Paradoks Cloverfield – recenzja filmu Netflixa

Piotr Frankowski
Piotr Frankowski 20 wyświetleń
1 min czytania
Fatalne zamknięcie trylogii (Netflix)

Pamiętam, jak wielkie wrażenie wywołał na mnie pierwszy Cloverfield. Druga część, chociaż nie tak dobra, jak poprzednia, także zachwycała. Kiedy Netflix nieoczekiwanie udostępnił Paradoks Cloverfield, kolejny raz poczułem się jak małe dziecko, dostające nową zabawkę. Niestety po seansie mój początkowy entuzjazm przerodził się w gorzkie rozczarowanie.

Fabuła Paradoksu Cloverfield rozgrywa się w niedalekiej przyszłości. W 2028 roku Ziemia jest pogrążona w kryzysie energetycznym. Świat stoi na krawędzi wojny. Ludzkość upatruje ratunku w załodze stacji kosmicznej, która ma uruchomić na orbicie okołoziemskiej specjalny akcelerator cząsteczek, dzięki któremu nasza planeta ma otrzymać dostęp do źródła nieograniczonej energii. Jednak nie wszystko idzie tak, jak zakładano. Załoga odkrywa, że Ziemia zniknęła, a wokół kosmonautów zaczynają się dziać dziwne rzeczy.

Przede wszystkim zawodzi sama historia. Dostaliśmy mieszankę Obcego, Ukrytego wymiaru oraz Life, gdzie zdarzenia następują jedno po drugim, a scenarzyści nawet nie próbowali ich wyjaśnić. Sami bohaterowie, w jednej chwili zdawali się zaskoczeni nową sytuacją, a chwilę później przechodzili ze wszystkim do porządku dziennego, jakby nic się nie wydarzyło.

Kiepski scenariusz i papierowi bohaterowie zabili klimat grozy, który był atutem poprzednich części. Jednak nie tylko to, bo do totalnej katastrofy doprowadziła zupełnie niedopasowana ścieżka dźwiękowa. Podczas seansu miałem wrażenie, że oglądam kolejny odcinek Agentów T.A.R.C.Z.Y.. Za co można winić Beara McCreary’ego, który skomponował muzykę do Paradoksu Cloverfield, jak i wspomnianego serialu. Aczkolwiek odpowiada on również za soundtrack Cloverfield Lane 10, który był genialny. Dlatego dziwi mnie, iż tym razem dał ciała.

Plusem są aktorzy, którzy dali z siebie wszystko, aczkolwiek nie bardzo mieli w czym grać. Produkcja próbowała również wyjaśnić zdarzenia z poprzednich części i na upartego można uznać, że z jako takim sukcesem.

Co nie zmienia faktu, że widowisko Netflixa mocno mnie zawiodło. Trudno tutaj z zacięciem pisać o plusach tego tworu. A szkoda, bo poprzednie odsłony Cloverfielda mocno przypadły mi do gustu. To chyba o czymś świadczy…

Podziel się artykułem
Śledź
Redaktor. Twórca youtube'owego kanału Cyberius oraz wieloletni współpracownik HeroesMovies. Kręci, pisze i ogarnia social media.
Zostaw komentarz