Indiana Jones wraca, ale nie bez problemów, co jest już znakiem rozpoznawczym większości projektów Disneya, które firma realizuje w ramach marek przejętych po zakupie Lucasfilm.
Chociaż początkowo zapowiadało się na to, że Steven Spielberg wróci na stołek reżyserski piątego Indiany Jonesa, to teraz okazuje się, że jeden z najznakomitszych żyjących filmowców nie ma ochoty kolejny raz kręcić filmu o przygodach bezczelnego awanturnika i poszukiwacza kłopotów.
Źródła serwisu The Hollywood Reporter doniosły, iż to James Mangold może zastąpić Stevena Spielberga. Twórca Logana i Le Mans ’66 rozmawia o ewentualnym zaangażowaniu w projekt. Trzeba przyznać, że byłby to dosyć dobry ruch, bo jest reżyserem co najmniej solidnym.
Steven Spielberg pozostanie wyłącznie producentem filmu Indiana Jones 5. Miał sam zadecydować o takim udziale przy pracy nad filmem, gdyż chciał przekazać Indianę Jonesa nowemu pokoleniu, które zaprezentuje bohatera z własnej, świeższej perspektywy.
W projekt wciąż zaangażowany jest odtwórca roli Indiany Jonesa, czyli Harrison Ford, który ma wcielić się w tego bohatera raz jeszcze.
Aktor powiedział niedawno w programie śniadaniowym stacji CBS, że pracę nad Indianą Jonesem 5 zaczną się za około dwa miesiące, ale kilka dni później w innym miejscu stwierdził, że projekt ma problemy z harmonogramem. Wciąż nie wybrano ostatecznego scenariusza (ze skryptem również były problemy i na tablicy jest kilka wersji filmu), ale ekipa jest zdeterminowana, by ruszyć ze wszystkim, kiedy uznają, że są w stanie dostarczyć wartościowe widowisko.
Disney ogłosił jeszcze w 2016 roku to, że piąty Indiana Jones powstanie. Studio pierwotnie planowało wypuścić film 19 lipca 2019 roku. Kolejną datą premiery był 10 lipca 2020 roku, ale i ta data niezostanie dotrzymana. Obecne założenia wytwórni są takie, że Indianę Jonesa 5 zobaczymy na ekranach kin dopiero 9 lipca 2021 roku.
