Daily Mail donosi, że Lashana Lynch ma otrzymać licencję na zabijanie w 25. filmie o przygodach Jamesa Bonda.
Właściwie niekoniecznie tylko o jego przygodach, bo nasz agent miałby być w tym widowisku na zasłużonej emeryturze i przynajmniej częściowo dzielić czas ekranowy z nową protagonistką. A biorąc pod uwagę, co w życiu przeszedł – może być nawet nie tyle emerytem, ile rencistą.
Aktorka znana z bardzo dobrej drugoplanowej roli w Kapitan Marvel, miałaby się wcielić w agentkę, która otrzyma kryptonim 007. W najnowszym filmie z serii James Bond ma ponoć oddawać się kąpielom słonecznym na Jamajce. Jednak zdesperowany szpieg M, grany przez Ralpha Fiennesa, prosi go o pomoc, gdyż w grę wchodzi kolejny globalny kryzys. Od zdarzenia do zdarzenia były agent ma zakręcić się koło swojej następczyni. Jednak próba uwiedzenia agentki 007, przynajmniej początkowo nie będzie mu szła najlepiej. To ma być kobieta, której ciężko zaimponować gruboskórnym czarowaniem.
Scenariusz nowego filmu napisała Phoebe Waller-Bridge, więc możemy spodziewać się nieco innego Bonda niż zwykle. Girls power i ostry jak brzytwa humor, są w tym przypadku niemal gwarantowane. Aktorka i scenarzystka serialu Fleabag jest znana z frywolnych opowieści i stawiania na kobiety w swoich historiach. Zresztą ma na koncie hitową Obsesję Eve, gdzie również poruszała wątki szpiegowskie – inteligentnie i z lekkim przymrużeniem oka.
On set with #Bond25: Jamaica.
Check out director Cary Fukunaga, Daniel Craig (James Bond #007), @jfreewright (Felix Leiter) and @LashanaLynch (Nomi) in this behind the scenes look at our recent Caribbean filming. Watch the full video at https://t.co/1JH3zpzGuv pic.twitter.com/cIo5iMzVoN
— James Bond (@007) June 25, 2019
Teraz otworzę puszkę Pandory, a raczej galerię z niezbyt rozgarniętymi redaktorami od Onetu aż po Wprost, którzy nieledwie odpłynęli przy przetwarzaniu tej – mogłoby się wydawać – dosyć jasnej informacji.
Drodzy redaktorzy, przestańcie w nagłówkach farmazonić, bo jak się patrzę na Waszą pracę, to żywo zaczynam się zastanawiać, czy Wy w ogóle mieliście język angielski w szkołach. Wystarczy spojrzeć do źródła, żeby nie pisać bzdur lotów tak niezwykłych, aż sprawiających wrażenie, iż przynajmniej część biur wielkich redakcji w Polsce zasilają ameby lub osoby podrzucające tak grubymi nićmi szyte clickbaity, że to aż nieprzyzwoite. To drugie jest o wiele bardziej prawdopodobne, kiedy wczytać się w treść tego bzdurzenia.
James Bond pozostanie Jamesem Bondem. Atakowanie w nagłówkach: nowy Bond kobietą! – w różnych wariacjach – to kretynizm niemałych lotów.
Szczególnie szkoda Onetu, bo od jakiegoś czasu coraz chętniej tam zaglądałem i pewnie teraz będę robił to rzadziej. Przynajmniej jeśli chodzi o dział Kultura, który uwielbia podbierać grafiki z Popkulturystów i podpisywać je jako materiały prasowe (założę sobie stock…).
Nie wystarczy pisać negatywnie o hejcie i szczycić się wysokiej klasy dziennikarstwem, unikającym typowego sieciowego trollowania. Takimi nagłówkami zupełnie niepotrzebnie przyczyniacie się do jednego i drugiego. To kompletnie nieróżni się od żenujących i ogłupiających nagłówków w Wiadomościach, którymi – co zrozumiałe – podobno się brzydzicie.
I jeszcze to krzyczące: czarnoskóra. W jakim Wy świecie żyjecie?! Dlaczego nie dodaliście: urodzona w 1987 roku?!?
Kiedy spojrzymy na sekcję komentarzy wielu serwisów pod tekstami o 25. Bondzie, wylewa się z nich jad, który został nakręcony przede wszystkim przez media przekładające oglądalność nad logikę i przyzwoitość.
Nie mam najmniejszego problemu z krzykliwymi nagłówkami, czy informowaniu o rzeczach, które mogą polaryzować odbiorców. Jednak tworzenie alternatywnej rzeczywistości oraz nakręcanie i tak nakręconych przygłupów, jest poniżej pewnego poziomu. Abstrahując już od tego, że niektórzy czytają same nagłówki i rozżaleni zalewają nimi znajomych przez komunikatory i media społecznościowe.
Uciekając od tej szopki – nowe przygody Jamesa Bonda i najpewniej nowej agentki 007, zapowiadają się teraz jeszcze bardziej interesująco.
Po dramatach, które produkcja przeżywała w związku ze zmianą reżysera czy wypadkiem na planie, wreszcie dostaliśmy pozytywną informację. Filmy z agentem 007 częściej dostarczają przyzwoitej rozrywki, niż zawodzą. Aczkolwiek ta seria uwielbia wpadać w niezdrową rutynę. Tym samym ciesze się, że powstają nowe ścieżki rozwoju i twórcy odchodzą od coraz boleśniejszego kalkowania pomysłów z przeszłości. Być może ten ruch sprawi, iż seria nie będzie już wyłącznie tkwiła w korzeniach, które nijak mają się do dzisiejszej rzeczywistości, a podąży z duchem czasów, z którym jest organicznie powiązana poprzez podejmowaną tematykę i zmiany zachodzące w społeczeństwie.
Twórcy Bonda 25 najpewniej próbują opowiedzieć coś nowego i podążając w nieco zaskakującym kierunku, tworzą dla siebie zupełnie nowe możliwości. Nie tylko z punktu widzenia nadchodzącego filmu czy samej postaci Jamesa Bonda, a całej serii. Film mógłby być wstępem do kolejnej produkcji o 007, traktującej wyłącznie o nowej agentce lub spin-offu o jej przygodach, jeśli Lashana Lynch kupi nas swoją postacią. Ponadto dorzucenie do opowieści tej bohaterki, może nadać widowisku zupełnie nowej dynamiki. Mnie ten pomysł kupił i mam nadzieję, że zostanie interesująco przedstawiony na ekranie.
Premiera Bonda 25 została zaplanowana na 3 kwietnia 2019 roku.
Widowisko w reżyserii Cary’ego Fukunagi (Maniac, Detektyw) będzie najpewniej pożegnalnym występem Daniela Craiga. To będzie piąty Bond z jego udziałem. Pierwszy raz wcielił się w agenta 007 w Casino Royale. Zastąpił w tej roli Pierce’a Brosnana. Zdjęcia do nowego Bonda kręcono przede wszystkim we Włoszech i w Wielkiej Brytanii.