Polska cebula prawdopodobnie poszła pod nóż Netflixa. Niedawno serwis zrezygnował z 30-dniowego okresu próbnego w Polsce, a od kilku godzin mam sygnały, że serwis znalazł sposób na tanie konta kupowane m.in. w Turcji.
Jak informowałem Was niedawno, Netflix mógł rocznie tracić przynajmniej 20 milionów złotych z tytułu masowego odsprzedawania okresów próbnych do serwisu przez osoby trzecie. Nie był to jednak jedyny sposób na tani Netflix – tych było/jest wiele.
Jednym z nich był tzw. turecki przekręt. Polegał on na tym, że podczas wejścia na witrynę Netflixa przyszły abonent zmieniał za pomocą narzędzia VPN (aplikacji, programu czy rozszerzenia) geolokalizację na Turcję i kupował usługę, udając, że przebywa w tym kraju. Cena subskrypcji w Turcji jest dużo atrakcyjniejsza niż u nas. Do tej pory wystarczyło po zakupie wyłączyć VPN, by serwis odczytał, iż jesteśmy w Polsce. Po wszystkim mogliśmy się cieszyć niższą ceną i ofertą skierowaną dla naszego kraju – z polskimi napisami czy lektorem.
Jak donoszą użytkownicy – przekręt po turecku traci rację bytu. Subskrybenci, którzy oszukiwali, ponoć nie widzą polskich napisów. Dostają napisy z kraju, w którym zakupili konto.
To może być błąd, test, to może być cokolwiek. Jeśli jednak Netflix faktycznie w ten sposób ogranicza przekręty, biję brawo, ale serwis powinien przejrzeć swój regulamin, który ostatnio w Polsce aktualizował w maju 2018 roku. Na tę chwilę w regulaminie stoi:
4.3. Użytkownik ma prawo oglądać Treści oferowane w serwisie Netflix przede wszystkim w kraju, w którym założył swoje konto, i wyłącznie w obszarach geograficznych, w których oferujemy nasz serwis i w których posiadamy licencję na dystrybucję takich treści. Oferta treści dostępnych do oglądania w ramach serwisu może różnić się zależnie od obszaru geograficznego i może okresowo ulegać zmianom.
Podpunkt ten jest wyjątkowo niejasno sformułowany. W końcu od kwietnia zeszłego roku obowiązuje prawo, które jasno mówi, że na terenie Unii Europejskiej serwisy takie jak Netflix nie mogą ograniczać dostępu do oferty na terenie wspólnoty. Abstrahując od tego, że Turcja we wspólnocie nie jest, i tak powstaje pytanie, czy zakładając konto Netflixa w Turcji, będąc fizycznie w Polsce – mamy według prawa do czynienia z zakupem w Turcji czy liczy się to jako subskrypcja wykupiona w Polsce? W końcu przelewu dokonujemy fizycznie z naszego kraju, korzystając we wspaniałej większości z rodzimych kont bankowych. Technologia tylko maskuje naszą faktyczną lokalizację. A to pytanie rodzi kolejne: czy można osobom korzystającym z Netflixa w Polsce blokować dostęp do lokalnej wersji serwisu, nawet wtedy, kiedy chodzi tylko, czy właściwie aż o polskie napisy i lektora?
Ponadto nie wiadomo, co oznacza niewiele mówiące przede wszystkim. Wyrażenie nie wskazuje, że nie można korzystać z serwisu poza terenem kraju, ale jednocześnie delikatnie przed tym ostrzega. Czy są jakieś konsekwencje za korzystanie z Netflixa poza krajem zakupu? Czy są jakieś ograniczenia czasowe? Tego nie wyjaśniono.
Poza tym, czy oferowanie w Polsce np. napisów tureckich, a blokowanie polskich, jest zgodne z prawem Unii Europejskiej? Nie sądzę.
Wiele mówi się o tym, że Netflix igra z naszym prawem.
