Kingo to może być wielka rzecz w boju o indyjskiego widza. Disney powinien wykorzystać okazję i pozwolić bohaterowi “Eternals” rozwinąć skrzydła.
CZYTAJ WIĘCEJ O:
ETERNALS / MARVEL / DISNEY+
SPOILERY! Treść wpisu zawiera spoilery dotyczące filmu “Eternals”
Od czasu do czasu w filmach produkowanych przez Marvel Studios dostajemy coś, co było niekoniecznie planowane, ale widzowie dostrzegają potencjał w czymś na pierwszy rzut oka nieznaczącym. Tym razem moja wyobraźnia pogoniła w kierunku Bollywood, gdzie w fikcyjnym świecie, wielką karierę robi jeden z bohaterów filmu “Eternals” – Kingo, w którego wcielił się znany z “Doliny Krzemowej” Kumail Nanjiani.
Motyw bollywoodzkiego aktora, który tak naprawdę jest żyjącym od tysiącleci przedstawicielem obcej rasy broniącej planety przed siejącymi zamieszanie Deviantami, to interesujący punkt wyjściowy dla ewentualnego serialu na Disney+. Nie dlatego, że Kingo jest postacią ważną czy szczególnie wybijającą się z tłumu Eternalsów, a dlatego, że otwiera zupełnie nowe drzwi dla Disney+ w Indiach.
Disney+Hotstar
Disney przejmując znaczące aktywa 21st Century Fox nabył między innymi serwis strumieniujący Hotstar i przemianował go na Disney+Hotstar. W lipcu 2021 roku firma poinformowała, że usługa ma 34 miliony opłacających ją użytkowników w Indiach, co stanowiło olbrzymią część ówczesnej bazy abonenckiej Disney+, która wynosiła na świecie 103,6 miliony subskrybentów. Do końca roku Disney spodziewa się mieć w Indiach 46 milionów subskrybentów. Jednocześnie z serwisu korzysta kilkaset milionów użytkowników, którzy wybierają bezpłatną wersję serwisu pozbawioną dużej części treści i niepozbawioną reklam.
To pokazuje olbrzymi potencjał tamtego rynku. Segment biznesu indyjskich serwisów strumieniujących treści wideo w modelu subskrypcyjnym był wart jeszcze w 2018 roku 21,5 miliardów rupii (dziś jest to w przeliczeniu równowartość 290 milionów dolarów lub 1,15 miliard złotych), a w 2019 roku jego wartość wzrosła do 35 miliardów rupii. Ponoć w 2021 roku była to już równowartość 800 milionów dolarów, a do 2026 roku przewiduje się, że tamtejsza branża mediów strumieniujących będzie warta 1,8 miliard dolarów.
Walka o Indie
Indie to olbrzymi rynek, gdyż serwisy strumieniujące mają potencjał dotrzeć tam do 1,397 miliarda ludzi. Teoretycznie, gdyż to nadal relatywnie biedne państwo, gdzie PKB na osobę to 7333 dolary. Dla porównania w Polsce na głowę obywatela przypada 35957 dolarów według IMF. Tym samym serwisy strumieniujące nie mogą sobie pozwolić na zbyt wysokie ceny usług w Indiach i jeszcze wiele czasu minie, aż przeciętny mieszkaniec tego kraju wykupi subskrypcję jednego z serwisów.
Jednak już teraz trwa mocna rywalizacja o tamtejszych widzów. Disney po prostu przyszedł i kupił świetnie prosperujący biznes. Reszta miała ciężej. Netflix wszedł kilka lat temu do Indii i do dziś może poszczycić się pozyskaniem około 5 milionów subskrybentów. Lepiej w tym kraju radzi sobie Amazon ze swoim Prime Video. Jeśli posiadacie dostęp do usługi Amazonu, to na pewno zauważyliście mnóstwo produkcji oryginalnych z Indii. Prime Video wygrywa tam z Netflixem nie tylko lokalnymi treściami, ale również niższą ceną. Jeszcze lepiej radzi sobie tam SonyLIV.
