Jeśli spodziewaliście się po “Kobiecie z domu naprzeciwko dziewczyny w oknie” przyjemnego pastiszu historii kryminalnych o wścibskich sąsiadach, to możecie się nieco zawieść.
“Kobieta z domu naprzeciwko dziewczyny w oknie” to nowy serial komediowy Netflixa napisany przez Rachel Ramras i Hugha Davidsona, którzy wcześniej współpracowali między innymi przy serialu “Nobodies”. Ich najnowsze widowisko już tytułem nawołuje, że mamy do czynienia z parodią produkcji w stylu “Kobieta w oknie”. Z kolei finałowy odcinek ma być parodią “Krzyku”.
Pomimo skakania między motywami znanymi ze znanych kryminałów, serial posiada własny kręgosłup fabularny, który sprowadza się do próby rozwikłania przez Annę sprawy rzekomego morderstwa.
Kristen Bell w roli głównej
W mieszkającą na przedmieściach Annę wcieliła się Kristen Bell. Zapewne wielu z Was świetnie kojarzy ją z seriali “Weronika Mars”, “Kłamstwa na sprzedaż” czy “Dobre miejsce”. Zagrała pokręconą i załamaną kobietę, starającą się radzić sobie z rozstaniem z mężem, stratą dziecka, licznymi zaburzeniami i paranoją wokół morderstwa, którego miała być świadkiem.
Krytycy i widzowie nie są pod wrażeniem
Pierwsze opinie o serialu są dosyć umiarkowane. Na Rotten Tomatoes tylko 52% recenzji to opinie pozytywne. Widowisko na tę chwilę oceniło 31 krytyków, którzy wystawili nowości Netflixa średnią notę 6/10. Na IMDB serial oceniło ponad 500 widzów, którzy nieco lepiej oceniają produkcję — obecnie jest to 6,6/10.
Krytycy twierdzą, że serial jest nieudanym eksperymentem i nie bez powodu thrillerów kryminalnych nie parodiuje się często, gdyż to droga donikąd. Niektórym do gustu nie przypadł humor i sama fabuła, której starczyłoby na 90-minutowy film. Serial ma wpadać w pułapki filmów, które stara się parodiować i często zapomina o tym, czym jest. Chwalona jest gra Kristen Bell, na której barki spadł ciężar ratowania serialu od zupełnego dna i poradziła sobie z tym świetnie.
Dziwny humor, sprawna narracja
Humor “Kobiety z domu naprzeciwko dziewczyny w oknie” przypomina mi nieco “Santa Clarita Diet”, ale słowo nieco jest tu kluczem. Powala już sam pomysł na uśmiercenie córki głównej bohaterki. Nieszczęśniczka zginęła podczas święta Zabierz swoje dziecko do pracy (taki dobry zwyczaj w Stanach Zjednoczonych, który przerodził się w święto). Jej ojciec, psychiatra sądowy i profiler FBI, zabrał malutką Elizabeth do więzienia, gdzie zajmował się seryjnymi mordercami. Niestety jeden z osadzonych zamordował i zjadł 8-letnią córkę Anny i Douglasa, kiedy mężczyzna rozmawiał z naczelnikiem więzienia. Grubo, prawda???
Po obejrzeniu dwóch pierwszych odcinków stoję nieco w rozkroku. To trochę dziwacznie napisany serial, którego humor jedzie po bandzie i czasem trafia, czasem chybia. Jakkolwiek widowisko pochłonęło mnie na tyle, aby sprawdzić w wolnym czasie kolejne odcinki. Głównie dla cudownej Kristen Bell i z uwagi na to, że 8-odcinkowy sezon jest złożony z dosyć krótkich, bo zazwyczaj około 25-minutowych odcinków, a narracja jest dosyć wartka.