Ożywiona sieciowa trollownia wzięła się za kolejny film Marvela. Tym razem buractwo rozwścieczone słowami Brie Larson szuka dziury w całym, byle dowalić superprodukcji Kapitan Marvel.
Zanim rozjuszone robactwo ruszyło ku Kapitan Marvel, próbowali dobrać się do Czarnej Pantery. Nie jestem wielkim fanem tego filmu, który uważam za najwyżej całkiem rozrywkowy blockbuster, ale jednak nieco mniej pochłaniający niż większość produkcji studia. Jednak nie mogę odmówić temu widowisku tego, że może się podobać. Potwierdzają to opinie krytyków, którzy na Rotten Tomatoes wystawili Czarnej Panterze uśrednione 8,3/10, a 97% opinii to pozytywne głosy. Polscy krytycy na Mediakrytyku nie są im dłużni i chociaż u nas film podobał się mniej, to ciągle ma mocną ocenę 7,1/10, a pozytywne recenzje to 95% ze wszystkich zebranych. Widzowie na świecie również polubili film Ryana Cooglera, który ma 7,3/10 przy 464 tysiącach oddanych głosów na IMDB oraz nieco mniej przychylne 6,8/10 na Filmwebie przy 104 tysiącach głosów.
Przypominam, że trolle jeszcze przed premierą widowiska mówili, że to będzie porażka, że film – uwaga, fantastycznonaukowy – nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Jednak nie przeszkodziło to przynieść do kas kinowych oszałamiającego 1,346 miliarda dolarów. Nawet pomimo żenującego ruchu, jakim było urządzenie zmasowanej akcji zaniżania ocen filmu w serwisach agregujących oceny – przed i po premierze. Jak się okazało, ich trud psu na buty się zdał.
Prawicowe trolle nieraz próbowały zniesławić filmy Disneya. Każdorazowo bezskutecznie, bo ci ludzie to garstka krzykaczy, która nie ma znaczenia.
Podobnie rzecz się miała z Gwiezdnymi wojnami: Przebudzenie mocy. Jednakże na koniec dnia okazało się, iż kontynuacja sagi stała się jednym z najlepiej zarabiających filmów w dziejach. Przypomnę, że pierwsza część nowej sagi nie tylko zebrała pochlebne opinie wśród widzów i krytyków, ale przebiła pułap 2 miliardów dolarów wpływów, stając się tym samym trzecim najlepiej zarabiającym filmem na świecie i pierwszym w Stanach Zjednoczonych.
Niedawno po głosach krytyki wobec zajawki nowego Aladyna, zaatakowali właśnie ten film. Już chyba nawet nie tyle, bo podnosi jakąś ideologię, ile raczej dla samej zasady oponowania wobec Disneya. Bo o ile rozumiem, że wygląd Dżina może się komuś nie podobać, tak urządzanie akcji mających na celu zmuszenia Disneya do skasowania filmu – hahahahaha – uważam za typową zagrywkę tego chorego środowiska, w którym poklepują się po plecach bez-i-najwyżej-ćwierć-mózgi.
W przypadku Kapitan Marvel zagotowało się w nich po słowach Brie Larson.
Aktorka wcielająca się w główną bohaterkę powiedziała:
Jakiś rok temu zaczęłam zwracać uwagę na to, jak wyglądają moje dni prasowe i kto ocenia moje filmy. Okazało się, że w większości to biali mężczyźni. Więc zwróciłam się do Dr Stacy Smith z USC Annenberg Inclusion Initiative, która przygotowała badania to potwierdzające. Ruszając naprzód, zdecydowałam się upewnić, żeby moje dni prasowe były bardziej otwarte – aktorka odniosła się nie tylko do koloru skóry, ale i płci i dodała niedawno także, że nie chce, by ktoś tracił miejsce przy stole, ale żeby przy tym stole mogło zasiąść więcej osób.
