Narcos to jedna z najgorętszych marek serialowych Netflixa. Tym bardziej cieszy, że twórcy nie zakończyli przygody z widowiskiem na karterach narkotykowych z Kolumbii i kontynuują przygodę, odwiedzając Meksyk.
Początek prac nad Narcos: Meksyk (Narcos: Mexico) nie zaczął się najlepiej. W zeszłym roku 37-letni Carlos Munoz Portal został znaleziony martwy. Miał liczne rany postrzałowe. Mężczyzna zajmował się wyszukiwaniem plenerów do filmów i seriali. Pracował m.in. przy Sicario i Spectre, a także szukał ciekawych miejsc do kręcenia czwartej odsłony Narcos.
Jego śmierć nie przeszkodziła w nakręceniu kolejnej opowieści usłanej białym proszkiem. Narcos: Meksyk. Netflix tak zapowiada kolejną odsłonę widowiska:
Narcos: Meksyk pokaże początki współczesnej wojny narkotykowej, powracając do jej meksykańskich korzeni, gdy światek przemytu opierał się na luźnej i niezorganizowanej współpracy poszczególnych plantatorów i handlarzy. Będziemy świadkami narodzin potęgi kartelu z Guadalajary. Lata osiemdziesiąte, Félix Gallardo (Diego Luna) obejmuje przywództwo, jednoczy przemytników i buduje imperium. Agent DEA Kiki Camarena (Michael Peña) razem z żoną i synem przeprowadza się z Kalifornii do Guadalajary, gdzie szybko przekonuje się, że nowy przydział będzie dużo bardziej wymagający, niż można było przypuszczać. Kiki gromadzi informacje o Féliksie, coraz bardziej angażując się w swoją misję, gdy nagły i tragiczny w skutkach rozwój wydarzeń na lata zmienia realia handlu narkotykami i bieg wojny z tym nielegalnym procederem.
Narcos: Meksyk to produkcja Gaumont Television dla Netflix. Producentem wykonawczym i showrunnerem jest Eric Newman. Funkcję producentów wykonawczych pełnią również José Padilha, Doug Miro i Carlo Bernard.
Serial pojawi się na Netfliksie 16 listopada. Czekam niecierpliwie, bo to jedna z tych produkcji, dla których warto płacić za serwis.
Narcos: Meksyk w serwisie Netflix
[interaction id=”5b913d3ed191c3069f0f9cde”]