Nie napiszę, że każda, ale większość dobrych opowieści musi się gdzieś zacząć, musi mieć rozwinięcie i zakończenie. Niektóre dobre opowieści wymykają się temu schematowi. Jednym z najznakomitszych uciekinierów jest serial dokumentalny Netflixa Making a Murderer, którego historii końca nie widać.
Jestem olbrzymim fanem filmów i seriali dokumentalnych w stylu Making a Murderer Netflixa – traktujących o sprawach kryminalnych. Odcinkowa forma opowieści do pewnego momentu nie miała zbyt dużej reprezentacji. Pierwszy taki dokument, który chwycił mnie za grdykę i długo nie puścił, był Przeklęty: Życie i śmierci Roberta Dursta. Później zacząłem szukać czegoś bliskiego jakościowo temu, co obejrzałem na HBO. I tak trafiłem na Schody – serial dokumentalny, który również zaskoczył mnie jakością. Warto również wspomnieć o niezłym The Eleven czy genialnym O.J.: Made in America. Każda z tych produkcji opowiadających o jednej sprawie kryminalnej, do przedstawienia historii podchodzi w nieco inny sposób. To dobrze, bo zazwyczaj kopie się nie sprawdzają, i wychodzą twórcom pokracznie.
Swego rodzaju objawieniem i powiewem świeżości był właśnie pierwszy sezon Making a Murderer.
Serial pojawił się trochę znikąd, ale gdy już się pojawił, rozbrzmiał na cały świat, dzieląc ludzi i psując sporo krwi w mediach. Widzowie podzielili się na dwa obozy. Tych, którzy uważają, że Steven Avery jest niewinny, i tych, którzy twierdzą do dziś, iż dokumentalistki wciskają widzom ciemnotę. Na dobrą sprawę jest też trzeci obóz, a właściwie obozik, w którym skrzętnie się zadekowałem. Gdyż z miejsca, w którym siedzę, nie jestem w stanie nikogo przekonać do winy ani zapewnić o niewinności Avery’ego. Nawet siebie. Mam jednak świadomość, że w jego sprawie władze dopuściły się wielu nadużyć i nie w ten sposób powinno wyglądać skazywanie człowieka na karę dożywotniego pozbawienia wolności.
Przypominam, iż pierwszy dziesięcioodcinkowy sezon opowiadał o Stevenie Averym, którego wraz z bratankiem oskarżono o morderstwo Teresy Halbach.
Zanim jednak do tego doszło, Avery przesiedział 18 długich lat w zamknięciu za rzekomy gwałt na innej kobiecie. Nowe dowody oczyściły go z zarzutów, a niesłusznie skazany mężczyzna domagał się od władz 36 milionów dolarów odszkodowania. Kiedy zaczął starać się o zadośćuczynienie, postawiono mu zarzut zamordowania fotografki, która robiła zdjęcia na jego złomowisku. Dokumentalistki uchwyciły pewne fakty, które mogą wskazywać na mataczenie władz przy śledztwie. Wszystko, byle skazać Avery’ego i nie zapłacić mu ani grosza.
Drugi sezon jest bezpośrednią kontynuacją starań kolejnych prawników, by oczyścić z zarzutów Avery’ego i jego bratanka. Do gry wkroczyła niezwykle żywiołowa prawniczka Kathleen Zellner. Rekordzistka, jeśli chodzi o wygrane sprawy w związku z niesłusznymi skazaniami. Gani poprzedników za niekompetencję i gromadzi mocarne dowody na to, że zebrany przez prokuraturę materiał dowodowy nijak mają się do winy Avery’ego. Jesteśmy świadkami eksperymentów, spotykamy specjalistów – ogląda się to świetnie.
Ponadto obserwujemy próbę uwolnienia Brendana Dasseya, który według jego prawniczki – znanej już widzom Laury Nirider – został przymuszony do złożenia zeznań obciążających jego i wujka. W tle mamy niesnaski rodzinne, zawodowe, medialne. Niemal pełen obraz tego, co działo się w sprawie przez lata od zakończenia poprzedniego sezonu.
