Druga strona wiatru – Netflix pokaże nigdy niewidziany film Orsona Wellesa

Dariusz Filipek
3 min czytania
Druga strona wiatru (źródło: Netflix; edycja: Popkulturyści)

Z ostatniej chwili

To niezbyt oryginalne, ale kiedy pada nazwisko Orsona Wellesa, pierwsza rzecz, która przychodzi mi do głowy to Obywatel Kane. Wszystko wskazuje na to, że drugą będzie Druga strona wiatru (oryg. The Other Side of the Wind). Najnowszy film Wellesa, który obejrzymy kilkadziesiąt lat po śmierci artysty.

Z filmem wiąże się ciekawa historia, którą przytaczam z komunikatu prasowego Netflixa:

W 1970 roku legendarny reżyser Orson Welles (Obywatel Kane) rozpoczął pracę nad swoim ostatnim dziełem, w którym obsadził kwiat ówczesnego aktorstwa – m.in. Johna Hustona, Petera Bogdanovicha, Susan Strasberg i swoją partnerkę w ostatnich latach życia, Oję Kodar. Produkcję od początku prześladowały problemy finansowe, w związku z czym przeciągnęła się do 1976 roku i wkrótce zyskała złą sławę w branży, nigdy nie doczekawszy ukończenia i wydania. Przeszło tysiąc filmowych rolek zalegało w pewnym skarbcu w Paryżu aż do marca 2017 roku, kiedy producenci Frank Marshall (kierownik produkcji na planie Wind na początkowym etapie zdjęć) i Filip Jan Rymsza podjęli starania o dokończenie wizji Wellesa – ponad 30 lat po jego śmierci.

Film Druga strona wiatru z nową ścieżką dźwiękową skomponowaną przez zdobywcę Oscarów Michela Legranda (Parasolki z Cherbourga), zmontowany przez ekipę techniczną z nagrodzonym Oscarem Bobem Murawskim (The Hurt Locker. W pułapce wojny) na czele, przedstawia historię słynnego filmowca J.J. „Jake’a” Hannaforda (Huston), który wraca do Hollywood po latach życia na dobrowolnym zesłaniu w Europie, planując dokończyć pracę nad własnym innowacyjnym filmem. Ostatni film Wellesa to satyra na klasyczny system studyjny Hollywood i nowy establishment, który w tamtym czasie przeprowadzał swoją rewolucję. To zarówno fascynująca kapsuła czasu z odległej dziś ery kina, jak i długo wyczekiwane „nowe” dzieło niekwestionowanego mistrza w swoim fachu.

O filmach Wellesa pokazywanych po jego śmierci jest tyle historii, że mógłby zebrać je do kupy jakiś zdolny dokumentalista, bo to istna beczka cudów i dziwów. Najnowsze widowisko będzie miało premierę w ten weekend na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji. Na Netfliksie Drugą stronę wiatru obejrzymy 2 listopada.

Jestem ciekaw, co wyszło z tego całego zamieszania. Zwiastun filmu prezentuje się co najmniej interesująco.

Druga strona wiatru w serwisie Netflix

Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami – dołącz do nas w mediach społecznościowych!

Jeśli chcecie być na bieżąco, śledźcie nas na Threads, Facebooku, Twitterze, Linkedin, Reddicie i Instagramie. Zachęcamy również do subskrypcji naszego kanału RSS na Feedly lub Google News. W razie pytań lub sugestii piszcie do nas na [email protected]. Dołączcie do naszej społeczności i bądźcie zawsze na czasie z najnowszymi trendami i wydarzeniami! Nie zapomnijcie wpaść na nasz YouTube.

Zostaw komentarz