Często nie są najważniejsi, ale gwiazdy, których filmy zarobiły najwięcej, biją kolejne rekordy. Jeden z nich znalazł się dzięki temu w księdze rekordów Guinnessa. Sprawdźcie sami, kto rozbił bank.
Zacznijmy od ostatniego miejsca na podium, które zajmuje Frank Welker. Kto? Zapewne tak wielu z Was zareagowało. Frank Welker to głos Hollywood. Mogliście go usłyszeć m.in. w serii Transformers i niezliczonych mniejszych i większych widowiskach animowanych. Brał udział w tworzeniu 110 produkcji, które w Stanach Zjednoczonych zarobiły łącznie 6,982,814,334 dolary (średnio 63,480,130 dolarów na film), a na świecie 15,577,298,608 dolarów (średnio 141,611,806 dolarów na film).
Na drugim miejscu jest aktor nierówny, bo gra zarówno w pierwszoligowym kinie, jak i w produkcjach klasy B. Chociaż często odgrywa pierwsze skrzypce, nie brzydzi się rolami drugoplanowymi. Mam na myśli gwiazdę Avengers i Pulp Fiction, czyli Samuela L. Jacksona, którego filmy w Stanach Zjednoczonych zarobiły 7,802,756,263 dolary (średnio 61,439,026 dolarów na film), a na świecie oszałamiające 17,831,510,183 dolary (średnio 61,439,026 dolarów na film). Jackson zagrał w 127 filmach notowanych w box office.
Jednak ci dwaj to nic, w porównaniu z ostatnim pierwszym na liście. Jego filmy przyniosły w Stanach Zjednoczonych aż 8,601,422,444 dolary (średnio 215,035,561 dolarów na film) i – pokłony – 21,413,400,110 dolarów na świecie (średnio 535,335,003 dolary na film) pomimo że można było go zobaczyć w zaledwie 40 widowiskach. Zazwyczaj jego występy trwają kilka sekund i mogliście go oglądać głównie w adaptacjach komiksów Marvela. Tak, już zapewne wiecie, o kogo chodzi. O Stana Lee, który niedawno obchodził 95 urodziny i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Najbardziej rozpoznawany scenarzysta komiksowy w dziejach, jest również filmowym rekordzistą. Trzeba jednak oddać mu sprawiedliwość i przypomnieć, że zdarzały mu się większe role niż epizody u Marvela. Chyba największą, jaką widziałem, był występ w Ambulansie, gdzie grał siebie samego.
Źródło: The Numbers 1, 2