Jinn daje do zrozumienia, że w Netfliksie ktoś kiedyś doszedł do wniosku, iż fantastycznonaukowych dramatów młodzieżowych nigdy za wiele, więc dostaniemy kolejny serial w tych klimatach.
Jinn opowiada o dziewczynie, która uwalnia niechcący dżina pod postacią nastolatka – posiłkuję się opisem Netflixa. Jednak wydostaje się nie tylko on. Wraz z nim świat nawiedza starożytna, mroczna siła, która zagrozi ludzkości. Znając życie, młodzi bohaterowie będą zmuszeni uporać się z problemem. Przy okazji będziemy obserwowali ich zażyłości i rodzące się romanse.
Kłania się Księga tysiąca i jednej nocy, prawda? I faktycznie to, co wyróżnia Jinna spośród ciężkiej do ogarnięcia liczby podobnych produkcji, to fakt, iż jest to pierwsze arabskie widowisko Netflixa. Co nie zmienia niestety tego, że mamy do czynienia z kolejną próbą obłaskawienia nastoletniej publiki. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby serial nie zapowiadał się boleśnie generycznie i zwyczajnie nie zachęcał swoim cukierkowatym mrokiem. Obym się mylił i poza instagramowymi buźkami, dostaniemy coś, na czym faktycznie będzie można zawiesić oko. Z drugiej strony mam wrażenie, że dochodzimy do momentu, w którym jesteśmy bliscy przesytu wszelkiej maści dramatami młodzieżowymi, często robionych na jedno kopyto.
https://www.instagram.com/p/Bvty0wAHfcO/
Jak będzie w tym przypadku, o tym przekonamy się 13 czerwca 2019 roku, kiedy Jinn będzie miał premierę. Pierwszy sezon będzie miał 5 odcinków.