O “Murderville” warto wspomnieć ku przestrodze, gdyż najnowszy serial Netflixa to produkcja tak zła, że niektórzy z tej beznadziei mogą czerpać jakiegoś rodzaju chorą przyjemność.
“Murderville” to dziwaczne połączenie komedii z kryminałem, w której w każdym odcinku znana osoba prowadzi śledztwo z głównym bohaterem (w tej roli Will Arnett). W pierwszym odcinku gości Conan O’Brien zajmujący się z dochodzeniem w sprawie przecięcia na pół asystentki magika. Widzimy jak prowadzący podcast Conan O’Brien Needs a Friend mówi małej dziewczynce, że sztuczka nie zostanie dokończona, a poskładana do kupy w zakładzie pogrzebowym pani, pofrunie do nieba już w jednym kawałku. W kolejnych odcinkach pojawiają się Marshawn Lynch, Kumail Nanjiani, Annie Murphy, Sharon Stone oraz Ken Jeong.
Oglądacie na własną odpowiedzialność
W mojej opinii to produkcja, która w zamierzeniu miała być zabawna, ale na aspiracjach się skończyło i wyszła żenująco. Realizacyjnie nie ma na czym oka zawiesić, a dialogi czy zdarzenia do najbardziej zajmujących nie należą. Jednak nie zgodziłaby się ze mną duża część krytyków. W końcu na Rotten Tomatoes obecnie 85% recenzentów zachęca do obejrzenia “Murderville”. Średnia ocena widowiska to na tę chwilę 6/10, czyli bez szału, ale i tak zaskakująco wysoko. Jeszcze bardziej zaskakuje, iż na IMDB serial ma teraz ocenę 7,2/10. Z kolei na Filmwebie użytkownicy serwisu ocenili produkcję na 4,9/10, co jest notą o wiele bliższą temu, jak sam oceniłbym tę dziwaczną komedyjkę.
Z Wielkiej Brytanii do Stanów Zjednoczonych
“Murderville” jest amerykańską wersją brytyjskiego serialu “Murder in Successville”, który od 2015 do 2017 roku pokazywała stacja BBC Three. Krister Johnson, scenarzysta “Medical Police”, jest twórcą widowiska. Sezon serialu zamknięto w sześciu dosyć krótkich, gdyż mniej więcej półgodzinnych odcinkach.