Niepoczytalna – recenzja filmu

Wojciech Lenc
4 min czytania
Fragment plakatu filmu Niepoczytalna

Z ostatniej chwili

Wspaniały nowy cyfrowy świat. Blichtr i lajki, komentarze, tweety i selfie. W social mediach pokazujemy ładniejszą atrapę naszej codzienności. Smartfon, czyli urządzenie, które dawno temu zostało pomyślane jako ułatwiające kontakt z innymi, w czasach zatrważającego wpływu i popularności portali społecznościowych, stało się strzykawką z dopaminą. Wszystko to przy pełnej świadomości twórców tychże portali i urządzeń.

Trafili w czuły punkt, ponieważ chcemy być lubiani i popularni. Jednak to wszystko jest nieprzyjemne i niepokojące. Doszliśmy do punktu krytycznego, bo jak inaczej nazwać chociażby zajmowanie kilkumiesięcznego berbecia smartfonem. Czy jednak da się z tego urządzenia uczynić narzędzie pracy reżysera filmowego? Steven Soderbergh pokazał, że się da. Z niezłym skutkiem, moim zdaniem.

W Niepoczytalnej poznajemy Sawyer Valentini (w tej roli świetna Claire Foy), która musiała przeprowadzić się do innego miasta, gdyż dorobiła się stalkera, chodzącego za nią nawet do banku, w którym pracowała. Bohaterka dochodzi do momentu, gdzie za dobry pomysł uznaje skorzystanie z pomocy psychiatry. I tutaj zaczynają się prawdziwe schody. Dziewczyna podpisuje niedoczytany dokument, przez co zgadza się na tymczasowe ubezwłasnowolnienie w klinice psychiatrycznej. Tam jej życie zamienia się w jeszcze większy koszmar i wcale nie mam na myśli brak dostępu do telefonu.

Po trzydziestu latach w branży Soderbergh nikomu niczego nie musi udowadniać. A jednak to robi.

Wyreżyserował i wyprodukował kilkanaście świetnych filmów i jest uważany za jednego z ciekawszych amerykańskich twórców swojego pokolenia. Podobnie jak Stephen King lata temu, ogłosił, że przechodzi na emeryturę. Jednak od tamtego czasu nakręcił dwa seriale, dwa filmy i wyłożył trochę pieniędzy jako producent. Wspominam o tym, gdyż próbuję odtworzyć tok rozumowania drugiego Stevena, który wyłamał się ze schematu, kręcąc film iPhonem 7 Plus. W przypadku Niepoczytalnej jest to o tyle znaczące, że narzędzie służące opowiadaniu historii jest nieodzownym elementem samej opowieści.

Na film wybrałem się zachęcony zwiastunem. Wiedziałem tylko tyle, że został nakręcony telefonem. I tak jak social media, Niepoczytalna wchodzi nam z butami w strefę komfortu. Sceny i ujęcia, a to przytną włosy, a to łokcie, kadry są niedoświetlone albo męczą flarami i filtrami. Od strony formy i tego jak owa forma służy scenariuszowi, był to dla mnie bardzo satysfakcjonujący seans (nawet bardziej niż Ant-Man i Osa, który obejrzałem parę godzin wcześniej). Zastanawiam się, ile czasu poświęcono na montaż i postprodukcję. Przez umowne niedociągnięcia i zniekształcenia Niepoczytalna nabiera nomen omen głębi, której ostatnio w tym gatunku brakowało (pominąwszy Dziedzictwo, ale nie idźmy w tę stronę… brrr).

niepoczytalna recenzja recenzje opinia opinie

Niepoczytalna jest dobrym filmem, ale nie zostanie drugą Comą, chociaż także porusza istotne wątki związane z opieką medyczną. Jednak dla mnie o wiele ciekawszy był aspekt technologiczny i to, jak bardzo od technologii jesteśmy uzależnieni. Trochę się to też wpisuje w moją wczorajszą rozmowę z ciotką o tym, że młodsze pokolenia nie mają pojęcia, jak mają dobrze z technologią. Do czasu aż nie dowiedziała się o żebraniu o lajki.

Oglądaj film Niepoczytalna w serwisie Chili >>

Niepoczytalna (Unsane) (2018)
8/10

Werdykt

Niepoczytalna jest dobrym filmem, ale nie zostanie drugą Comą.

Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami – dołącz do nas w mediach społecznościowych!

Jeśli chcecie być na bieżąco, śledźcie nas na Threads, Facebooku, Twitterze, Linkedin, Reddicie i Instagramie. Zachęcamy również do subskrypcji naszego kanału RSS na Feedly lub Google News. W razie pytań lub sugestii piszcie do nas na [email protected]. Dołączcie do naszej społeczności i bądźcie zawsze na czasie z najnowszymi trendami i wydarzeniami! Nie zapomnijcie wpaść na nasz YouTube.

Zostaw komentarz