A jednak filmy Marvela to kino. Tak jakby. Martin Scorsese zmienia zdanie

Dariusz Filipek
Dariusz Filipek 10 wyświetleń
2 min czytania
Teraz Martin Scorsese twierdzi, że filmy superbohaterskie to zupełnie nowa forma sztuki (Entertainment Weekly, Marvel)

Tylko krowa zdania nie zmienia, a hollywoodzki bożek, którym objawił się niedawno Martin Scorsese, z krową ma najwidoczniej niewiele wspólnego. I chociaż reżyser ciągle obstaje przy swoim, ostrożniej dobiera słowa w sprawie filmów Marvela.

Scorsese najpierw powiedział, że filmów Marvela nie ogląda, chociaż próbował. Dla niego nie są prawdziwym kinem, a bardziej przypominają parki rozrywki – stwierdził kilka tygodni temu podczas konferencji prasowej. Później dodał, iż mamy do czynienia z inwazją filmów o superbohaterach, chociaż zdroworozsądkowo na rzecz patrząc, mamy zaledwie kilka premier takich produkcji rocznie na kilkaset widowisk trafiających do kin. Bzdurzył nieledwie i pociągnął za sobą sznur akolitów.

Na szczęście reżyser nadchodzącymi wielkimi krokami Irlandczyka, dopowiedział kilka słów w sprawie filmów superbohaterskich, wygładzając nieco poprzednie twierdzenia, które mocno podzieliły świat filmu. W wywiadzie dla Entertainment Weekly stwierdził:

Filmy namiotowe*, wielkie filmy komiksowe, to są filmowe parki rozrywki – równie dobrze wykonane, wiele z nich, na wszystkich poziomach. To zupełnie inna forma kinowa lub zupełnie nowa forma sztuki. Mamy nadzieję, że są kina, które pokazują filmy, które takie nie są. A jeśli nie zamierzają ich pokazać, to twórcy mają ciągle szansę, którą daje streaming.

Tym samym Scorsese mówi prawie to samo, ale używa delikatniejszych słów.

Scorsese obawia się, iż świat opanują franczyzy i nie będzie miejsca na inne kino. Patrząc na to, ile powstaje obecnie produkcji mniejszych, artystycznych, niezależnych, jest to obawa dosyć niedorzeczna. Te produkcje nie są tak popularne jak blockbustery, ale też nigdy nie były.

Samo twierdzenie, że filmy superbohaterskie są nową formą sztuki, jest dosyć niedorzeczne. Te widowiska ewoluowały, ale tak naprawdę powstają od dekad i działają na takich samych zasadach, co inne filmy. Nawet współdzielony świat nie jest niczym nowym.

Superbohaterskie superprodukcje przez lata dorastały i obecnie mają rozmach, który był wcześniej nieosiągalny, chociażby ze względów technicznych. Są popularniejsze, ale jednocześnie trzeba pamiętać, że kino rozrywkowe od zawsze miało łatwiej i trafiało na podatniejszy grunt. Kiedyś gwiazdą był Indiana Jones, a teraz jest to Kapitan Ameryka.

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że Marvel Studios jest dziś idealnym workiem bokserskim dla rozczarowanych rzeczywistością twórców.

Największym „grzechem” Marvela jest to, że żadne inne studio nie miało tyle sukcesów w tak krótkim czasie, a sukces nierzadko boli tych, którzy uważają, że im się bardziej należy. A wybór tak naprawdę należy do widza.

Tutaj raczej zamykamy obecną kwestię filmów Marvela, które jedni lubią, a inni za nimi nie przepadają. Zapewne zamknięcie potrwa do czasu, aż za kilka miesięcy pojawi się kolejny twórca, który powie głośno i donośnie, co o nich sądzi i jak bardzo nie podobają mu się filmy produkowane przez Marvel Studios. Uczy nas tego historia. Nikt nie musi lubić tych filmów, ale przydałaby się odrobina szacunku dla tych, którzy je tworzą, a przede wszystkim dla tych, którzy je oglądają. Bo krytykować to jedno, a obrażać to coś zupełnie innego.

Źródło: Entertainment Weekly

*Filmy namiotowe to specyficzne określenie produkcji, które pociągają za sobą widowiska towarzyszące i zyski z nich są wspierane przez inne gałęzi biznesu – zabawki, gry, atrakcje w parkach rozrywki itp.

Podziel się artykułem
Śledź
Redaktor naczelny. Przez lata nieszczęśliwie związany z e-commerce. Ogląda, czyta, słucha, pisze, rysuje, ale nie zatańczy. Publikował na łamach serwisów różnych i różniastych.
2 komentarze