Netflix wylał kubeł zimnej wody, a właściwie dwa kubły na twórców seriali The Rain oraz Chambers.
Drugi sezon postapokaliptycznego The Rain wylądował niedawno na Netfliksie. Serial dostanie jeszcze jedną odsłonę i po niej pożegnamy się z duńskim widowiskiem. Pierwszy sezon mnie zbytnio nie zachwycił, a drugi dostałem do recenzji przedpremierowej, ale był tak słaby, że po kilkudziesięciu minutach wyłączyłem pierwszy odcinek i już nigdy do niego nie wróciłem. Nie wiem jak Wy, ale ja po The Rain nie będę płakał.
Z kolei Chambers zostanie zakończone bez opowiedzenia historii do końca. Przypomnę, że serial nie wyszedł twórcom najlepiej, ale zakończył się cliffhangerem. Kontynuacja miała dopowiedzieć pewne rzeczy, ale serial o przeszczepie serca, który wywołał u biorczyni dziwne skutki uboczne, został zakończony ze skutkiem natychmiastowym. Drugiej odsłony nie obejrzymy.
Uprzedzam pytania, dlaczego ten wpis zdobi golizna. Chambers i The Rain to seriale, które nie mają wiele więcej do zaoferowania niż sceny prysznicowe.
Miejmy nadzieję, że decyzje o skasowaniu seriali są znakiem, że w Netfliksie wreszcie zaczynają dostrzegać, iż więcej nie znaczy lepiej. Niestety serwis wypuszczał w ostatnich miesiącach mnóstwo słabych produkcji firmowanych jako Netflix Original.
Z rozrzewnieniem wspominam czasy, gdy na kolejne widowiska Netflixa czekało się z olbrzymimi nadziejami. Jednak ostatnio serwis serwuje dziesiątki produkcji oryginalnych każdego miesiąca, ale najwyżej kilka z nich to filmy i seriale warte naszego czasu. Niektóre są wręcz nieoglądalne. Tym samym im więcej skasowanego dziadostwa, tym więcej pieniędzy na inne, miejmy nadzieję, że lepsze projekty. I tym życzeniowym akcentem żegnam The Rain i Chambers.