Szkoda tylko, że w przeciwieństwie do pierwszego sezonu, w drugim nie byliśmy świadkami niczego na tyle porywającego i nowego, żeby czuć, iż warto było to przekuć w kontynuację. Nie obraziłbym się wcale, gdyby poczekano jeszcze rok, czy nawet dłużej, żeby zebrać wystarczająco materiału, by nadać historii mocy nowymi faktami w sprawie. A tak mam lekki niedosyt. Chociaż Zellner czuje się doskonale w świetle reflektorów. Jest niesamowicie medialna, charyzmatyczna, na swój dziwaczny sposób sympatyczna, a przede wszystkim profesjonalna, aczkolwiek momentami nazbyt teatralna. Pomimo tego ostatniego świetnie się ją ogląda na ekranie.
W Stanach Zjednoczonych sprawy takie, jak ta, są niesamowitym problemem.
Tam niewinny do czasu udowodnienia winy można wsadzić między bajki. Podobnie ma się sprawa do uczciwych procesów. Kiedy chce się kogoś skazać, ma się determinacje, koneksje i możliwości, wtedy to nie jest tak naprawdę wielki problem.
Moim zdaniem właśnie o tym mówił pierwszy sezon Making a Murderer. Zadawał pytanie, czy w ten sposób to powinno wyglądać? Jak daleko można się posunąć? Czy dawanie przyzwolenia na dochodzenia i procesy w stylu tych, których doświadczyli bohaterowie dramatu, to jest rzecz właściwa? Oczywiście, że nie jest. Pokazują to kolejne przykłady ludzi uniewinnionych po latach. Czy nawet tych straconych w ramach kary śmierci, którzy pośmiertnie zostali oczyszczeni z zarzutów.
Jednak drugi sezon idzie nieco dalej. Dokumentalistki miały dość lawirowania w okolicach poprawności politycznej, bo i tak prawicowe media obrzucały ich błotem. Poszły na całość i w kontynuacji doskonale widać, że nieco mocniej obrały stronę. Być może podjudzone, ale mają święte prawo do własnego zdania, gdyż dokument to nie reportaż, jest formą sztuki, a sztuka jest formą wypowiedzi.
Osoby, które uważają, że dochodzenia i procesy w stylu tego, którego doświadczył Avery to nic wielkiego, niech chociaż na moment postawią się na jego miejscu. Po obejrzeniu serialu czułem niesamowity bezmiar niesprawiedliwości, chociaż produkcja opowiada o wymiarze sprawiedliwości właśnie. Amerykanie uwielbiają mówić o swoim systemie prawnym, nazywając go najlepszym na świecie. Jeśli taki faktycznie jest, nie pokazujcie mi tego drugiego. W końcu mowa tu o państwie, które ma największy współczynnik osadzonych.
I chociaż drugi sezon Making a Murderer już mnie tak nie porwał, jak pierwszy, ciągle mamy do czynienia z bardzo ważnym tematem i równie dobrze zrealizowanym widowiskiem samym w sobie. Takim, które znać warto. Nieświadomych jego jakości zachęcam do obejrzenia. Jeśli nie lubicie dokumentów, dajcie szansę temu. Po kilku odcinkach dostrzeżecie, że było warto i coś traciliście przez swoją doku-alergię. A tych, którzy już widzieli pierwszy sezon, zachęcać pewnie nie muszę, gdyż ta opowieść jeszcze się dla nich nie zakończyła, gdyż bohaterzy dramatu ciągle czekają na finał.
Serial dokumentalny Making a Murderer w serwisie Netflix >>
[interaction id=”5baa756cebdb471b3ff6d0d4″]
Recenzja serialu dokumentalnego Making a Murderer (2015) - sezon 2
Nazwa: Making a Murderer
Opis: Making a Murderer to kryminalny serial dokumentalny Netflixa, opowiadający o Stevenie Averym i jego bratanku, którzy próbują oczyścić się z zarzutu morderstwa.
Werdykt
Drugi sezon Making a Murderer nie jest już tak mocny, jak pierwszy. Zjadł go trochę pośpiech, ale nie żałuję ani trochę czasu spędzonego przy śledzeniu kontynuacji dokumentu Netflixa.