Takie głosy pojawiły się w zeszłym roku, kiedy Netflix rozpoczął niesławne testy platformy, gdzie kwestią sporną był drogi plan Ultra. Podczas nich użytkownik dokonujący opłaty subskrypcyjnej dostaje inny produkt niż ten, który wybiera podczas wykupywania subskrypcji. Jeśli Netflix postanowił zagrać na nosie rodzimej cebuli, która kombinuje, jak się tylko da, powinien zaznaczyć, iż zaszły zmiany w korzystaniu z serwisu.
Niepoinformowanie o zmianie reguł dotychczasowych abonentów to coś, co może skończyć się nieprzyjemnymi konsekwencjami. Ponadto w Polsce serwis musi się liczyć z prawem lokalnym i tym obowiązującym w Unii Europejskiej. Zapisy, których nie ma, i tak regulują przyjęte normy. Co więcej, Netflix powinien o ewentualnych zmianach poinformować 30 dni przed ich wprowadzeniem, gdyż regulamin serwisu mówi jasno:
6.5. Zmiany Regulaminu. Netflix może wprowadzać zmiany w niniejszym Regulaminie. W przypadku wprowadzenia takich zmian powiadomimy o nich użytkownika co najmniej 30 dni przed ich wejściem w życie.
Tę sytuację warto monitorować. Bo chociaż Netflix nie reguluje kwestii lokalizacyjnych, to warto byłoby poinformować użytkowników, iż mogą mieć w przyszłości problemy z kontem.
Ponadto, gdyby faktycznie coś takiego się działo i Netflix rzeczywiście zabrał się za wirtualnych turystów (na razie są to wyłącznie pojedyncze przypadki, które mogą być małymi odstępstwami), to dyskusyjny jest sposób na ich odstraszanie. I być może jest to kwestia do rozpoznania w Polsce przez UOKiK, a w konsekwencji odpowiednie organy Unii Europejskiej.
Podam swój przykład. Pierwsze konto Netflixa założyłem, będąc fizycznie w Stanach Zjednoczonych. Po powrocie do Polski nie chciałbym znaleźć się w sytuacji, w której nie mógłbym korzystać z lokalnej wersji serwisu (zaznaczam, że wtedy jeszcze takowej nie było, ale myślę, że przykład jest dosyć obrazowy i podobnych sytuacji może zdarzyć się więcej). Chciałbym czarno na białym przeczytać – co mogę, a czego nie. Z nadzieją, iż serwis działa w granicach prawa.
Z jednej strony dobrze, że Netflix coś robi i walczy o swoje, ale serwis powinien przy tym nie zapominać, że ma również w Polsce normalnie płacących użytkowników, którzy nie chcą rykoszetem dostać przez netflixowych cebularzy. Dlatego, jeśli sprawa się potwierdzi, poinformują Was o tym i postaram się zarówno o komentarz Netflixa, jak i legalistów.
Na tę chwilę docierają do mnie sprzeczne sygnały – jedni twierdzą, że nie mają lokalnych napisów, a u innych wszystko jest po staremu.
Akurat cytowany punkt regulaminu dość jasno mówi, że w Polsce jest “polski” Netflix, niezależnie gdzie kupiono abonament (i tłumaczy czemu przez VPN można oglądać amerykańską zawartość).
Jednocześnie daje im prawo do zawieszenia abonamentu z razie używania głównie poza obszarem zakupu.
Podejrzewam, że narzekania na tureckie napisy wynikają z _oglądania_ filmów przez turecki VPN.
Inna polityke ma np. HBO, gdzie zawartość (i obszar na którym działa usługa) zależy od kraju zakupu.
To “przede wszystkim” jest dosyć ogólnikowe. Chociaż może być tak, jak napisałeś, ale powinno być to jasno zaznaczone.
