Netflix sięgnął po prozę Jacka Dukaja i scenarzyści jego “Starość Aksolotla” przestylizowali na “Kierunek: Noc” – belgijski serial opowiadający o ludziach złamanych na wiele sposobów, ale kurczowo trzymających się życia. I to się ogląda!
Relatywnie kameralny, bo zlokalizowany przede wszystkim na pokładzie samolotu “Kierunek: Noc”, wita nas w świecie, który ma się ku końcowi. Wszędzie, gdzie pojawia się słońce, życie momentalnie umiera. Jedynym schronieniem dla grupki ocalałych jest tytułowa noc. Ich nieprzyjemna przygoda zaczyna się na belgijskim lotnisku, gdzie na pokład z karabinem wdziera się żołnierz NATO. Początkowo nikt nie chce mu wierzyć, że wszystkim grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, ale nie mogą dyskutować z lufą skierowaną w ich kierunku. Mężczyzna porywa samolot i od tego czasu zaczyna się walko o przetrwanie, której problematyczność pogłębiają liczne konflikty pomiędzy pasażerami.
Z jednej strony mamy do czynienia z historią traktującą o naszym instynkcie przetrwania, a z drugiej “Kierunek: Noc” to przekrój ludzkich interakcji, kiedy ścierają się osoby działające w wielkim stresie.
Całej opowieści towarzyszy niemilknące poczucie zagrożenia. Nie tylko słońce jest tu niebezpieczne. Konflikty, pojawiające się na drodze problemy, emocje związane ze śmiercią najbliższych, próby wyjścia z sytuacji czy sprawy techniczne, które utrudniają dalszy lot, to wszystko maksymalnie nakręca narrację.
Sam pomysł jest świetny. Ucieczka przed słońcem w samolocie, nieco przypomina niekończącą się podróż pociągiem ze “Snowpiercer”. I momentami opowieść dostarcza nam podobnych emocji. Tam również mieliśmy nieustanny pęd i konflikt między pasażerami starającymi się przetrwać na praktycznie wymarłej planecie.
Szybko zauważyłem, że myślenie powinienem zostawić za drzwiami i cieszyć się swoją niewiedzą dotyczącą zagadnień geograficznych, astronomicznych i wszelkich innych, których nigdy nie próbowałem zgłębiać. Podskórnie czułem gdzieniegdzie zakradający się fałsz i zapewne wiele osób mających większą wiedzę w poszczególnych dziedzinach, znajdzie błędy i wytknie scenarzystom ignorancję, ale ja w błogiej nieświadomości skupiłem się przede wszystkim na akcji i emocjach. A tych tu nie brakuje, gdyż 6-odcinkowa historia jest niczym pędząca lokomotywa, z której nie chciałem wysiąść, kiedy jej bohaterzy przeżywali horror i byli na skraju wytrzymania psychicznego i fizycznego.
“Kierunek: Noc” to petarda narracyjna i esencja solidności.
To całkiem sprawnie i ładnie zrealizowany serial. Widać, iż budżet nie był wielki, ale twórcom udało się uniknąć większych potworków i wizualna strona nie przeszkadza, ale i nie sprawia, że widz rozpływa się przed ekranem.
Bardzo przyjemnym pomysłem było zamknięcie w samolocie ludzi z różnych środowisk i o odmiennych doświadczeniach życiowych. Nas najbardziej cieszy mocno zarysowany polski akcent w postaci Ksawerego Szlenkiera wcielającego się w mechanika, Jakuba, który z odcinka na odcinek staje się coraz ważniejszą częścią opowieści. Właściwie ciężko wyłonić tu postać pierwszoplanową, bo przynajmniej kilku bohaterów wpisuje się w to miejsce. Jednak, gdybym miał wybierać, to postawiłbym na Pauline Etienne, która użyczyła twarzy Sylvie. To kobieta mierząca się z osobistą traumą, która hardo odcisnęła na niej piętno. Jakkolwiek nie napiszę, że gra aktorska jest porywająca. To po prostu porządnie zarysowani bohaterzy, którzy zostali solidnie odtworzeni na ekranie.
Mój największy problem z “Kierunkiem: Noc” był taki, że serial się skończył…
To dobrze, bo zakończono go w idealnym momencie, ale przyznam, że chciałem więcej. Chociaż niektóre zdarzenia i konflikty między bohaterami są nieco na wyrost, a sam serial nie jest wyjątkowym odkryciem, a przede wszystkim porządnym zaprezentowaniem ciekawych pomysłów, to oglądało mi się go świetnie i chętnie wróciłbym po więcej. Polecam.
Oglądaj serial “Kierunek: Noc” w serwisie Netflix >>
Recenzja serialu "Kierunek: Noc" - sezon 1 (Netflix)
Werdykt
Chociaż niektóre zdarzenia i konflikty między bohaterami są nieco na wyrost, a sam serial nie jest wyjątkowym odkryciem, a przede wszystkim porządnym zaprezentowaniem ciekawych pomysłów, to oglądało mi się go świetnie i chętnie wróciłbym po więcej.