecie, co ja bym powiedział? Kompletnie nic. Nie kolor skóry czy orientacja seksualna się dla mnie liczą, a historia i to jak została opowiedziana. Koniec i kropka.
Tylko słowo tolerancja średnio mi tu pasuje. Normalność i szacunek to są słowa, których szukam. Nie dzielę ludzi na homo i heteroseksualistów, białych i całą resztę, nie dzielę ich na wyznania. W sumie wychodzę z nieco samolubnego założenia, że ludzie są dla mnie dobrzy, źli i są jeszcze ci, których nie zdążyłem określić, bo nie poznałem ich na tyle.
Przeszkadzają Wam geje w serialach? To ich nie oglądajcie. Bawią mnie ci, którzy twierdzą, że oglądają Sposób na morderstwo, chociaż przewijają homoerotyczne sceny. Brawo Wy, jesteście tacy… Tolerancyjni i zaradni. Czasem jest mi za takich ludzi wstyd, chociaż nie powinno, bo winien wstydzić się ten, który robi, a nie ten, który widzi. Jednak na niektóre rzeczy ciężko przymknąć oko, bo okopanie się wyłącznie we własnej strefie komfortu sprawia, iż podobnie jak ci ludzie grzeszący przeciwko innym, pozwalam zostawić ten świat w gorszym stanie, niż mógłby być.
Może to kogoś obrazi i szczerze mówiąc, nie mam z tym problemu, bo nie na obrażaniu, a na normalności mi zależy najbardziej.
Pamiętam, gdy prezydentem zostawał Barack Obama i u nas z mównicy sejmowej padły paskudne słowa o końcu cywilizacji białego człowieka. Gdy wybrano go drugi raz, akurat byłem w Chicago, gdzie świętował zwycięstwo. Chociaż nie mogłem głosować, byłem z tego dumny. Dziś były prezydent Stanów Zjednoczonych wraz z żoną produkuje widowiska dla Netflixa. Świat się zmienia, czasem na lepsze.
Fajnie byłoby dożyć takich czasów, gdy nie będzie mowy o tolerowaniu czegoś trochę innego niż my, ale po prostu będziemy mogli z czystym sumieniem przestać o tym mówić, bo to będzie wreszcie normalne. Jestem realistą i nie wierzę, że tak się stanie, ale miło mieć takie naiwne marzenie, że społeczeństwo dorośnie, a raczej wyrośnie z zaściankowości i zwykłej ludzkiej głupoty, zawiści oraz niestety nierzadko nienawiści. Chociaż trochę.
