Krzysztof Rutkowski, gwiazda wszelkiej maści pomponików, plejad, pudelków, przez G większe od Gucci, zasługuje na więcej, a my zasługujemy na niego.
Krzysztof Rutkowski, urodzony jakiś czas temu, bo jeszcze w odległym 1960 roku, zyskał sławę jako jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich detektywów. Jego kontrowersyjne metody działania i widowiskowe akcje, często transmitowane w mediach, przyniosły mu zarówno oddanych fanów, jak i ostrych krytyków. W 2001 roku zadebiutował w telewizyjnym programie “Detektyw”, który szybko zdobył popularność i od tego czasu co rusz nas sobą zaskakiwał.
Jednak to było 80 odcinków temu. A kolejne 80, wypełnione po brzegi tą żywą ikoną polskiej popkultury, tylko czekają na realizację.
Rutkowski kontra “Jak oni śpiewają”
Od niepamiętnych czasów te wszystkie śmieszne zagraniczne formaty niewiele wnoszą do rodzimej rozrywki telewizyjnej. Brakuje interesujących pomysłów, które nie są zrealizowane na jedno kopyto i mają do zaoferowania osobowość, która przyciąga przed ekran. Nazwijcie mnie szalonym, ale wydaje mi się, że trafiłem na pomysł, aby przynajmniej godzinę w tygodniu uczynić dla Was piękniejszą.
Zainspirowany kolejnymi zakupowymi szaleństwami Kardashianek, nieudanymi randkami córki Stallone’a, czy z drugiej strony mając w pamięci freak show z rodziną Osbourne’ów tudzież Michała Wiśniewskiego z dziecięcym zacięciem oddającego się symulatorowi lotów, oraz niemilknącą popularnością dokumentów kryminalnych, ja się Was pytam: czy to nie czas, żeby Krzysztof Rutkowski wrócił do telewizyjnych łask?
Rodzina Rutkowskich
Wyobraźcie sobie tę scenę, w której Krzysztof wręcza pierwszego Glocka synowi na osiemnaste urodziny. Albo przynajmniej aranżuje Juniorowi ślub z jakąś piękną, młodą księżniczką z jakiegoś orientalnego państwa lub chociażby córki właściciela prywatnej wysypy na Morzu Śródziemnym. Ale to w kolejnych sezonach. Dopóki młodszy Rutkowski nie dorośnie, wystarczy mu jakiś Rolex od czasu do czasu i dobra rada ojca co do relacji damsko-męskich czy trendów modowych. I ten moment, gdy Krzysztof oświadcza żonie, że na najbliższą rocznicę wybiorą się na Księżyc. Obserwujemy ich przygotowania do lotu, ćwiczenia i tak dalej, i tym podobne. Zapłaćcie im za to, błagam! Chociaż wyślijcie go na orbitę okołoziemską.
A do tego wszystkiego, co oczywiste, mrożące krew w żyłach przygody Krzysztofa kierującego poczynaniami Rutkowski Patrol. Tu jakieś porwanie, tam jakieś dochodzenie w sprawie morderstwa, gdzie indziej próba zidentyfikowania miejsca, w którym jest ukradziony traktor. Żeby się działo, żeby były też emocje mrożące krew żyłach. Najlepiej jak Krzysiek da się trochę postrzelić, co zbuduje napięcie i balans dla tych wszystkich rodzinnych słodkości.
Krzysztof Rutkowski zbawia świat
Do tego jakaś czołówka w duchu “Dextera” i ja to widzę. Obecny Krzysztof Rutkowski to zupełnie inna jakość. To już nie ten sam lekko przygarbiony twardziel w przydużej marynarce, który zadebiutował na ekranach TVN w programie telewizyjnym niemal ćwierć wieku temu. Obecnie to gwiazdor, który tańczył z innymi gwiazdami na Polsacie, który może zabawić, zatrwożyć czy nawet rozbawić widownię swoim czerstwym poczuciem humoru.
Odkąd po romansie z polityką na dobre wrócił do detektywistycznego biznesu, stał się z czasem celebrytą pełną gębą, którego rozwody, romanse, oczojebne markowe ubrania i ikoniczna fryzura na Wolverine’a są powodem do zazdrości jednych i do wyśmiewania przez innych. Ten człowiek w Polsce budzi emocje nie mniejsze niż globalne ocieplenie.
On jest LV, on jest Gucci, on jest Fendi, on ma Dolce & Gabbana. I chociaż czasem pachnie trupem, to ubija to Diorem. Tego, jego, ich – Rutkowskich nam trzeba. Telewizja ma złoto na wyciągnięcie ręki, więc u diabła wszechmogącego, niech po nie sięgnie.