Po pierwszej dawce Rozczarowanych, czyli nowego serialu animowanego Matta Groeneninga, który wsławił się Simpsonami i Futuramą, jestem daleki od rozczarowania właśnie.
Rozczarowani przenoszą nas do fantazyjnego świata, w którym czarownice latające na wysłużonych miotłach, popalające fajki wróżki i do obrzydzenia szczęśliwe elfy istnieją. Istnieje również królestwo Dreamland, gdzie niespokojne życie toczy nastoletnia księżniczka Bean, żądna przygód, upijania się do nieprzytomności i nienawidząca monarchicznego blichtru. Bo okazuje się, że ciężko dorastać księżniczce, która może i ma wszystko pod ręką, ale apodyktyczny ojciec, zabijający jej kochanków i aranżujący małżeństwa mające wzmocnić królestwo, to nie jest to, czego Bean oczekuje od życia.
Jej świat nieco nabierze barw dzięki dwóm nowym towarzyszom broni i zbrodni – elfowi Elfo oraz demonowi Luci. Pierwszy uciekł ze swego elfiego świata w poszukiwaniu czegoś, co zmieniłoby jego życie przepełnione wszelkimi słodkościami, których mnogość ciężko było mu przetrawić. Z kolei Luci jest wysłannikiem niegodziwców, mających przezeń na celu sprowadzenie Bean na złą ścieżkę. O co nieciężko, bo często pijana dziewczyna ma ku temu predyspozycje. Jednocześnie widać rodzącą się między nimi przyjaźń. Z małym, paskudnym, zielonym elfem Elfo sprawa jest bardziej skomplikowana. Ten zaczyna się podkochiwać w bohaterce. Jednak ona nie dostrzega jego umizgów. Woli wskakiwać do łóżka z obślizgłymi wieśniakami i napakowanymi wikingami.
Ile przygód, ile drak, ile magicznej niesamowitości. Nie zliczysz. Rozczarowani są kolorowi, zawadiaccy. W życiu bohaterów ciągle coś się dzieje.
Księżniczka Bean nie potrafi na tyłku usiedzieć. Wciąż brnie w swym nastoletnim autodestrukcyjnym pędzie ku zgubie. A jej towarzysze nie są temu obojętni i dopełniają ceremonii, wpadając w kłopoty razem z nią. A to bohaterowie ukradną dorożkę, a to wyślą króla na leczenie, by urządzić dziką imprezę na całe królestwo, a to zamienią kogoś niechcący w świnię albo rozprawią się z egzorcystą. Wpadną w kłopoty nawet wtedy, kiedy księżniczka całkiem szczerze i z zacięciem zechce szukać pracy.
Jednak to nie wszystko. Rozczarowani z jednej strony kolejny raz wprawiają w ruch klasyczne legendy, które każdy z nas zna (chociażby syreny), a z drugiej serial zgrabnie przenosi naszą rzeczywistość w bajkowy świat. Żeby wspomnieć o królu, nieraz rozczarowanym dorastającą i buntującą się córką. Aczkolwiek starającym się metodą prób i błędów, nawiązywać z nią jakiś kontakt, kierować ku dorosłości, mając pewien obraz tego, jak ta dorosłość ma wyglądać. I niestety przy tym wszystkim uszczęśliwia ją na siłę, wiec próby zwyczajowo przynoszą więcej błędów niż korzyści. Takich mniejszych czy większych karykatur naszej rzeczywistości jest sporo. Działa to w drugą stronę, bo w kilku odcinkach Bean całkiem szczerze próbuje zaimponować ojcu, by być bliżej niego.
Jakkolwiek nie jest to kreskówka, na której śmiałem się co rusz czy do rozpuku, jak chociażby na Archerze.
Co nie zmienia tego, że oglądając Rozczarowanych bawiłem się świetnie i połknąłem pierwsze sześć odcinków niemal za pierwszym podejściem. Jednak traktuję tę animację bardziej jako przyjemne i rozrywkowe widowisko, gdzie główny punkt nacisku stawia się na rozwój akcji, trzymając widza w lekkim napięciu, a mniej tworząc podwaliny pod salwy śmiechu. Co prawda produkcja Groeneninga ma szczere zacięcie komediowe, ale nie tak mocne, jak to było w przypadku poprzednich widowisk, które wyszły spod jego ręki.
Od strony technicznej jest dokładnie tak, jak się tego spodziewaliście i zwiastuny praktycznie całkowicie oddają to, co zobaczycie na ekranie. Styl znany ze Simpsonów i Futuramy jest tu żywy. Co jednym może się podobać, drugim nie – mnie nie przeszkadza. Podobnie angielski dubbing, któremu ciężko cokolwiek zarzucić, bo aktorzy spisali się na medal i wypadli bardzo naturalnie. Chociaż nie było to takie oczywiste, bo ich role były mocno odrealnione.
[envira-gallery id=”36219″]
Jednocześnie chcę zaznaczyć, że nie jest to kreskówka totalnie dla dorosłych. Ani się tam bluzgami na prawo i lewo nie rzuca; kiedy pojawia się nagość, jest skrzętnie ukryta; brutalność jest nieco przerysowana, ale nie bulwersująca. Tutaj nie epatuje się tymi wszystkimi rzeczami, których trochę oczekiwałem. Oczywiście, są tematy związane ze seksem, wieszaniem, truciem i mordowaniem ludzi, ale podane na tyle roztropnie, że o ile nie polecałbym serwowania Rozczarowanych dziecku, o tyle nic wielkiego się nie stanie, jeśli widowisko obejrzą rozgarnięte nastolatki.
Tym samym mam nadzieję, że będziecie się na Rozczarowanych bawili tak dobrze, jak ja.
Bo chociaż nie jest to kreskówka przewrotnie zabawna jak Archer, inteligentnie zabawna jak BoJack Horseman, ani obrzydliwie zabawna jak South Park, to na swój sposób ujmująca i bardzo łatwo zaprzyjaźnić się z bohaterami zamieszkującymi Dreamland. Bo to opowieść odrealniona, ale traktująca o przyziemnych, nieodległych nam zagadnieniach, jak dorastanie, przyjaźń i poszukiwanie własnej ścieżki w życiu. Ostatecznie Rozczarowani to czarująca, choć nieco wulgarna historia, której warto dać szansę.
Rozczarowani w serwisie Netflix
Rozczarowani (Disenchantment) (2018) - sezon 1 odcinek 1-6
Nazwa: Rozczarowani
Opis: Rozczarowani przenoszą nas do fantazyjnego świata, w którym czarownice latające na wysłużonych miotłach, popalające fajki wróżki i do obrzydzenia szczęśliwe elfy istnieją.
Werdykt
Rozczarowani to nieco wulgarna, ale czarująca, momentami wręcz ujmująca kreskówka dla dojrzałych widzów.
Chyba rzucę okiem. 😀