I się zaczęła głupawka. Pojawiły się głosy, że Brie Larson nienawidzi białych mężczyzn. Jakkolwiek aktorce chodziło wyłącznie o to, żeby środowisko, z którym ma często do czynienia, było bardziej zróżnicowane. Dziennikarze często narzekają na brak różnorodności w świecie filmu, a same redakcje rzadko oddają tę różnorodność. Z czym się bardzo zgadzam i jako biały mężczyzna ani trochę nie jestem obruszony słowami aktorki i również mam nadzieję, że to się zmieni.
Prawa strona chce utrzymać średniowieczne status quo.
Kobieta powinna czekać na swojego mężczyznę, piorąc i gotując, a czarnoskóry to najlepiej niechby zawodowo parał się kradzieżami, rozrywek szukał w gwałtach na kobietach, zwierzętach, ale nie daj boże mężczyznach, a przynajmniej był bezrobotnym na zasiłku. Żeby zachować pewną wygodę i nieskalany obraz rzeczywistości. Dlatego stwierdzenie, że wszystko, co inne to poprawność polityczna, nie robi mi już większej różnicy. Co więcej, od jakiegoś czasu wyrażenie poprawność polityczna przestaje być dla mnie obelgą, a coraz częściej jest powodem do dumy.
Czas na atak. Pistoletami na wodę.
Trolle nienauczeni porażkami przeszłości wrócili do niesprawdzonej metody spamowania Rotten Tomatoes. Kapitan Marvel jest jedną z popularniejszych produkcji, jeśli chodzi o przedsprzedaż biletów, ale we wspomnianym agregatorze zaledwie 53% widzów jest nim zainteresowanych. Żenująca dziecinada sieciowego robactwa.
Ciekawostką niech będzie przedsprzedaż w popularnym w Stanach Zjednoczonych Fandango. Serwis sporządził listę najchętniej wybieranych solowych filmów superbohaterskich (na dwa tygodnie przed premierą Kapitan Marvel):
- Czarna Pantera
- Kapitan Marvel
- Wonder Woman
- Aquaman
- Deadpool
Nowa metoda, te same pistolety.
Jeśli nie da się przez komin, spróbujmy też wentylacją – pomyśleli. Różne grupy badawcze, czy wręcz różni ludzie przewidują przed premierą przychody filmów. Najbardziej nośną jest próba oszacowania, ile film zarobi w weekend otwierający w Stanach Zjednoczonych. Nauczeni doświadczeniami przeszłości, doskonale wiemy, że coraz częściej to przypomina grę w totolotka niż faktyczne badanie rynku. Zostawmy jednak to.
Trolle twierdzą, że widzowie odwracają się od marki Marvel, ponieważ w jednym miejscu w sieci przewidywano, iż film zarobi od 140 do 180 milionów dolarów, a w innym niedługo później stwierdzono, iż będzie to tylko 100 milionów.
160 milionów to całkiem sporo, bo na otwarcie to więcej niż obie części Strażników Galaktyki czy pierwsze dwie odsłony Iron Mana. To również więcej niż inne solowe filmy Marvela, czyli Spider-Man: Homecoming, Thor: Ragnarok, o wiele więcej niż Doktor Strange… I tak dalej i tym podobne. W historii udało się 114 innym produkcjom przebić barierę 100 milionów wpływów w weekend otwierający. I to zawsze jest dobry wynik.
Wiecie, to takie wiązanie na siłę kompletnie niewiążących się rzeczy i zakłamywanie rzeczywistości.
A szmatławcowi dziennikarze tylko to podsycają. Nie mają na tyle odwagi, żeby opowiedzieć historię prawdziwą. Wolą dolewać oliwy do ognia dla większego czytelnictwa.
