Banda mentalnych wieśniaków zawojowała swoim bandyckim wieśniactwem świat. Jak się okazuje, niedługo po premierze serial dokumentalny Król tygrysów był niemal równie popularny w wyszukiwarce Google co koronawirus. Szaleństwo? I to jakie!
Król tygrysów zaprasza widzów do Stanów Zjednoczonych, które prędzej traktujemy z politowaniem, niż się nimi zachwycamy. W Wynnewood toczy się sielskie życie, od czasu do czasu przerywane dziwacznymi dramatami. Joe Exotic, uzbrojony po zęby poligamiczny gej otworzył tam ZOO, w którym roi się od egzotycznych zwierząt. Żeby było dziwniej, mężczyzna prowadzi kuriozalny kanał na YouTube, nagrywa muzykę country i od czasu do czasu postanawia wystartować w wyborach na prezydenta czy gubernatora. Takie rzeczy tylko w Oklahomie.
Żeby życie nabrało więcej smaczku, to nasz bohater ma wroga, który ubarwia ten koloryt. Jest nią Carole Baskin. Kobieta walczy z Joem od lat, gdyż uważa, iż ten “wspaniały” mężczyzna z plerezą wykorzystuje dzikie koty dla partykularnych celów. Szybko okazuje się, że jest nie lepsza, a oskarżenia o to, że kobieta mogła zamordować swojego męża, by przejąć jego majątek, mogą być całkiem akuratne. Od czasu do czasu robią sobie niefajne psikusy i ta zabawa nie ma końca. Powiedzmy. A to tylko jeden z wielu wątków, który porusza Król tygrysów.
Serial dokumentalny Netflixa to saga o dziwacznych gościach i gościówach.
Z uśmiechem na ustach opowiadają o kończynach, które stracili w ZOO. Jedni są uzależnieni od metaamfetaminy, inni wręcz odpływają na wizji. Bez ogródek przyznają się do praktyk seksualnych, których Wasz proboszcz nie pochwaliłby. Raczej.
To ludzie, których można określić przysłowiem “co z oczu, to z serca”, ale tylko wtedy, kiedy jest to dla nich wygodne. Prawda o nich jest jednak zupełnie inna. Niektórym z tych obwiesiów powiodło się w życiu finansowo, ale nie potrafią sensownie docenić tego, co zyskali, wpychając swoje życia w kolejne skrajności. Aż do zatracenia. A gdy się odwrócisz, wbiją ci nóż w plecy i z uśmiechem na ustach powiedzą, że to twoja wina, a przynajmniej, że sam się o to prosiłeś. To w dużej mierze opowieść o ludziach i ich słabościach oraz dziwactwach.
Mimo wszystko nie jestem pewien, dlaczego akurat Król tygrysów stał się tak wielkim sukcesem Netflixa.
Widowisko w kilka dni po premierze obejrzało grubo ponad 30 milionów widzów. Być może ludzie zabarykadowani w domach nie mieli lepszego zajęcia i w momencie, w którym serial miał premierę, właśnie z nim postanowili spędzić czas, chociaż na chwilę odrywając się w ten sposób od spustoszenia wywoływanego przez koronawirus. Ostatecznie to śmieszno-straszna historyjka pełna kolorowych bohaterów, która może bawić. Muszę przyznać, że kilka razy parsknąłem i jeszcze więcej razy pokiwałem z politowaniem.
Jakkolwiek Król tygrysów to niejedyna taka kryminalna opowiastka, którą można w serwisie obejrzeć. O wiele intensywniejsze, niemniej przewrotne i z kryminalnego punktu widzenia bardziej zajmujące było Odwal się od kotów: Polowanie na internetowego mordercę. Z historią O Joe Exoticu miałem pewien problem. Początkowo mnie nużyła. Do tego stopnia, że po kilkudziesięciu minutach pierwszego odcinka serial odstawiłem na kilka dni. Wróciłem, skończyłem drugi odcinek i odstawiłem widowisko ponownie. Wraz z kolejnymi częściami dramatu wszystko zaczęło się przyjemnie rozwijać i opowieść mniej męczyła, ale i tak do końca jest rozwleczona, wielowątkowa. Ciężko było mi płynąć z jej nurtem. Tutaj znowu sprawdza się to, że nie wystarcza dobra historia, trzeba jeszcze umieć ją sprawnie opowiedzieć. W Królu tygrysów momentami nieco siada narracja i serial skończyłem głównie z ciekawości.
Król tygrysów ma również wiele elementów sprawiających, że widowisku warto dać szansę i się z nim trochę pomęczyć.
Serial przypomniał mi też o tym, dlaczego nie znoszę ludzi hodujących dzikie zwierzęta. Na ten wątek mógłbym poświęcić osobny tekst. Ludzie traktujący dzikie koty jak zabawki, zarabiający na ich niewoli, powinni smażyć się w piekle. Z obrzydzeniem śledziłem postępowanie hodowców dzikich zwierząt.
Jednak przede wszystkim byłem pod wrażeniem ogromu przerobionego przez twórców materiału. To wieloletnia saga, której prześledzenie i przedstawienie wymagało sporego wysiłku. Ponadto realizacyjnie produkcja jest przynajmniej przyzwoita. I ma momenty! To tam usłyszałem najlepszą mowę pogrzebową w dziejach i to tam widziałem reakcję mężczyzny na przypadkowe samobójstwo znajomego. Jest jeszcze sam Joe Exotic, człowiek tak kolorowy, że na opisanie go w pełni brakłoby kolorów tęczy. Jeśli lubicie pokręcone dokumenty, to ten powinniście sprawdzić, chociaż do ideału trochę mu brakuje.
Oglądaj online serial dokumentalny Król tygrysów w serwisie Netflix >>
Recenzja serialu dokumentalnego Król tygrysów - sezon 1 (Netflix)
Werdykt
Jeśli lubicie pokręcone dokumenty, to ten powinniście sprawdzić, chociaż do ideału trochę mu brakuje.