Co do HBO to sytuacja jest wyjątkowo inna, bo serwis jest rozdrobniony, więc to jest dosyć zrozumiałe, chociaż słabe i niepraktyczne. Nasze HBO GO ma niewiele wspólnego z HBO GO czy HBO Now, chociażby ze Stanów Zjednoczonych. Są też kraje, gdzie HBO w ogóle nie funkcjonuje jako stacja telewizyjna czy usługa streamingowa. Bodaj tak jest w Niemczech i Wielkiej Brytanii. O ile się nie mylę w tych krajach ofertą HBO zarządza Sky (obecnie własność Comcastu). Podobnie jest w krajach afrykańskich, gdzie seriale HBO można oglądać na lokalnych ShowMaxach. Stąd zapewne wynika ruch AT&T, które chce stworzyć jeden wielki międzynarodowy streaming, który skupi produkcje wszystkich spółek zależnych, wchodzących w skład WarnerMedia.
Co do samej sytuacji, to jest tak, że oni po opłaceniu lub odnowieniu subskrypcji wyłączają VPN i jedni widzą ofertę na Polskę, inni na Turcję. Albo to jest jakieś nieumiejętne korzystanie z VPN, a może faktycznie Netflix coś kombinuje w tej materii i próbuje niektórym ograniczyć korzystanie z serwisu w lokalnej wersji, gdy wykupują subskrypcję wirtualnie.
Nie sądzę, żeby cokolwiek z tym robili, bez globalnej zmiany polityki. Tego typu nadużycia (z zakupem w Turcji, Kolumbii albo innym kraju z dużą inflacją) są znane od dawna, i nie tylko w Polsce.
A jednocześnie na stronach z pomocą nie wymagają zmiany kraju przy przeprowadzce, a jedynie tłumaczą jak to zrobić, jeśli by się jednak chciało (zlikwidować konto, i zrobić sobie nowe).
Unijne zasady nieco zaburzają ten prosty sposób wyboru treści, bo po zmianie kraju ponoć przez pewien czas jest zawartość z kraju pierwotnego logowania, a nie lokalna.
Nie tylko w Polsce, ale nasz kraj jest widocznie bardziej niesforny. To widac przede wszystkim na przykładzie tego, że jesteś jednym z niewielu rynków, na których wyłączono okres próbny. Zapewne z uwagi na jego ‘naduzywanie’. Netflix niedługo będzie coraz mniej dynamicznie rosl. Przez konkurencję, przez nasycenie poszczególnych rynkow lokalnych. Serwis będzie szukał pieniędzy i wie, że podnoszenie cen to nie jest idealne rozwiązanie na rynkach, w których jego penetracja nie jest zadawalajaca. Dlatego będą próbowali w jakiś sposob walczyć z szarą strefą, która u nas zawsze miała się świetnie.
Tak, brak okresu próbnego jest dość rzadko spotykany, chyba na kilku rynkach w Ameryce Południowej też go nie ma.
Kupowanie za granicą nie jest chyba dla nich bardzo dużym problemem, bo ceny są jednak zbliżone, turecki “deal” wynika z dużego spadku kursu Liry w ciągu ostaniach dwóch lat, i pewnie skończy się jak wyrównają (a jednocześnie poprawia wyniki tureckie, które raczej nie są zbyt dobre, bo kiedyś cena w lokalnej walucie była wyższa). Najbardziej atrakcyjna byłaby Wenezuela, ale tam cennik jest w USD. 😉
Wydaje mi się, że z uwagi na konkurencję, i obecną politykę dotycząca naciągania regulaminu przez klientów, nie zrobią z tym nic agresywnego do czasu ostatecznego wyklarowania sytuacji rynkowej, co potrwa jeszcze kilka lat.
Masz rację. Mocna konkurencja to jedyna rzecz, która będzie ich powstrzymywała od mocniejszych ruchów i ta podwyżka w USA to najpewniej ostatni raz, jak mocniej zatrzęśli abonentami. Idzie Disney, pewnie w przyszłym roku wyląduje Władca Pierścieni na Prim Video, AT&T wypuści swoje HBO na sterydach, Comcast też przygotowuje streaming, Apple TV+ coś majaczy… Możemy mieć z dwa lata względnego spokoju i bitwy o widza, aż sytuacja na rynku SVOD się zacznie krystalizować i wtedy Netflix znowu zacznie się zastanawiać jak najlepiej monetyzować serwis.