W finałowym sezonie Gry o tron widzieliśmy już wiele. Nagą Aryę Stark, smoki, dziadka Ice Mana z X-Men, a w czwartym odcinku mogliśmy dostrzec, że w Winterfell prężnie działa sieć kawiarni Starbucks.
Dokładnie to w jednej ze scen mignął nam niewinnie pozostawiony i zapomniany kubek z sieci Starbucks. Niestety nie wiemy, czy była to kawa, herbato-kawa, czy może jeszcze coś innego. To był zapewne przypadek i z żadnym product placementem nie mieliśmy do czynienia, ale kawa się rozlała i ekwiwalent reklamowy dla Starbucks zapewne idzie w dziesiątki milionów dolarów. Wczoraj mówili o tym niemal wszyscy. Od portali tematycznych, poprzez serwisy plotkarskie, na wielkich portalach kończąc.
Chociaż w HBO odcinają się od nieszczęsnego kubka…
News from Winterfell.
The latte that appeared in the episode was a mistake. #Daenerys had ordered an herbal tea. pic.twitter.com/ypowxGgQRl
— Game of Thrones (@GameOfThrones) May 6, 2019
To Starbucks nie mógł sobie darować i rzucił całkiem akuratnym żartem.
Whatever they want.
— Starbucks (@Starbucks) May 6, 2019
W sieci spotkałem się z głosami oburzenia, że jak to możliwe, iż w serialu, na który przeznacza się olbrzymi budżet, mogła mieć miejsce taka wpadka. A mogła. W natłoku zdarzeń bywa, iż rzeczy się po prostu zadzieją. Pamiętam o wiele większe wpadki, w o wiele większych produkcjach. Żeby przypomnieć Gladiatora, gdzie można było dostrzec operatora kamery czy mężczyznę z plastikową butelką. Mimo to film został doceniony i z takimi rzeczami da się żyć.
Sprawę zabawnie podsumował Jimmy Kimmel w swoim programie na ABC. Prowadzący stwierdził, że wie, iż jest wiele Starbucksów, ale nie wiedział, że rozszerzyli działalność o Winterfell.
A kto mnie zna, ten wie, że uważam, iż Starbucks powinien być wszędzie. Nawet w Winterfell.