Hongkong nienawidzi Disneya. Nie dlatego, że Disney nienawidzi Hongkongu lub działa w jakikolwiek sposób na jego szkodę. Firma znalazła się między młotem a kowadłem po słowach Liu Yifei, która wcieliła się w tytułową bohaterkę w filmie Mulan.
Parafrazując Jacquesa Chiraca: Liu Yifei straciła dobrą okazję, żeby siedzieć cicho – tak pewnie myślą obecnie ludzie na wysokich stanowiskach w Disneyu. Aktorka wcielająca się w główną bohaterkę w filmie Mulan wypowiedziała się w mediach społecznościowych w sprawie trwających obecnie, olbrzymich protestach w Hongkongu. Zrobiła to krótko i głupio.
Przypomnę, iż blisko 2 miliony Hongkończyków wyszło na ulice, by wyrazić swój protest w sprawie ograniczania autonomii Hongkongu przez Chiny. Żądają oni demokratycznych wyborów w regionie oraz wyjaśnienia sprawy nadużywania siły przez policję wobec demonstrujących od 11 tygodni Hongkończyków oraz wypuszczenia z aresztu zatrzymanych już demonstrantów.
Wspieram policję w Hongkongu, możecie teraz mnie pobić. Co za wstyd dla Hongkongu #Ialsosupporthongkongpolice – tak Liu Yifei zabrała głos w tej sprawie poprzez popularny chiński serwis społecznościowy Weibo.
Hongkończycy faktycznie pobili aktorkę, ale w sieci, a hasztag #Ialsosupporthongkongpolice przytłoczyły inne, chociażby #BoycottMulan. Do piątku ten drugi został wykorzystany 75 tysięcy razy.
Film Mulan nie ma najlepszej prasy w Chinach, gdyż według niektórych widowisko za nic ma tamtejszą kulturę, która według wielu na zwiastunach została zaprezentowana niedorzecznie. A teraz produkcji dostanie się jeszcze od widzów w Hongkongu, którzy chcą bojkotować nie tylko Mulan, ale również wszystko, co jest związane z Disneyem. Jednak sytuacja złej prasy filmu, może kuriozalnie zostać odwrócona przez hongkoński protest.
“W związku z bojkotem pochodzącym z Hongkongu ludzie w Chinach celowo pójdą obejrzeć film, aby tak zaprotestować przeciwko bojkotowi. Wszystko to może w rzeczywistości przynieść korzyść filmowi” – powiedział Stanley Rosen, profesor nauk politycznych z Uniwersytetu Południowej Kalifornii, który zajmuje się sprawami azjatyckimi.
Film może być dzięki temu większym hitem w Chinach, ale rykoszetem może się dostać Disneylandowi w Hongkongu.
Mimo to sprawa wygląda naprawdę nieciekawie, bo widać, że Hongkończycy są zdesperowani, zjednoczeni i wściekli. A to już jest mieszanka wybuchowa. Disney, który ma spore interesy w Hongkongu, zapewne czuje, iż przez niefrasobliwość Liu Yifei firma może stracić sporo pieniędzy. W końcu przedsiębiorstwo nie tylko dystrybuuje tam filmy, ale ma tam również Disneyland.
“Jeśli sytuacja w Hongkongu będzie jeszcze bardziej polaryzująca, będzie się przedłużała, a represje wobec protestujących będą jeszcze dotkliwsze, a Yifei będzie nadal tweetować popierając je, może to mieć duży wpływ na Mulan w Hongkongu i na Tajwanie” – dodał Stanley Rosen, który jednocześnie twierdzi, że “bojkot w największym stopniu może wpłynąć na Disneyland w Hongkongu. Ludzie już teraz nie przemieszczają się z Chin kontynentalnych do Hongkongu. Szanghaj ma już swój własny Disneyland”.
Warto mieć w pamięci, iż biznes parków rozrywki jest większy niż ten kinowy. I to może być dla Disneya olbrzymi problem. Bo o ile zdarzają się wzloty i upadki poszczególnych filmów, które po jakimś czasie wychodzą z kinowego obiegu, to wielomiliardowe inwestycje w parki są sprawą długoterminową.

Urodzona w Chinach Liu Yifei jako dziesięciolatka wyemigrowała z rodziną do Stanów Zjednoczonych. Najpewniej niewiele tam pojęła o prawach człowieka, wolności i demokracji. Po latach wróciła do ojczyzny, by robić karierę aktorską. Mulan z nią w roli głównej zadebiutuje na ekranach kin 25 marca 2020 roku. Niedługo później przekonamy się, jak cała ta sytuacja wpłynęła na interesy Disneya.
Źródło: Deadline