Zachodnie serwisy muszą konkurować ze świetnie radzącymi sobie lokalnymi graczami. Liczby w zależności od źródła mocno się różnią i ciężko je zweryfikować, ale takie usługi jak Zee5, ErosNow czy AltBalaji mogą poszczycić się dziesiątkami milionów subskrybentów. To pokazuje z grubsza, jaki potencjał drzemie w tym rynku i że warto starać się o tamtejszego widza. Tylko trzeba wymyślić sposób, aby go do siebie zachęcić.
Aktor, scenarzysta, superbohater
I jeden z tych pomysłów wpadł mi do głowy, gdy oglądałem “Eternals”. Nakręcenie serialu z niezwykle lubianym Nanjianim, może być nie tylko wartością dodaną lokalnie, ale dobry serial o Kingo chętnie obejrzelibyśmy zarówno w Polsce, jak i w Stanach Zjednoczonych.
Przypomnę, że Nanjiani w filmie Marvela wcielił się w superbohatera, który po rozłące z grupą Eternals zajął się aktorstwem. Trafił do indyjskiego Bollywood, gdzie przez dekady, aby ukryć fakt, że się nie starzeje, udawał swojego syna, ojca, dziadka, pradziadka… W ukrywaniu pochodzenia pomagał mu dziwaczny asystent, Karun, swoim nieobyciem nieco rozchmurzający powagę najnowszego filmu o superbohaterach.
Jakkolwiek w trakcie “Eternals” dowiedzieliśmy się, że Kingo postanawia przestać udawać i pozwala kręcić o sobie i swoich wszechwiecznych kolegach film dokumentalny. Kiedy dochodzi do konfliktu w grupie, zamiast opowiedzieć się po jednej ze stron, postanawia odejść. Stwierdził, że kocha ludzi na Ziemi, ale powstrzymanie narodzin Celestiala, a tym samym zagłada ludzkości, położy tamę w powstawaniu kolejnych podobnych światów. Wierząc w misję, a jednocześnie nie chcąc walczyć ze swoimi przyjaciółmi, wolał się wymiksować z dalszej imprezy. Na chwilę przed finałem filmu widzieliśmy, jak zabiera Sprite do szkoły. Ostatecznie zostaje pojmany przez Arishema, Celestiala, który zabiera jego oraz Sersi i Phastosa na sąd w związku z niewykonaniem powierzonej im misji.
Czas na serial o Kingo
Bohater grany przez Nanjianiego mógłby wrócić na Ziemię, do Indii, aby we własnym widowisku spróbować zachęcić widzów do subskrypcji serwisu Disney+. Już sam fakt, że mamy do czynienia z tym, a nie innym aktorem wcielającym się w Kingo, ma znaczenie. W końcu jest nie tylko znany z cudownej roli Dinesha w “Dolinie Krzemowej” i filmie od Marvel Studios. Wraz z żoną, Emily V. Gordon, był w 2018 roku nominowany do Oscara w kategorii Najlepszy scenariusz oryginalny za film “I tak cię kocham”. Brał również udział w pisaniu serialowej antologii “Little America” dla Apple TV+.
Co prawda film “Eternals” nie okazał się sukcesem artystycznym, ale sympatyczna gra Nanjianiego nie miała z tym nic wspólnego.
Amerykanin o pakistańskich korzeniach mógłby być w superbohaterskim wydaniu tym, kim niegdyś dla Azjatów był Jackie Chan. I jeśli Marvel chciałby wejść w zupełnie nowy nurt, to ma na pokładzie nie tylko świetnego aktora, ale również utalentowanego twórcę. Niefrasobliwością byłoby nie spróbować wykorzystać taką sytuację i zrobić sobie małe Bollywood z superbohaterami.
Jestem niemal pewien, że Nanjiani potrafiłby sprawnie wykorzystać swoje umiejętności pisarskie, komediowe, aktorskie i przy wsparciu sprawnej machiny produkcyjnej, jaką jest Marvel Studios, ugrałby dla serwisu strumieniującego Disneya nowych widzów. Nie tylko w Indiach.