Śledząc doniesienia medialne, zaobserwowałem interesujący trend. Im bliżej do premiery Apple TV Plus i Disney Plus, tym więcej mamy informacji o promocjach na serwisy streamingowe i pomysłach na to, co zrobić, żeby były tańsze niż Netflix.
Apple, Comcast, Disney, Amazon czy w AT&T wiedzą, że dziś już nie wystarczy ogromna i interesująca biblioteka, pomysł na siebie, dobra technologia i marketing. Netflix jest olbrzymem, który bez większego problemu przebije się w tym roku przez magiczną granicę 150 milionów subskrybentów opłacających usługę. Na poszczególnych rynkach serwis będzie miał spadki, inne zacznie zaraz nasycać, a reszta krajów jest jeszcze przed największą dynamiką przyrostów subskrypcji. Jednak koszty promocji i produkcji oraz nasycenie usługami dotyczą wszystkich.
Netflix jest w o tyle zadowalającej sytuacji, gdyż jest już szeroko rozpoznawany i ma w miarę ugruntowaną pozycję. Tym samym nie ma co się spodziewać dalszego biegu, ale serwis już na piechotę zacznie podążać w stronę 200 milionów użytkowników. Będzie to droga cięższa, ale patrząc na poczynione inwestycje, które dopiero wykiełkują (nowe lokalne huby produkcyjne czy umowy na wyłączność z tuzami świata rozrywki), nie można odmówić Netflixowi strategii, pomimo licznych potknięć i momentami nieco irracjonalnego wydawania pieniędzy na nietrafione projekty. Taką sytuację warunkuję tym, że serwis będzie się zmieniał wraz z dynamicznie zmieniającym się rynkiem.
Konkurencja doskonale wie, że nie ma takiej bazy, więc próbuje sobie ją sztucznie i trochę w naprędce stworzyć z klientów, których już mają w obrębie innych usług. Magnesem na tych, którzy są poza ich bezpośrednim zasięgiem, będą promocje i niskie ceny pakietów.
Comcast zaoferuje serwis Peacock za darmo dotychczasowym użytkownikom Xfinity oraz Sky. Amazon od lat daje możliwość dostępu do Amazon Prime Video użytkownikom skupionym wokół ekosystemu Amazon Prime. Z rezultatem, bo dziś usługa jest w wielkiej trójce streamingów w Stanach Zjednoczonych – obok Netflixa i Hulu. AT&T będzie próbowało konwertować użytkowników paczki kanałów HBO połączonych z HBO GO oraz około 5 milionów użytkowników HBO Now, w subskrybentów HBO Max. Serwis będzie również czasowo darmowy dla wybranych klientów Direct TV oraz AT&T TV Now. Z kolei Apple wykorzystuje oddaną bazę użytkowników sprzętu, którzy kupując wybrane produkty, będą mogli uzyskać darmowy roczny dostęp do Apple TV Plus. W najgorszej pozycji jest Disney Plus, który nie ma większej możliwości konwersacji, więc firma dogadała się z telekomunikacyjnym gigantem, Verizonem, którego klienci będą cieszyli się rocznym dostępem do Disney Plus bez wydania przysłowiowego złamanego centa.
Zapowiedź, iż HBO Max będzie kosztowało około 16 dolarów miesięcznie (obecnie mówi się o 15 dolarach), trochę mnie zabolała. Przeliczyłem to na złotówki i nawet bez uwzględnienia podatku VAT, nie wyszło mi z tego nic dobrego (w Stanach Zjednoczonych obowiązuje doliczany przy zakupie podatek lokalny, który przeważnie nie dotyczy tego typu usług). Pal licho nawet ostatnią podwyżkę HBO GO w Polsce, która wyniosła 5 zł, bo w przypadku HBO Max musielibyśmy dziś zapłacić blisko dwa razy więcej – w przeliczeniu dolarów na złotówki 57,90 zł, kiedy nie wliczam w cenę podatku i przyjmuję, iż serwis będzie faktycznie kosztował 15 dolarów.
I tutaj się zaczynają kombinacje. Na razie w Stanach Zjednoczonych. Peacock z reklamami będzie za darmo, a HBO Max ma ponoć zaoferować tańszy pakiet z ograniczoną liczbą reklam, co sprawdziło się w przypadku Hulu. Czytałem również, że Amazon powoli wprowadza do różnych usług wideo reklamy. Oficjalnie nie mówi się, iż Amazon Prime Video wystartuje z tanim pakietem z reklamami, ale coraz więcej na to wskazuje. Z kolei Disney Plus będzie można zakupić w tanim pakiecie z Hulu i ESPN Plus.
W Netfliksie w tym czasie spokojnie mówią, że ceny i strategia pozostają bez zmian.
Niech to powtarzają zdrowi, a ja totalnie w te zapewnienia nie wierzę. Jesteśmy świadkami początku wojny cenowej, którą na razie będziemy obserwowali głównie przez ocean, ale można się spodziewać, że wszystkie serwisy, ostatecznie również Netflix, będą się starały bić na ceny i promocje – również u nas.
Netflix pomimo pozycji nie jest monolitem. Wystarczą mocniejsze tąpnięcia w bazie abonenckiej i prędzej niż później firma zdecyduje się na regulację cen pakietów. Uważam jednak, że powinni to zrobić wcześniej, by giełda nie zareagowała najpierw na spadek liczby użytkowników lub mocne wyhamowanie ich przyrostu, a później na zmianę polityki cenowej. Tutaj sprawę może nieco uratować tańszy pakiet, który zapewne firma ma w szalupie ratunkowej. Inaczej Netflix może być w poważnych tarapatach i spłata zadłużenia stanie się morderczym wyzwaniem.
Już dziś żadna z firm nie ma komfortu niedbania o klienta. W Netfliksie pewnie powoli dochodzą do tego, że po 1 listopada, kiedy wystartuje Apple TV Plus, to nie będzie ten sam rynek, co jeszcze 31 października.
Co jest dosyć przyjemne, bo będziemy mieli większy wybór, mniejszą zdolność do drylowania naszych portfeli, więcej filmów, seriali i programów do obejrzenia, a cała sytuacja ożywi również rynek reklamowy. Na tym wszystkim zyskają także lokalni producenci treści. Pomimo narzekań, że serwisów będzie dużo, to nareszcie znajdziemy się w sytuacji, w której nie będziemy skazani wyłącznie na autorytaryzm Netflixa.