Dosłownie pół godziny temu pisałem o świetnie rokującym Bright Davida Ayera. Jeszcze w głowie mam niedawną Grę Geralda, którą oglądało mi się całkiem dobrze. A w piątek dostaniemy kolejny film od Netflixa. Adaptację 1922 Stephena Kinga, zapowiadającą się znakomicie. Za widowisko ręczą krytycy całkiem przyjemnymi ocenami.
Tym samym zacieram ręce, gdyż zwiastun 1922 wypadł co najmniej zachęcająco. 76% na Metacritic sprawia, że nadchodzący piątek ciężko będzie spędzić inaczej, niż na seansie najnowszego filmu Zaka Hilditcha (These Final Hours). Co prawda na razie Metacritic zgromadził zaledwie sześć recenzji, ale wszystkie są pozytywne.
Na Rotten Tomatoes produkcja ma 91% przy średniej nocie 6.9/10. Dziesięć z jedenastu recenzji to opinie pozytywne. Co mnie wcale nie dziwi. Zwiastun zapowiada ciekawą i solidną produkcję.
W zasadzie mamy do czynienia ze satysfakcjonującą adaptacją noweli Stephena Kinga, traktującą o nieukojnym uczuciu winy, wywołanym przez śmiertelny grzech morderstwa. – Joe Leydon z Variety.
1922 przypomina, że największą zaletą Kinga jest jego niezrównana zdolność do budowania napięcia, tworzenia atmosfery oraz opowiadania bezpośredniej i brutalnej historii, a nie umiejętność w budowaniu przynoszących profity, rozgałęzionych franczyz. – Tasha Robinson z The Verge.
Zak Hilditch – zupełnie jak Mike Flanagan przy Grze Geralda – wie, iż nawet przy całym tym patosie, to jest ciągle kino grozy. – Dan Caffrey z Consequence of Sound.
Film nie jest oszałamiająco przerażający. Zamiast tego obrazuje cierpienie głównego bohatera, przeważnie jako powolne gnicie. – John DeFore z Hollywood Reporter.
Miesiące od teraz, może lata, prawdopodobnie będziemy patrzeć na 1922 Zaka Hilditcha, jak na najistotniejszą adaptację Stephena Kinga wyprodukowaną w 2017 roku. – Andy Crump z The Playlist.
Chwalona jest głównie rola Thomasa Jane’a, który wcielił się w Wilfreda Jamesa. Ponadto widowisko ma bardzo feministyczny wydźwięk. 1922 opiera się na noweli o tym samym tytule, która została wydana w zbiorze Czarna bezgwiezdna noc. Premiera adaptacji już 20 października wyłącznie na Netflixie.
Na koniec sprawdźcie jeszcze, co o tej ekranizacji mówi John Campea, jeden z moich ulubionych filmowych youtuberów.
1922 na Netflixie
Źródło: Metacritic, Rotten Tomatoes