W Marvel Cinematic Universe jest zaledwie sześć filmów, które w weekend otwierający zarobiły więcej niż 160 milionów dolarów. I tylko jeden z nich był pierwszym filmem traktującym pojedynczym bohaterze. I mowa tu o fenomenalnym wyniku Czarnej Pantery, czyli bohatera, którego wcześniej mogliśmy zobaczyć w Kapitanie Ameryce: Wojnie bohaterów. To wynik wyjątkowy, ciężki do pobicia nie tylko przez inne filmy produkowane przez Marvel Studios, ale w ogóle, jakiekolwiek filmy. W końcu mamy tu do czynienia z rzeczą historyczną, bo widowisko o królu Wakandy ze swoim otwarciem na poziomie 202 milionów i 700 milionami po całym okresie wyświetlania, to trzeci najlepiej zarabiający film w dziejach amerykańskiej kinematografii. W Stanach Zjednoczonych lepiej poradziły sobie wyłącznie dwie produkcje – Avatar, który zarobił tam 760 milionów oraz Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy ze zdumiewającymi 936 milionami.
Tak. Ludzie bywają nieskończenie głupi i to jest nie do naprawy.
Żyjemy w świecie, w którym można wmówić niektórym, że Ziemia jest płaska, a najważniejsze funkcje piastują jaszczurzo-podobni Reptilianie. Biorąc pod uwagę skalę takich zjawisk, można śmiało założyć, że spora część ludzi to, niestety, idioci, z którymi dłuższa dyskusja nie ma sensu, bo jest zwyczajną stratą czasu.
Po co w ogóle o tym wspominam? Dla Waszej, ale też trochę mojej higieny psychicznej. Żebyście się nie przejmowali, że ktoś opluwa markę, za którą przepadacie. Żeby podkreślić, iż mamy tu do czynienia ze zwyczajnymi przygłupami szukającymi jakiekolwiek furtki, by zakłamać rzeczywistość.
Kapitan Marvel będzie sukcesem.
Na swoją miarę oczywiście. Jestem tego pewien już dzisiaj, bo film pierwsze reakcje ma świetne.
To widowisko wcale nie potrzebuje otwarcia na poziomie 160 milionów, żeby okazać się sukcesem. Kapitan Marvel przy 152-milionowym budżecie i kosztach promocji zacznie zarabiać, gdy zgarnie na świecie niespełna 500 milionów. I wcale nie jest tak, że każdy film Marvela będzie zarabiał lepiej od poprzedniego. Nawet nie musi. Nie zmieni tego wyciąganie z kapelusza abstrakcyjnych przewidywań, co do przyszłych zarobków tej superprodukcji i nadawanie temu zakłamanej narracji. Zresztą, o tym przekonacie się po 8 marca, kiedy film będzie miał premierę.
1) lewacka mowa miłości w rozkwicie, no ale cóż, lewackie podludzkie ścierwa tak mają,
2) jeżeli wpływy mają świadczyć o jakości dzieła, to Bieber jest lepszy od Mozarta
3) nie jesteś mężczyzną tylko spedaloną pizdeczką sfrustrowaną gównianym poziomem wypocin politpoprawnych “tfurcuf”
4) do tej pory lewactwo mogło kwiczeć że czarni i feminy nie mają osiągnięć bo wredne białe samce ich sekują, teraz mogą produkować co chcą i ZA KAŻDYM RAZEM wychodzi z tego gówno
Xd
Dziękuję, że zostawiłeś swój adres ip.;)
Oczywiście, że zostawiłem. Będziesz mnie kurwo nazywać robakiem? To dostaniesz do pieca ile trzeba.
Lewackie szmaty mnie nie zastraszą .
😀 tylko dlaczego zmieniłeś komentarz… Co nie jest problemem. Disqus zapisuje każdą edycję.
I spokojnie. Zrzuty ekranu zrobiłem wcześniej.;) Spodziewaj się spodziewanego.)
Boh, ale żenujący burak to pisał. Naprawdę sądzisz że wynik rzędu 50% na rotten tomatoes margines zrobił? zal.pl
Gwiezdne wojny juz maja przesrane, Marvel Universe jest najwidoczniej następny w kolejce do spierdolenia przez SJW.