Wycofali filmy i seriale z Netflix i firma straciła ponad miliard dolarów

Dariusz Filipek
Dariusz Filipek 8 wyświetleń
3 min czytania
Wycofanie z Netflixa Przyjaciół i innych seriali oraz filmów mocno nadszarpnęło portfel AT&T

Wycofywanie filmów i seriali z Netflixa to z perspektywy widza rzecz niepozorna, bo już do tego przywykliśmy. Przeciętny analityk branżowy powie, że to właściwy ruch ze strony AT&T, ale sprawa jest grubsza. Firma przejmując Time Warner. zobowiązała się przed Kongresem do rzeczy, o których dziś nie bardzo pamięta albo pamiętać nie chce.

Jakiś czas temu AT&T podjęło decyzję o wycofywaniu swoich filmów i seriali z Netflixa. Wcześniej zrobił to m.in. Disney, Starz czy FX. Nie ma w tym nic dziwnego, bo Disney rozwija konkurencyjny Disney Plus, Starz kilka siostrzanych usług, FX inwestowało we własny serwis, a po przejęciu firmy przez Disneya FX zaczęło bezpośrednio współpracować z Hulu, czyli z jednym z największych konkurentów Netflixa w Stanach Zjednoczonych.

Filmy i seriale z Netflixa do HBO Max

AT&T jako właściciel HBO i w przeddzień startu HBO Max podjęło jedyną właściwą decyzję biznesową, czyli wycofuje swoje filmy i seriale z Netflixa i innych serwisów, a widzowie będą mogli je w przyszłości oglądać właśnie na HBO Max. W przeszłości było różnie, co zauważałem, chociażby na przykładzie serialu Titans, który poza Stanami Zjednoczonymi jest produkcją oryginalną Netflixa. Przypomnę, iż jest to serial serwisu DC Universe, który również należy do AT&T.

Na szczęście w firmie poszli po rozum do głowy i postanowili zrobić coś, o czym mówiłem od lat, czyli tworzą serwis, który zmieści prawie wszystkie ważniejsze widowiska z różnych spółek medialnych z portfolio AT&T – HBO, wytwórni Warner Bros., CNN, zapewne również animacje z Cartoon Network, być może anime z Crunchyroll i filmów oraz seriali z wielu innych podmiotów wchodzących w skład WarnerMedia, spółki, która powstała na bazie przejętego przez AT&T Time Warnera.

1,2 miliard dolarów mniej

Kwartalny przychód AT&T z tytułu widowisk licencjonowanych Netflixowi i innym serwisom spadł o niebagatelne 1,2 miliard dolarów. To strategiczne, ale wyjątkowo kosztowne posunięcie. W końcu ciężko przełknąć kwotę, za którą firma mogłaby wyprodukować przynajmniej sześć dużych filmów.

Jednak sprawa ma drugie dno. Były wielkie problemy, by AT&T przejęło Time Warnera. Sam prezydent Donald Trump zapowiadał, iż nie dopuści do przejęcia (tak groził liberalnym mediom jeszcze podczas pierwszej kampanii prezydenckiej). AT&T zobowiązało się do kilku rzeczy przed Kongresem. Jedną z nich było zapewnienie, iż nie ograniczy licencji należących wtedy do Time Warnera. Więcej. Przedstawiciele firmy zapewniali, iż to nie wchodzi w grę, gdyż byłoby to irracjonalne posunięcie biznesowe. I okazuje się, że te puste słowa były dobrym sposobem, by zamknąć usta tym, którzy byli przeciwko AT&T w postępowaniu antymonopolowym.

W Kongresie i przed sądem swoje, a dziś swoje

Właściwie AT&T przyznało się do tego pośrednio – prezentując raport kwartalny. W ostatnim kwartale firma osiągnęła 46,8 miliardów dolarów przychodu i poinformowała, że gdyby nie strategia związana z HBO Max, która sprowadza się do tego, iż firma nie przedłużyła licencji z konkurencyjnych serwisów, to przychód wyniósłby 48 miliardów dolarów.

Rzecznik AT&T stwierdził otwarcie, iż utracone przychody mają związek z decyzją o tym, by nie sprzedawać licencji na treści – Przyjaciół czy Teorii wielkiego podrywu – firmom zewnętrznym, takim jak Netflix.

Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że AT&T uniknęło kuli w postaci zakazu zakupu Time Warnera pod kilkoma warunkami. I okazuje się, iż przynajmniej jednego nie dotrzymuje. Słowa z 2016 roku najwidoczniej są dziś nieaktualne, a to między innymi one umożliwiły wygranie w 2018 roku sprawy sądowej, umożliwiającej dokończenie zakupu.

Początek końca

I to dopiero wstęp. Przychody z tytułu licencjonowania mają jeszcze bardziej się kurczyć w kolejnych kwartałach, gdyż AT&T sukcesywnie będzie wycofywało następne filmy i seriale z Netflixa i innych serwisów.

Jakkolwiek można dziś całkiem trafnie spostrzec, że odkręcenie przejęcia jest mało prawdopodobne. Wiązałoby się to z długoletnią i nieprzyjemną batalią sądową, którą obserwowałby cały świat. Ostatecznie straciłaby na tym zarówno polityka, jak i biznes, a to nikomu nie jest na rękę. Prawdopodobnie wszyscy przełkną tę gorzką pigułkę i będą robili dobrą minę do złej gry.

Podziel się artykułem
Śledź
Redaktor naczelny. Przez lata nieszczęśliwie związany z e-commerce. Ogląda, czyta, słucha, pisze, rysuje, ale nie zatańczy. Publikował na łamach serwisów różnych i różniastych.
Zostaw komentarz