Jedno z najbardziej rozpoznawanych dzieł Leonarda da Vinci ponownie rozpala umysły sympatyków sztuki włoskiego malarza. Paryscy eksperci z muzeum Luwr twierdzą, iż badają obecnie rysunek, który najprawdopodobniej jest szkicem nagiej Mona Lisy wykonanym przez mistrza, a nie jak do tej pory sądzono, jego ucznia.
Według badaczy praca Joconde Nue miała posłużyć za wzór dla słynnej Mona Lisy. Do tej pory uważano, że węglowy szkic wykonał Salai (Giacomo Caprotti) na podstawie gotowego obrazu. Pewne jest za to, że Salai namalował obraz zatytułowany Monna Vanna, którego źródłem jest opisywany szkic.
Ciężko wziąć za pewnik słowa specjalistów. Na przestrzeni lat wymyślili tyle teorii, chociażby dotyczących tego, kto jest tajemniczą kobietą sportretowaną przez Leonarda da Vinci, że głowa mała.
Analyse de la Joconde nue au @c2rmf avec Bruno Mottin, conservateur du @c2rmf et @mathieudeldicqu conservateur du @chantillydomain pic.twitter.com/alMMSu09nP
— Château de Chantilly (@CdeChantilly) September 28, 2017
Mona Lisa to wydawałoby się zwyczajny obraz olejny. Portret o rozmiarze 53 x 77 cm wykonany na drewnie topoli. Powstał najprawdopodobniej między 1503 a 1506 rokiem. Malowidło obrosło w mnóstwo teorii i hipotez. Napisano książki traktujące wyłącznie o tym obrazie. Tym samym dochodzę do wniosku, że dzieło ubezpieczone swego czasu na 100 mln dolarów, jest warte drugie tyle, dzięki wszelkim koncepcjom, które wokół niego nadbudowano. W końcu za dwa lata mamy pięćsetną rocznicę śmierci artysty i jest to idealny moment, by wycisnąć z Mona Lisy jeszcze trochę pieniędzy.
A jak Wam się wydaje – szkic faktycznie wyszedł spod ręki Leonarda? A może to wyłącznie kolejny sposób, który ma na celu raz jeszcze poruszyć opinię publiczną, nakręcając tym samym zainteresowanie dziełem?