Przy każdej nadarzającej się okazji wspominam, co należy zrobić, żeby HBO miało szansę na realne zawalczenie nie tylko z Netflixem, ale w ogóle o swoją przyszłość. Bo chociaż to nie jest firma, której ma się na to, żeby upadła, to jeszcze niedawno była o krok od tego, żeby na własne życzenie dać się zmarginalizować.
Ze stołkiem prezesa HBO pożegnał się Richard Plepler. Moim zdaniem nie był najlepszym szefem, ale do najgorszego również sporo mu brakowało. Potrafił utrzymać mocne satus quo spółki, ale miał problemy z jej dynamicznym rozwijaniem. Był związany z Time Warnerem od 1992 roku (firma została przemianowana na WarnerMedia po zeszłorocznym przejęciu przez AT&T). Pełnił tam różne funkcje, aż w 2007 roku podzielił się stołkiem prezesa HBO z Michaelem Lombardo. To był gorący okres i sześć lat później został samodzielnym prezesem. To za jego kadencji na stacji pojawiały się hity pokroju Gry o tron i to jemu będziemy dziękowali za świetnie zapowiadające się widowiska na rok bieżący jak Watchmen.
Jednak nie wszystko Pleplerowi się udawało.
W Stanach Zjednoczonych HBO Now nie okazało się takim hitem, jakiego po platformie oczekiwano (HBO Now to wariacja wokół naszego HBO GO).
Ponadto HBO dziś jest globalne tylko częściowo. Wiedzą to widzowie, chociażby Ci mieszkający w Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Firma była zbyt leniwa/wygodna i na wielu rynkach podpisywała umowy z lokalnymi nadawcami, którzy obecnie dzierżą ofertę programową stacji (jak Sky Limited). Są rynki, na których HBO nie ma nawet w takiej formie. Polacy w tym wypadku powinni czuć się wyróżnieni, gdyż stacja, a później usługa streamingowa, pomimo licznych potknięć, bardzo przyzwoicie traktuje nasz kraj.
Odnotowałem również niedawno, jak bezsensowne decyzje są podejmowane w WarnerMedia. Komunikacja pomiędzy poszczególnymi spółkami woła o pomstę do nieba. Czego naczelnym przykładem jest sprzedaż praw do globalnego wyświetlania serialu Titans przez Netflix. Przypominam, że Titans jest produkowane przez streaming DC Universe, który tak jak HBO należy do WarnerMedia. Podobnie rzecz się ma ze serialami stacji The CW, w której TimeWarner ma równy udział z CBS Corporation.
Brak portfolio programowego siostrzanych stacji w HBO to wielkie nieporozumienie. Troszkę to się zaczęło zmieniać w zeszłym roku, ale ciągle nie mamy pełnej oferty Cartoon Network na HBO GO, a o świetnych serialach i filmach dokumentalnych CNN można dziś najwyżej pomarzyć. Netflix w tym czasie bezustannie poszerza liczbę widowisk, wydając na nie miliardy dolarów, a HBO ma je na wyciągnięcie ręki, ale nie chce po nie sięgnąć.
Nieporozumieniem są również wyjątkowo długie negocjacje produkcyjne. Projekty seriali HBO potrafiły przeleżeć trzy i więcej lat w produkcyjnym limbo, zanim dostały zielone światło.
Richard Plepler nie czytał tego, co piszę, przez co jego firma traciła miliony. Kiedyś podobnie było z ShowMax Polska i teraz ShowMaxu w Polsce nie ma.
Za to prezes WarnerMedia to zupełnie inna bajka. John Stankey to nie jest najmilszy człowiek, ale wie, co mówi i wie, co powinno być zrobione, żeby HBO mogło zawalczyć z Netflixem, Hulu, Prime Video, mniejszymi, ale umacniającymi się streamingami, a w przyszłości z Disneyem Plus, streamingiem Apple oraz usługą od NBCUniversal. Od miesięcy naciskał na Pleplera, żeby gotował HBO na zmiany, ale zakulisowe doniesienia jasno wskazywały na to, że panowie się nie dogadują. Zakładam, że prezes HBO nie zdzierżył nacisków z góry, bo twardogłowy z niego człowiek, któremu prawdopodobnie nie przypadło do gustu firmowanie strategii, która nie jest jego wizją firmy.
HBO ma produkować więcej, co może skończyć się tym, że często będą do nas trafiały produkcje gorsze jakościowo. Jakkolwiek pozytywna jest wizja scalenia Warner Bros., Turner Broadcasting System i HBO w jedną ofertę programową. Z nowoczesną, jednolitą platformą streamingową, która uderzy globalnie tak mocno, jak mocno pozwalają podpisane dotychczas umowy. Sytuacja jest teraz tak kuriozalna, że Comcast, który obok NBCUniversal ma w portfolio Sky Limited, posiada przez drugą firmę prawa do wyświetlania produkcji HBO w wielu krajach Europy.
AT&T jest olbrzymią, bogatą firmą, którą stać na to, żeby przebudować HBO tak, żeby faktycznie mogło konkurować z Netflixem, jak równy z równym.
Istnieje spore prawdopodobieństwo, że będzie się to odbywało za prezesury Boba Greenblatta. Jeśli zgodzi się zostać nowym prezesem HBO, będzie odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Latami zajmował się produkcją widowisk telewizyjnych. Od 2003 do 2010 roku był szefem działu rozrywki stacji Showtime, która przy jego kurateli zaczęła rozkwitać i zagrażać pozycji HBO, które wtedy określano najlepszym producentem seriali jakościowych. W Showtime powstawały takie rodzynki jak Dexter, Trawka, Kalifornizacja czy Siostra Jackie. Później Greenblatt przeniósł się do Comcastu, gdzie w NBC Entertainment został przewodniczącym grupy i producentem wykonawczym.
Greenbaltt jest gwarantem tego, że będzie realizował strategię Stankeya i bezproblemowo wejdzie w buty Pleplera. I tego Netflix może się bać. HBO nowoczesne, globalne i produkujące więcej widowisk niż dotychczas to kolejny mocny gracz, który będzie toczył bój o widza w taki sposób, w jaki Plepler powinien, zanim Netflix prześcignął HBO w Stanach Zjednoczonych, a zupełnie niedawno na świecie.
[interaction id=”5c799903ed1699bedc8412de”]